Część IX „Chwała zwycięzcom czyli czas na finał” – Pod wspólnym dachem

Oswajanie.
Nowy dom szczeniaczek musi zwiedzić wcześniej czy później. Jedne zrobią to radośnie i w podskokach inne z nieufnością i powoli. Wprowadzając nowego mieszkańca pozwólmy mu na obejrzenie nowych kątów, oczywiście mop lub ścierka w pogotowiu i dyskretna kontrola.

Po odpoczynku możemy pieskowi dać jego pierwszy posiłek w nowym domu, pokażmy mu miejsce gdzie będą stały jego miseczki. Spróbujmy nie zamęczyć szczeniaka naszą miłością, nadmiernym zainteresowaniem. Nie nośmy go cały czas na rękach i nie nękajmy. Dajmy mu czas na oswojenie się z nowym otoczeniem i adaptację. Pokażmy mu jego posłanko. Niektóre szczeniaki marudzą i nie mogą sobie znaleźć miejsca. Szukają rodzeństwa i matki, czują się zdezorientowane. Spróbujmy do posłanka włożyć ciepły termofor lub poduszkę elektryczną albo zwykłą butelkę z ciepłą wodą. Termofor czy butelka muszą być dobrze zakręcone i nie przeciekać i muszą być ciepłe całą noc. Poduszkę elektryczną dobrze zabezpieczyć jakąś folią aby w razie jakieś nocnej niespodzianki (siusiu) nie doszło do zwarcia i tragedii. Najedzony, uspokojony i wygłaskany maluszek powinien zasnąć.

Pierwsze wspólne dni to czas na poznawanie się, chodzenie na spacerki, naukę nowego imienia. Wołamy szczeniaczka i gdy tylko przybiega chwalimy go i nagradzamy jakimś smakołykiem. Poczytajmy o metodach szkolenia i nauki psów. Ustalmy w gronie rodziny jakie zasady obowiązywać będą szczeniaka i nas. Wytłumaczmy dzieciom, że odstępstwo w ramach „popatrz jaki jestem dobry i fajny” nie przynosi nic dobrego. Szczeniak i tak z czasem rozpozna wśród domowników swojego przywódcę i wcale nie musi to być „bóg miski” czy „dystrybutor smakołyków”. Prześciganie się o względy pieska, pozwalanie mu na wszystko i brak wymagań może być dobrym początkiem problemów z grzecznością pupila. A jak wiadomo - lepiej zapobiegać niż leczyć.

Weterynarz.
W tych pierwszych dniach czeka nas wizyta u weterynarza. Lekarz powinien obejrzeć pieska i ustalić terminarz dalszych szczepień. I tu dla kynologicznych nowicjuszy (ale nie tylko) nowe wyzwanie. Jak znaleźć dobrego weta? Lepiej znaleźć bliżej bo łatwiej się dostać? A może jakąś większą lecznicę bo może dysponować lepszym sprzętem? A może weta poleconego przez znajomych? Czy miły wet to dobry wet? A może wet gaduła zasypujący nas specjalistycznym słownictwem? Droższy jest lepszy czy z nas zdziera? Ten sam wet dla jednych będzie rzeźnikiem a dla innych człowiekiem o złotym sercu i rękach. Czasami niestety nie mamy wyboru bo w okolicy jest jeden gabinet. Warto poszukać takiego, który nas intuicyjnie przekona. To trudny wybór. Z jednej strony oczekujemy od weta kompetencji ale częściej jasnowidzenia i cudotwórstwa.

 Z drugiej - sami nie zauważamy istotnych objawów – nie wiemy na co zwracać uwagę. Nie wiemy czy pies ma gorączkę, biegunkę, czy zjadł coś zakazanego na spacerze a może w domu? Za to oczekujemy od weta szybkiej diagnozy i jeszcze szybszego wyleczenia. Musimy obdarzyć go zaufaniem bo my akurat nie skończyliśmy weterynarii a on tak. I to on jest specjalistą a my możemy służyć mu własnymi spostrzeżeniami Weterynarze mają specjalizacje. Dobry wet, w przypadku wątpliwości, odeśle nas do takiego kolegi po fachu, a nie będzie zwodził nas bezskutecznym leczeniem. Jeśli mieszkamy w tej samej miejscowości co hodowca to jego zapytajmy o weta. Spotykając innych właścicieli piesków też możemy popytać. Jeśli coś nam nie odpowiada w zachowaniu weta bądź mamy wątpliwości zmieńmy lekarza (jeśli mamy taką możliwość). W internecie również znajdziemy wiele porad. Na psich forach możemy znaleźć opinie o gabinetach, lecznicach i wetach. Jest to temat rzeka ale od czegoś trzeba zacząć. Nabierając doświadczenia będzie nam łatwiej ocenić pracę weta. Obserwacja własnego psa i nabywanie wiedzy o jego zdrowiu i zachowaniu ułatwi wetowi jego pracę, jeśli będziemy musieli skorzystać z jego usług. Bo dobra diagnoza to podstawa sukcesu a tu sukcesem może być nieraz życie naszego psa.

Jeśli już uda nam się oswoić ze szczeniaczkiem, przeżyć spokojnie te pierwsze wspólne dni i znaleźć ulubionego weta to możemy odetchnąć z ulgą i odnotować następne małe zwycięstwa.

Agnieszka Mordwa
PSY24.PL
 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie