Jak przygotować się na przyjęcie malucha?
Idealnie byłoby, gdybyśmy mogli rozstawić kojec na kawałku zmywalnej wykładziny lub terakocie, wstawić skrzyneczkę z kocykiem i wyjętymi drzwiami. Do tego stabilna miseczka z wodą (bez uchwytów, bo malec będzie ją nosił), druga na jedzonko, gazeta w kącie na siusiu i już.
Ale można po prostu przygotować posłanko z kocykiem i ustawić je w miejscu, gdzie chcemy, aby nowy członek rodziny mieszkał na stałe. Ważne, aby można było tam bez problemu wytrzeć podłogę. Jako pierwsze posłanko można użyć tekturowe pudło w wyciętym wejściem: nie będzie szkoda wyrzucić, jeśli się pobrudzi, jeśli zostanie napoczęte, albo po prostu malec z niego wyrośnie. Wieczorem można do posłanka pod kocyk włożyć plastikową butelkę z ciepłą wodą, będzie małemu przyjemnie.
Następnie zwiedzamy własne mieszkanie na czworaka i oglądamy je z perspektywy malucha. Zabezpieczamy kable, stojaki z kwiatkami itp.
Wypuszczamy malucha i pozwalamy mu swobodnie zwiedzić mieszkanie, ale nie spuszczamy go z oka. Obserwujemy, co go szczególnie interesuje i zabezpieczamy to (np. podwijamy firanki). Bawimy się z nim, wołamy po imieniu, chwalimy, kiedy przychodzi. Jeżeli robi coś zakazanego zdecydowanie mówimy Fe! i zabieramy go z tego miejsca — odwracając jego uwagę. Zawsze lepiej przeciwdziałać złym nawykom, niż się denerwować, więc podstawa to zabezpieczenie. Nogi mebli można np. posmarować czymś gorzkim. Można użyć lakieru do paznokci przeciw obgryzaniu paznokci — gorzki i nietoksyczny, można smarować roztworem rozgniecionej witaminy B itp. Są też gotowe preparaty, które można kupić lub zamówić w sklepie zoologicznym.
Na czas nieobecności właścicieli szczeniak nie powinien mieć dostępu do całego mieszkania, bo to jest groźne dla obu stron (i dla psa i mieszkania). Jeżeli nie ma kojca (cudne ustrojstwo, zalety patrz wyżej), trzeba przygotować miejsce w przedpokoju, kuchni lub nawet w łazience. Psisko i tak większość czasu prześpi, a przynajmniej będzie bezpieczne. Można małemu zostawić grające radio, to mu pomoże znosić samotność. No i zabawki, gryzaczki i wodę do picia oczywiście.
Od pierwszych chwil malec musi przyzwyczajać się, że może zostać sam w domu. Częsty błąd popełniany przez nabywców, to ciągły kontakt ze szczeniakiem (częste u osób, kupujących psa przed urlopem). Jeżeli psiak przyzwyczai się, że ktoś jest przy nim stale obecny, to wkrótce nawet zostawiony pod drzwiami łazienki z której korzystamy wpadnie w histerię i panikę. Jeśli natomiast od małego wie, że zostaje się samemu, ale pańcio zaraz wróci, to przyjmie to jako oczywistość.
W jaki sposób szybko nauczyć szczeniaka czystości?
Najpierw cała rodzina ustala “hasło pochwalne” i “hasło naganne”, (typu fe/dobry piesek), żeby uprościć wychowanie malucha. Szczeniak po prostu szybciej zrozumie, jeżeli wszyscy będą jednakowo wyrażać zachwyt i niezadowolenie, chociaż i tak zrozumie intonację.
Nauka czystości przebiega w różnym tempie, ale zawsze szybciej w rodzinie stosującej konsekwentnie pewne triki. Otóż pies załatwia się z reguły po jedzeniu i po spaniu, a nigdy nie robi tego na rękach pańcia. Dlatego warto przez pierwsze dni dokładnie obserwować malucha i nauczyć się rozpoznawać zachowanie wróżące siku. (Mały chwilkę obwąchuje podłogę i kręci się w kółeczko, a jest po spanku lub po jedzonku). Wtedy bierzemy go na ręce i zanosimy w miejsce, które nadaje się na psią toaletę. Czasami psiak po drodze zapomina, o co mu chodziło, ale z reguły ma tak przepełniony pęcherz, że po postawieniu na ziemi zaraz siusia. No i o to chodzi, teraz hasło pochwalne, może też być przysmaczek. Kilka takich akcji i szczeniak zaczyna się orientować, że sikać we wskazanym miejscu jest dobrze. Jest to znacznie skuteczniejsze niż nagany za sikanie w miejscu niedozwolonym typu środek ukochanego perskiego dywanu.
