Prezenty na czterech łapach

Pisałem o wymienionych w tytule prezentach przekazywanych jako „niespodzianka", podczas Świąt Bożego Narodzenia. Bywają jednak inne okoliczności tego typu podarunków. Imieniny, urodziny, różne rocznice itp. itd. Może się zdarzyć osobliwy „prezent - dowcip".  Okazji do wcielenia w życie nie zawsze szczęśliwego pomysłu jest wiele. Oczywiście dotyczy to zamierzenia nie uzgodnionego wcześniej. Bywa jednak, że ktoś zostaje z premedytacją obdarowany jakimś zwierzęciem, o którym wcześniej nie marzył. Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne. Niejednokrotnie jest tak, że chcemy sprawić frajdę oryginalnym prezentem w postaci pieska czy kotka. Bo solenizant lubi psy... Ale czy solenizant lubi wychodzić 3-4 razy dziennie, bez względu na pogodę, o różnych porach?

Zdarza się przypisywanie innym własnych upodobań. To akurat może okazać się kompletnie chybione. Zapominamy, że wszelkie subiektywne upodobania nie muszą być podzielane przez inne osoby. Do najbardziej kłopotliwych i ryzykownych prezentów należą powszechnie lubiane zwierzęta. Zwłaszcza kiedy warunki, tryb życia beneficjenta, wykluczają ich posiadanie. Zdarza się, że wchodzimy w stan posiadania zwierzaka w okolicznościach „siły wyższej".

Kiedyś doświadczyłem na własnej skórze tego typu „frajdy". Jako student, a zarazem sportowiec warszawskiej Legii miałem własną kawalerkę. W owym czasie studenci dorabiali sobie pracując dorywczo. Dziewczyny m.in. sprzątały, myły probówki w różnych laboratoriach gdzie były doświadczalne zwierzęta. Los takich myszek, szczurków był przesądzony. Czekała je śmierć. Jedna z koleżanek postanowiła uratować młodego, białego szczura. Przyniosła go do akademika. Nie trudno przewidzieć reakcję koleżanek. Wrzask! Mało nie powchodziły na szafę! Wynoś się z tym szczurem! Itd. Itp. Wrażliwa wybawicielka gryzonia wylądowała pod moimi drzwiami. Nie miałem wyboru, szczurek został przyjęty. Teodor (tak go nazwałem) wyrósł na dorodnego przedstawiciela swojego gatunku. Był bardzo miły, wesoły. Zarazem jednak dość kłopotliwy. Kiedyś, podczas zajęć na uczelni, przybiega do mnie kolego z wiadomością. W radio podali, że na twojej ulicy, biały szczur maszerujący po balkonie, pogryzł dziecko. Pędzę do domu. Wszystko dokładnie pozamykane. Teodor siedzi w swoim solarium. Odetchnąłem.

Innym razem, wieczorem, pod moimi drzwiami miauczy młody kotek. Wpuszczam. Ten maszeruje prosto do kuchni, zagląda do legowiska szczurka. Teodor mdleje. Leży na boku, oczy wjechały pod czaszkę, wąsy zwisają. Czym prędzej wypraszam kota. Reanimuję szczura. Takich nieoczekiwanych sytuacji było wiele, nie mówiąc za sprawach higieny, żywienia itd. Ogromnym kłopotem były wszelkie wyjazdy, obozy sportowe, wakacje. Trzeba było organizować opiekę.

Tak to bywa kiedy ofiarowuje się komuś prezent w postaci żywego stworzenia. Pies, kot, chomik, papuga czy kanarek, to przede wszystkim obowiązek odpowiedniej opieki, utrzymania. Nie wolno organizować komuś życia wg własnego widzi mi się. Zwłaszcza kiedy prezent ma swoje umocowanie prawne.

Ustawa o ochronie zwierząt Art.1

1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.

Człowiekowi obdarowanemu, wbrew jego woli, pieskiem, kotkiem, czy kanarkiem organizuje się dodatkowe obowiązki na wiele lat. Niejednokrotnie takie zwierzę przekazywane jest komuś. W najgorszym razie do schroniska... Nie można wykluczyć skazywania na poniewierkę.

Dlatego, w żadnym razie nie wolno robić żywych prezentów jako niespodzianka.

Prezent w postaci zwierzęcia wymaga dokładnego rozważenia wszelkich „za i przeciw". Musi być wcześniej przemyślany i uzgodniony z osobą, która będzie sprawowała nadzór.

Jan Borzymowski

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie