Śmierć i podatki! Na pewno znasz ten słynny cytat z Benjamina Franklina, prezydenta Stanów Zjednoczonych, który doskonale określił istotę kapitalistycznego społeczeństwa. Pracujemy żeby żyć, ale także utrzymywać państwo. Zastanawiasz się, co ten wstęp ma wspólnego z psami? Otóż bardzo dużo! Lepka ręka fiskusa chętnie sięga do kieszeni także właścicieli czworonogów.
Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, osoba kupująca psa rasowego z hodowli, ma obowiązek zapłacić od tej transakcji podatek od czynności cywilnoprawnych. Wynosi on 2%. Jeśli więc ktoś kupi np. buldoga francuskiego za kwotę 4000 złotych, w ciągu 14 dni powinien bez wezwania przelać na konto Urzędu Skarbowego 80 złotych podatku.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że z punktu widzenia fiskusa obowiązek podatkowy może powstać nawet na drodze przekazania psa w spadku lub darowiźnie. Oczywiście są to niezwykle rzadkie sytuacje, ponieważ w Polsce obowiązują progi kwot zwolnionych z podatku.
W praktyce więc darowiznę lub spadek musiałby stanowić bardzo drogi pies, np. champion lub wysokiej klasy reproduktor, aby powstał obowiązek podatkowy. Hipotetycznie do takiej sytuacji może jednak dojść.
Zgodnie z obowiązującą w Polsce Ustawą o ochronie praw zwierząt z 1997 roku, pies nie jest uznawany za rzecz i nie wolno mu sprawiać cierpienia. Tymczasem podatki, o których wspomnieliśmy powyżej, odnoszą się właśnie do transakcji rzeczowych. Z punktu widzenia logiki nie powinno więc być mowy o opodatkowaniu sprzedaży czy przekazania psa.
Jednak wspomniana ustawa zostawiła fiskusowi szeroką furtkę. Znajduje się w niej informacja, że w sprawach nieuregulowanych w ustawie stosuje się przepisy dotyczące... rzeczy. W efekcie transakcje z udziałem psa podlegają opodatkowaniu, poza wymienionymi wyjątkami.