Naukę czystości znacznie upraszcza karmienie pieska w określonych godzinach (np. 8, 12, 16, 20). Wtedy wiadomo z góry, kiedy pies będzie się wypróżniał. Często właściciel zostawia pupilowi stały dostęp do miseczki z karmą, ale wtedy każda kupa jest niestety niespodzianką.
Czym i w jakiej ilości karmić malucha?
Mały szczeniak je 4 razy dziennie, potem stopniowo 3 i 2. Dorosły może jadać raz dziennie, ale lepiej podzielić porcję na ranną i wieczorną.
Trudno jest określić, ile karmy dany szczeniak powinien zjeść na raz. Na opakowaniach karmy znajduje się orientacyjne dawkowanie, ale nie można trzymać się go sztywno, bo o apetycie decyduje aktywność fizyczna, pogoda itp. Najprościej jest w przypadku szczeniaka dać mu pełną miseczkę i 10 minut czasu. Głodny malec dopada do miseczki i najada się w ciągu 5 minut, potem może jeszcze sprawę przemyśleć i troszkę dojeść. A później miseczkę zabieramy i powtarzamy akcję w porze następnego karmienia. W ten sposób piesek sam dawkuje sobie jedzenie i robi się głodny w określonych porach. Często rano, po przerwie nocnej piesek je dużo, a jeśli właściciele idą do pracy i szczeniak czas ich nieobecności głównie przesypia, to następne karmienie może być wręcz symboliczne. Ale za to po spacerze i zabawach popołudniowych wieczorna porcja znika w oka mgnieniu. Ważne! Szczeniak z reguły je tyle, ile potrzebuje, dopiero pies dorosły staje się niepoprawnym łakomczuchem. Dlatego ufamy rozsądkowi szczeniaka, ale dorosłego psa pilnujemy, aby zbytnio nie przybrał na wadze.
Gotowe karmy zawierają zestaw potrzebnych witamin i dodawanie ich jest niepotrzebne. Ale szczenięta ras szybko rosnących powinny być pod szczególną kontrolą ze względu na rozwój kośćca i stawy biodrowe. Tutaj najlepiej trzymać się rad hodowcy, od którego kupujemy szczenię, bo zdania są bardzo podzielone. Czytałam wiele opinii fachowców — lekarzy weterynarii, i wysłuchałam wielu hodowców na temat dodawania preparatów wapniowych. Jedni są za i uznają to za konieczne, inni są absolutnie przeciwni a prawda jak zwykle zapewne leży po środku. Jedno nie ulega kwestii: właściciele psów takich jak labrador powinny młodego pupila pilnować, aby go nie “utuczyć” (lepsza nawet lekka niedowaga) i nie forsować rosnącego malca zbytnią aktywnością fizyczną (żadne biegi za rowerem!).
Trudno powiedzieć, jaka karma jest najlepsza, bo ilu hodowców i weterynarzy, tyle opinii. Sądzę, że należy się trzymać karm dużych firm, bo ich pozycja na rynku jest w dobie konkurencji zbyt ważna, żeby opłacało się im oszukiwać na składzie. Konkurencja przecież tylko na to czeka. My od kilku lat karmimy psy Bewi Dogiem i jesteśmy bardzo zadowoleni z kondycji i wyglądu naszych psów. Ale często nabywca w sklepie zoologicznym jest przekonywany do najdroższej karmy — bo jak droga, to najlepsza. Może tak, a może nie — nie ma wiarygodnych badań mówiących, jaka firma produkuje najlepszą karmę. Jeśli decydujemy się na jakąś firmę, to musimy po prostu obserwować psa i jego formę. Zdrowie psa świadczy o jakości karmy.
