Eksperci uważają, że obowiązująca w Polsce „litera prawa" dość enigmatycznie traktuje tą sprawę i w związku z tym lepiej oceniać zdarzenie w kategoriach etycznych niż prawnych. Opinia publiczna nie będzie usatysfakcjonowana takim rozwiązaniem. Wymiar sprawiedliwości posługuje się literalnym brzmieniem ustawy. W związku z tym zachodzi konieczność, z wielu powodów, znowelizowania ustawy o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997r. Obecny jej zapis stwarza pewne możliwości interpretacji, a to prowadzi do niepotrzebnego zamieszania.
Ta niejednoznaczność wspomnianej ustawy legła u podstaw głośnej ostatnio sprawy umorzenia przez jeden z Krakowskich Sądów Rejonowych, postępowania karnego przeciwko człowiekowi, który dokonał uboju psów w celu uzyskania tłuszczu. Sąd stanął na stanowisku, że żaden przepis w/w ustawy nie wprowadził zakazu uśmiercania psów. Jest to niestety prawda. Obecne brzmienie ustawy reguluje w moim przekonaniu tą sprawę, ale w sposób zawoalowany. Nie mniej mam wątpliwość czy można bezkarnie traktować wspomniany proceder? Wg mnie nie można.
Opinia publiczna Polaków jest jednoznaczna - uśmiercanie zdrowych psów w jakimkolwiek celu jest absolutnie niedopuszczalne. Jednak sąd w swoim postępowaniu nie może kierować się owym vox populi. Obowiązuje go litera prawa stanowionego. Ustosunkowałem się do tej kwestii na łamach Magazynu Weterynaryjnego on-line. Dlatego nie chce się powtarzać i niejako tytułem uzupełnienia, zajmę się stroną etyczną uzyskiwania smalcu z psów. Już samo tego typu stwierdzenie jest dla mnie wyjątkowo przykre.
Ktoś powie - no dobrze ale jak kwalifikować w/w czyn jeżeli jest prawdą, że ten tłuszcz stanowi skuteczne lekarstwo? Przeprowadziłem rozmowy z lekarzami a także farmaceutami. Nikt nie potwierdził mi jakoby tłuszcz z psa miał jakiekolwiek właściwości lecznicze. Czyli pozostaje kwalifikacja - zabobon!
Współczesna farmakologia dysponuje technikami, możliwościami analitycznymi, które jednoznacznie i szybko dają odpowiedź na wszelkie pytania związane z medycyną ludową.
Ta ostatnia posługiwała się różnymi miksturami np. chlebem zagniatanym z pajęczyną. Po wielu stuleciach, w takiej kompozycji stwierdzono pewne właściwości, które mają antybiotyki. Słynne powiedzenie Alexandra Fleminga:"To natura wyprodukowała penicylinę, ja ją tylko odkryłem" jest wiele mówiące.
Są maści uzyskiwane na bazie tłuszczu ze świstaka. Szeroko stosowany obecnie solcoseryl to bezbiałkowy dializat z krwi cieląt. Wreszcie pijawki, które są źródłem biologicznie aktywnych substancji. Hirudyna i Bdelina wytwarzane przez pijawki mają szerokie zastosowanie w medycynie, itp. itd. . Nie oznacza to jednak, że wszelkie środki pochodzenia naturalnego są dla człowieka dobre. Bardzo skuteczne trucizny, np. niektóre grzyby, to też wytwory natury. Trzeba o tym pamiętać i lepiej nie igrać z przyrodą.
Wróćmy do przedmiotu naszych rozważań.
Jak wspomniałem, brak jest naukowego potwierdzenia leczniczych właściwości psiego smalcu. Można więc uznać, że uśmiercanie psów dla pozyskania tłuszczu jest działaniem bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Uprawiający ten haniebny proceder robią to dla zysku. Korzystają z zabobonnego przekonania o zdrowotnej skuteczności takiej mikstury. Skoro wiara czyni cuda, a placebo rzeczywiście działa, proponuję inne rozwiązanie. Niech stosują wszelkie wydzieliny ale z żywego psa ...
Zgadzam się, że pies to zdrowie. Ale to musi być żywy pies, którego można przytulić, pogłaskać, a zwłaszcza pójść z nim na spacer. Dlatego uśmiercenie psa motywowane uprawianiem zabobonu będę traktował jako mord popełniony na naszym bracie mniejszym. Jedzenie produktów z psa, w Polsce poczytywane jest nieomal jak kanibalizm! Zimno mi się robi jak pomyślę, że coś takiego jest możliwe!
