Dawno, dawno temu w górach Walii na półwyspie Pembroke żyły maleńkie wróżki. Mieszkały w miniaturowych pałacach otoczonych cudownymi ogrodami, hodowały biedronki, pasikoniki i corgi - rude pieski w białych skarpetkach na krótkich łapkach, o dużych oczach i małych sterczących uszkach. Corgi stały na starzy czarodziejskiego państwa, a gdy zakładano im uprząż zmieniały się w wierzchowce i galopowały przez lasy i doliny. Gdy zjawili się ludzie wróżki musiały odejść, zostawiły jednak w górach parę szczeniąt corgi. Dzieci znalazły pieski i przyniosły do domu sądząc, że to lisięta. Dorośli, którzy nie raz nocą widywali miniaturowe zaprzęgi, poznali wierzchowce wróżek, a kiedy popatrzyli im w oczy nie mieli już żadnych wątpliwości od kogo i jak wspaniały dar otrzymali. Albowiem, kto raz spojrzy w oczy corgi, ten nigdy ich nie zapomni. W ich oczach bowiem jest zamknięta cała radość, miłość i mądrość świata. Małe corgi zostały z ludźmi by paść ich stada i pilnować obejść. Pamiątką zaczarowanej przeszłości są ślady uprzęży do dziś widoczne na ich grzbietach.
Większość znawców przedmiotu uważa jednak, że corgi przybyły do Walii wraz z flamandzkimi tkaczami około X wieku. Taki rodowód w połączeniu z lisią głową wskazywałby na szpica jako bezpośredniego antenata rasy. Niektórzy z kolei obstają za teorią, iż przodkiem był szwedzki Vallhund sprowadzony na wybrzeża Walii przez Wikingów w IX wieku. Ja osobiście przychylam się do wersji z malutkimi wróżkami. Przemawia za tym nazwa rasy wywodząca się od walijskiego słowa cor, oznaczającego karła i gi, będącego określeniem psa w ogólności.
I tak od czasów gdy corgi stały się własnością człowieka służyły mu pomocą przy pędzeniu bydła. W Walii wieśniacy nie posiadali własnej ziemi. Wolno im było ogradzać tylko niewielką działkę wokół domostwa. Bydło musieli wypasać na otwartych terenach należących do Korony, niejednokrotnie oddalonych o kilkanaście kilometrów od ich miejsca zamieszkania. Dobry zaganiacz był nieocenionym pracownikiem. Corgi sprawdził się w tej roli znakomicie. Poganiając bydło podszczypywał je w tylne nogi. Niewielki wzrost sprawiał, że ciosy kopyt rozgniewanych zwierząt przechodziły mu nad głową, co było dodatkowym atutem w tej niewdzięcznej pracy.
W latach 30-tych naszego stulecia wyodrębniono dwie odmiany welsh corgi: cardigan i pembroke. Obie bardzo są do siebie podobne i różnią się jedynie paroma drobiazgami pieczołowicie podkreślanymi przez wielbicieli każdej z ras. Odmiana z Pembrokeshire uważana jest za starszą. Pies ten ma prostsze nogi, mniejsze i wyżej osadzone uszy i bardziej klinowata głowę, co zbliża go wyglądem do lisa. Szczenięta z reguły rodzą się bez ogona, pozostałym ucina się go u samej nasady. Cardigan jest większy, grubokościsty i ogoniasty. Nazywano go psem długości jarda, albowiem odległość od koniuszka nosa do końca ogona równa jest walijskiemu jardowi.
Mimo tak niewielkich różnic w wyglądzie kariery kynologiczne tych ras potoczyły się zupełnie odmiennie. Cardigan nigdy nie stał się rasą popularną, podczas gdy Pembroke jest jednym z najbardziej znanych psów w Anglii i Australii. Z pewnością nie bez znaczenia pozostaje rola wysoko postawionych wielbicieli pembroka. Przez stulecia odmiana ta była faworyzowana przez angielskich monarchów - od Ryszarda I po Elżbietę II.
Obie rasy corgi prezentują się bardzo efektownie, są inteligentne i mocno przywiązane do właścicieli. W stosunku do obcych z kolei odnoszą się z pewną dozą nieufności. Ten najmniejszy spośród pasterskich psów (30 cm w kłębie) ma charakter dużego psa: wesoły, pewny siebie i zrównoważony. Nic dziwnego, w końcu w zaczarowanym państwie maleńkich wróżek pełnił rolę olbrzymiego Cerbera.
Agnieszka Orłowska, www.alteri.pl
WORTAL PSY24.PL