Najprościej jest używać karmę suchą. Zaczynaliśmy hodowlę, kiedy na rynku suchych karm nie było, wiemy więc doskonale, jak wygląda przygotowanie zbilansowanego posiłku. Dlatego my wolimy suche — wygodne, ekonomiczne, nie psuje się w upale na miseczce, nie wymaga chowania do lodówki i odgrzewania, można je zabrać w podróż, itp. Wiem jednak, że wiele osób preferuje jedzenie naturalne i również nie narzekają na kondycję swoich podopiecznych. Istotne jest natomiast to, że resztki z ludzkiego stołu nie nadają się na stałą karmę dla psów. Chociaż z drugiej strony, proszę mi pokazać wiejskiego “chłopskiego” psa, który dostaje “zbilansowane pożywienie” — a nieraz widziałam takie psy w doskonałej formie! Od lat słyszę też, że pies nie trawi ziemniaków — a znam psy, dla których właśnie ziemniaki stanowią główne menu i psy owe mają się świetnie! Chyba najważniejszy jest zdrowy rozsądek i ciągła obserwacja naszego podopiecznego, bo mody na żywienie ciągle zmieniają się.
W co się bawić, w co się bawić?
Zabawki dla psa powinny być bezpieczne. Te w sklepach zoologicznych z reguły takie są więc lepiej nie dawać maskotek “po dziecku”. Z “gotowców” sprawdzają się najlepiej piłeczki — jeżyki, które toczą się trochę wolniej od zwykłych piłeczek i rzadziej się gubią pod meblami. Kupując taką zabawkę radzę sprawdzić, czy da się wyciągnąć piszczałkę, bo jeśli ktoś nie ma stalowych nerwów to po dwóch dniach nieustającego piszczenia piłeczki albo zwariuje, albo marzy o wyjęciu piszczałki. Psy także lubią bardzo “kości” z naturalnych produktów (przełyki wołowe i inne okropnie brzmiące elementy). Szczeniak ciamka to długo i z zapałem, wreszcie zjada.
Ale można uszczęśliwić szczeniaka dając mu do zabawy opakowania po margarynie, śmietanie, jogurcie, deserach itp., oczywiście z resztką zawartości na dnie. Maluchy uwielbiają takie zabawki, dokonują cudów zręczności, aby wszystko dokończyć, wreszcie niszczą z zapałem opakowanie. Można się nie obawiać, że zrobią sobie krzywdę, wychowałam już całe pokolenia na takich zabawkach. Dodam, że przy odpowiednim rozmiarze kubeczka i łebka bywa, że pysio klinuje się w kubeczku, ale to tylko uatrakcyjnia psie zmagania.
Doskonałym gryzakiem jest marchewka lub jabłuszko, z tym, że nie każdemu psu smakuje. Psiaki chętnie bawią się też pustymi plastykowymi butelkami po napojach. Wszystkie mądre książki uczą, że nie należy dawać psom do zabawy starych butów, bo potem sami będziemy sobie winni, kiedy zje najnowsze. Skąd ma wiedzieć, które są stare, a które nowe, skoro pachną podobnie — pańciem? Z drugiej jednak strony zawsze istnieje ryzyko, że znudzony psiuńcio skonsumuje nasze obuwie, jeśli będzie dla niego dostępne. Dlatego świadomie, wbrew rozsądnym poradom, starannie chowam w domu wszystkie noszone buty, a stare daję do zabawy i... o dziwo, nie odnotowałam żadnych strat!
Czym skorupka za młodu nasiąknie...
Kiedy do domu trafia 8 tygodniowy maluch, jest on właściwie elastyczny jak plastelina i można przyzwyczaić go prawie do wszystkiego. Gorzej, jeśli na początku pozwolimy mu na wszystko a potem nagle postanowimy go wychowywać. Powinniśmy np. zadecydować od razu, czy pies śpi w łóżku, czy absolutnie nie. Dodam, że podobno 90% właścicieli śpi ze swoimi psami, a pozostałe 10% się do tego nie przyznaje. Z własnych doświadczeń wiem, że zimą nic tak nie grzeje jak pies pod kołdrą, ale niestety oszczędności z tytułu ogrzewania idą na proszki do prania pościeli. No i kwestia właściwych proporcji psa do łóżka! Dlatego jeśli planujemy, że pies śpi na swoim posłanku, to nie wolno się zlitować nad maleńką, samotną, zapłakaną mordeczką “tylko ten jeden, jedyny raz”, bo przez najbliższych 15 lat z tą mordeńką (tylko w rozmiarze XL) będziemy się budzić co rano.