Zanim ulegniemy jakiemukolwiek mniej czy bardziej powszechnemu przekonaniu dobrze jest zastanowić się, pomyśleć. Wg Tomasza z Akwinu rozum jako „primum principum" jest regułą i miarą wszelkich czynów. Prawo wieczne, lex aeterna, jako element natury człowieka , nakazuje rozumowi ludzkiemu zmierzanie do prawdy a zarazem praktyki ukierunkowanej na dobro. Święty Tomasz podkreślał pierwszeństwo rozumu, który dla trafnego wyboru dóbr musi poprzedzać wolę.
Ta XIII-to wieczna teza nic nie straciła na aktualności w XXI wieku. Jest to tym smutniejsze, że minęło wiele stuleci a nadal sprawność umysłowa wielu homo sapiensów, sadząc po ich dokonaniach, pozostawia wiele do życzenia. Różnego typu zło, zabobony można zaobserwować w wielu przejawach naszego życia.
Tomasz z Akwinu głosił , że człowiek miłosierny wobec zwierząt, tym większe miłosierdzie czuje wobec swoich bliźnich. Niewątpliwie jest to jakiś sprawdzian jakości ludzkiej. Zwierzę nie może poskarżyć się. Tak więc stosunek człowieka do „mniejszego brata" jest probierzem prawdy o nim samym. Tacy jesteśmy jak traktujemy zwierzęta, przyrodę, słabszych, zależnych od nas. Zdaniem Mahatmy Ghandiego probierzem jakości narodu może być sposób w jaki ten naród traktuje zwierzęta. Mord psa dla zaspokojenia kompleksu czy zabobonnej potrzeby to bardzo kiepska wizytówka Polaka. Mam nadzieję, że to przypadki jednostkowe.
Jeżeli potraktujemy wspomniany smalec z psa jako iluzję leku to sprawca czynu nie robił tego w imię miłości bliźniego, tylko dla zysku. Bieda zmusza czasami do różnych działań. Jednak owe działania nie mogą przekraczać pewnych barier określonych prawem czy też przyzwoleniem społecznym. Św. Franciszek, uważany za prekursora ekologii i patrona zwierząt, był zwolennikiem tezy harmonijnego współżycia człowieka ze światem przyrody. Sprawa jest dość złożona. Sadło z borsuka, świstaka, bobra czy świni to nie to samo co tłuszcz uzyskany z psa. Z czego się bierze ten relatywizm moralny? Potrzeba konsumpcji czy medycyna naturalna nie stanowi wytłumaczenia i nie spowoduje usprawiedliwienia tego różnicowania. Życie pokazuje, że jest społeczne przyzwolenie na taką praktykę. W naszej strefie kulturowej świnię czy krowę wolno zjeść, psa nie wolno. Sprawa jest o tyle trudna, że w większości jesteśmy mięsożercami. Być może jarosze uznają to za kanibalizm(?) Przecież zjadamy ciała naszych braci mniejszych.
Wg imperatywu moralnego Kanta - subiektywne zasady działania są podnoszone do rangi obiektywnego prawa, nakazu moralnego. Wspomniany imperatyw nie udziela odpowiedzi w momencie pojawienia się konfliktu (chodzi o racje stron). Nie oceniamy słuszności działania wg racji, motywów stron. Zaryzykuję tezę - obowiązuje w Polsce ogólnie przyjęta zasada - mord popełniony na psie jest złem, czymś niemoralnym i bieda nie może stanowić usprawiedliwienia czynu. Gdyby tak było, wszyscy ubodzy mieliby pełne prawo do czynów niemoralnych w rodzaju kradzież, przywłaszczenie, do okaleczania i zabijania włącznie. Godna polecenia jest kantowska maksyma moralności - „postępuj tak jak gdyby maksyma twojego postępowania, przez wolę twą, miała stać się ogólnym prawem przyrody".
Na wstępie tego artykułu napisałem, że sąd w ocenie incydentu produkcji smalcu z psów w miejscowości podkrakowskiej, nie znalazł radykalnych kwalifikacji prawnych. Nie mogę zgodzić się z takim stanowiskiem.
W związku z tym pragnę zwrócić uwagę na pewne zjawisko. Dla osób wychowanych w kulturze europejskiej hinduski kult świętej krowy może być trudno zrozumiały. Cześć oddawana zwierzęciu przekracza możliwości Europejczyka do tego typu duchowej transformacji. Są jednak zwierzęta, które mniej lub bardziej lubimy. Zaryzykuję tezę, że w Europie, a na pewno w Polsce, pies znajduje się na szczycie ulubionych zwierząt.
Wynikają z tego określone konsekwencje.
Ktoś powie - zabicie psa - mała rzecz. W Polsce to nie „mała rzecz"...i nie cieszy! O tym nie wolno zapominać, zwłaszcza organom ustawodawczym i administracji Państwa stojącym na straży praworządności.
Jan Borzymowski
Wortal PSY24.PL