Przebrnęliście przez cały wstęp przygotowań i wydaje się Wam, że jesteście gotowi na nowego mieszkańca. I nadchodzi dzień wyprawy po szczeniaczka.
Jedziemy po szczeniaczka.
Oczywiście jesteście umówieni z hodowcą na określoną porę, wiecie ile zajmie Wam dojazd więc pora wyruszyć. Prawdopodobnie będzie to pierwsza podróż Waszego szczeniaka i dobrze jest się do niej przygotować aby uniknąć niemiłych niespodzianek.
Co zabrać? Jakieś pudełko dla malucha adekwatne do jego wielkości. W pudełku jakieś czyste szmatki, kocyk do przykrycia. Można poprosić hodowcę o kawałek pachnącej domem i suką szmatki i dołożyć w drodze powrotnej do pudełka. Bardzo często podczas pierwszej podróży mały piesek wymiotuje. Nie oznacza to, że przez całe życie będzie cierpiał na chorobę lokomocyjną ale niektórym to zostaje. Dlatego konieczne są papierowe ręczniki, można wziąć wodę w butelce do przetarcia szczeniaczka, kilka torebek na zużyte i pobrudzone ręczniki. Warto też mieć w zapasie szmatki do pudełka aby w razie sensacji piesek nie siedział w brudzie.
Nie wydaje mi się aby dobrym pomysłem na tą pierwszą podróż był kontener do przewozu zwierząt, bo zamykając w nim pieska nie widzimy co się z nim dzieje. Umawiając się z hodowcą na odbiór poproście aby szczeniak nie był wcześniej tego dnia karmiony. W razie wymiotów w podróży piesek mniej się umęczy a Wam zaoszczędzi to sprzątania.
Weźmy ze sobą obróżkę i smyczkę choć wielu hodowców do szczeniaczka dołącza taką wyprawkę.
Wizyta u hodowcy.
Uprzejmie jest się nie spóźniać a w razie opóźnienia powiadomić o tym hodowcę. On na Was czeka, być może jeszcze inni przyjeżdżają tego dnia po swoje pieski. Nadmiar zamieszania nie będzie sprzyjał spokojnej rozmowie, może denerwować sukę a nie chodzi przecież o zabranie szczeniaka jak worka marchewki i pojechanie do domu. Poświęcony wizycie u hodowcy czas wykorzystajcie jak najlepiej.
Oczywiście niektórzy wpadają w euforię na widok większej ilości szczeniaczków i mało co pamiętają z tego co się do nich mówi. Dzieci trzeba poprosić o zachowanie spokoju, nie wydawanie z siebie piskliwych odgłosów i ograniczenie ruchliwości. Mimo Waszego najbardziej pozytywnego nastawienia suka wcale nie musi być zachwycona Waszą wizytą a niespokojne zachowanie może ją drażnić. Dobrze zsocjalizowane szczenię i pokojowo nastawiona jego mama to okazja do podziwiania miłej psiej rodzinki. Hodowca podpowie Wam jak się zachować, czy można głaskać i dotykać szczenięta i ich mamę.
O co pytać? O wszystko co związane ze szczenięciem. Przede wszystkim powinniście dostać metrykę szczenięcia, zobaczyć rodowód (oryginał) matki i kserokopię rodowodu ojca. Można poprosić o wgląd i kserokopie dokumentów potwierdzających osiągnięcia rodziców. Książeczka zdrowia pieska a w niej wpisane pierwsze szczepienia i odrobaczenie. Hodowca powinien odpowiedzieć na każde pytanie a jeśli sam czegoś nie wie odeśle Was z pytaniem do weterynarza. Musicie dowiedzieć się co, ile i jak często szczenię je. Czy je suchą karmę, puszki czy gotowane. Jakie podawać witaminy i inne suplementy jeśli to konieczne. Można poprosić o porcję karmy jeśli nie mamy takiej przygotowanej. Możemy także, przy wcześniejszych kontaktach z hodowcą, zapytać o karmę i nabyć jej opakowanie.
Najlepiej zapisywać sobie co ważniejsze informacje aby potem nie głowić się ile czego i kiedy. Niektórzy hodowcy dołączają do szczenięcia „Instrukcję obsługi”. Jeśli hodowca jest porządny można do niego dzwonić i radzić się. Oczywiście nie jest on alfą i omegą i może czegoś nie wiedzieć. Ale przy pewnym doświadczeniu będzie może wiedział gdzie szukać pomocy czy rozwiązania jakiegoś problemu. Skorzystajmy, z wyczuciem, z jego uprzejmości i wiedzy. Jeśli hodowca prosi nas o informacje o rozwoju szczenięcia nie zbywajcie go pustymi zapewnieniami ,..że tak oczywiście”. Jeśli prosi to mu zależy, a Wy sami ocenicie z czasem jak bardzo i czy szczerze. Obejrzyjcie szczeniaka, czy nic nie wzbudza w Was zaniepokojenia. Musi być zdrowy, radosny i szczenięco kluskowaty. Sprawdźcie jego skórę, czy nie ma jakiś krostek, pcheł czy dziwnych łuszczących miejsc. Poproście aby hodowca pokazał Wam jak się czyści uszy, będzie to jednocześnie dobry moment do sprawdzenia ich stanu. Jakikolwiek „śmierdzący” zapaszek jest niepożądany.
Strefa podogonkowa ma być czysta, bez jakiś zaschniętych „pamiątek” po ewentualnej biegunce. Może akurat tak się przydarzyć, że szczenię będzie miało jakąś dolegliwość, zdarza się nawet najlepszym. Powinno być to dokładnie omówione i jasno sprecyzowane czym był piesek leczony i co doradził domowy weterynarz. Żadnych niedomówień. Jakikolwiek niepokojący objaw musi być wyjaśniony. Piesek powinien być czysty i zadbany. Nie ma mowy o tłumaczeniach, że ktoś nie miał czasu ich wyczyścić, czy nie zauważył zmian skórnych czy biegunki.
Czego nie wypada? Targować się przy odbiorze szczenięcia. Cena i sposób jej zapłaty powinny zostać omówione i ustalone wcześniej i nie jest to dobry moment na próby jej obniżenia. Takie próby oraz Wasze zachowanie mogą skłonić hodowcę do odmowy sprzedaży szczenięcia.
Podróż do domu.
Jeśli już macie wrażenie, że wszystko wiecie, szczeniaczek jest wybrany i dopełnione zostały wszelkie formalności – pora wracać do domu. Daleką drogę dobrze jest rozłożyć na etapy, szczególnie jeśli jest gorąco. Szczeniaczka pakujemy do pudełka (oczywiście nie zamykamy w nim maluszka), pudło na kolana albo w zasięgu ręki i w drogę. Najlepiej jeśli po odbiór pieska nie jedzie jedna osoba, bo może, w razie jakiś kłopotów, mieć trudności. Zachowanie szczeniaka w podróży jest wielką niewiadomą. Może spokojnie zasnąć i przespać całą drogę. Może się miotać, wymiotować czy skamleć. Wszystko możliwe i dlatego trzeba go obserwować i w razie potrzeby robić postoje. Jeśli pieskowi zdarzą się sensacje żołądkowe (poprzedzane zazwyczaj ostrzegawczym „pompowaniem”), trzeba go wytrzeć, uspokoić i jechać dalej.
Nie wsadzamy pieska luzem do bagażnika ani samego na tylne siedzenie. Powinien być pod kontrolą w pudle czy na kolanach. Jadąc pociągiem czy innym środkiem masowego transportu nie dawajmy wszystkim chętnym dotykać i głaskać szczeniaka. Popatrzeć, pocmokać, pozachwycać się – tak, ale bez kontaktu ręcznego. Piesek może być zestresowany (może obniżyć się odporność), cudze ręce brudne i kłopot gotowy. Jak najmniej stresów i zamieszania. Jadąc samochodem możemy robić postoje ale wybierajmy takie miejsca, gdzie łatwo będzie nam upilnować szczeniaka. Jeśli nawet piesek umie chodzić na smyczy lepiej go nie puszczajmy. Jeśli nie mamy smyczy, znajdźmy takie miejsce gdzie łatwo będzie szczeniaka złapać. Nie wiemy jak się zachowa w nowym otoczeniu, czy coś go przestraszy a może nadmiernie zainteresuje. Parę minut spacerku wystarcza i można jechać dalej. Jadąc pociągiem czy autobusem koniecznie musimy mieć ze sobą coś do posprzątania po naszym piesku. Może zwymiotować czy się posiusiać i wtedy lepiej być przygotowanym. I tak czujnie i spokojnie docieramy do domu – pierwsze małe zwycięstwo.
Agnieszka Mordwa
PSY24.PL