Wychowanie szczeniaka bardzo przypomina wychowanie dziecka, tyle, że dziecko im starsze, tym więcej przysparza problemów, natomiast piesek odwrotnie. Psie dzieciństwo jest naprawdę krótkie i warto włożyć wysiłek w ułożenie malca tak, aby nasz trud procentował przez długie lata. I nie myślę tu o tresurze, a raczej o ustaleniu zasad bezkonfliktowego współżycia. Nasz przyjaciel zapytany, dlaczego nie szkoli swojego wybitnie inteligentnego psa odparł filozoficznie “bo szkolenie sprowadza psa do poziomu psa”. No właśnie. Co nie znaczy, że odradzam szkolenie, sugeruję jedynie, że nie wolno odkładać psiej edukacji do magicznego czasu, kiedy “pójdę z psem na szkolenie”.
Częstym błędem wychowawczym jest nieświadome nagradzanie niepożądanych zachowań u psów nieśmiałych. Co najczęściej robi pańcio, kiedy jego pupil na spacerze wpada w panikę na widok np. autobusu? Pańcio oczywiście uspokaja psa: no, nie bój się, wszystko w porządku, uspokój się głuptasku. Do tego pan pochyla się i czule głaszcze rozpłaszczonego na chodniku panikarza. Efekt jest dokładnie odwrotny do zamierzonego — pies czuje się pochwalony i nagrodzony za lękliwe zachowanie. I jeszcze utwierdzony w przekonaniu, że pozycja naleśnika jest najwłaściwsza w obliczu nieznanego. Znacznie właściwiej jest całkowicie zignorować lęk psa, odczekać w milczeniu, aż autobus odjedzie, doczekać upragnionej chwili, kiedy pies znów podniesie ogonek i wtedy go pochwalić.
Inny problem stanowią psy, którym się dziób nie zamyka i jazgoczą bez sensu i końca. Tutaj trzeba rozróżnić dwie kwestie. Po pierwsze niektóre psy takie są i już. Koniec kropka. Jeśli zależy nam na błogiej ciszy wybierajmy rasy “nieszczekliwe”, a kupując szczenię wypytajmy hodowcę o upodobania konkretnego egzemplarza. W tym samym miocie rodzą się psy o różnym temperamencie i ...upodobaniach wokalnych. Z moich doświadczeń wynika, że np. beagle są znacznie cichsze niż westhighlandy, ale bywa też dokładnie odwrotnie. Z drugiej strony bywa i tak, że piesek szczeka na znak protestu, kiedy nie widzi pana (np. zamknięty na chwilę w przedpokoju). Wkurzony pan wpada uciszyć psa i uczy go w ten sposób, że na szczekanie pan przychodzi. Czyli sukces psa. Wniosek? Niestety, kiedy nasz milusiński szczeka, należy raczej odczekać do momentu, gdy się uciszy i dopiero wtedy wejść i pochwalić go. Może to brzmi okrutnie, ale na dłuższą metę daje dobre efekty.
Z higieną na ty.
Po pierwsze mitem jest, że szczeniaka nie należy kąpać. A co, ma być brudny? Kąpać, kąpać. Tylko robić to po ostatnim spacerze, pilnować, żeby woda nie dostała się do uszu, używać szamponu dla szczeniąt. Nie należy jedynie używać szamponów z rumiankiem, bo futerko może nabrać żółtego odcienia. Co więcej, jeśli nasz podopieczny na spacerze wytarzał się w wonnej padlince, a w domu nie ma psiego szamponu, to naprawdę nic się nie stanie, jeśli raz kiedyś użyjemy ludzkiego. Główkę najlepiej myć na końcu, bo pieski tego raczej nie lubią. Płucząc głowę warto osłonić nozdrza (np. podnosząc łepek do góry), bo wtedy szczeniak jest spokojniejszy (nie ma wrażenia, że go topimy).
Im wcześniej przyzwyczaimy malucha do kąpieli i koniecznie do suszenia suszarką, tym łatwiej nam będzie w przyszłości. Maleństwo może być kąpane w umywalce, starsze w misce, dorosłe w wannie. Uwaga na wanny (zwłaszcza akrylowe i pazurki! Koniecznie trzeba zabezpieczyć dno matą przeciwpoślizgową, a jeśli jej nie ma sporym ręcznikiem. Pies lepiej się czuje, bo się nie ślizga, a wanna nie ucierpi.
Każdego psa dobrze jest przyzwyczaić, że po spacerze czeka w przedpokoju na wytarcie łap. Chociaż wycieranie w suchy dzień wydaje się bez sensu, ale pies nie kojarzy łap, brudu i pogody, i albo czeka zawsze, albo zawsze będzie zdziwiony, że się czepiamy. Dokładniejsze umycie łap ułatwi korzystanie z niedużej miski, do której wstawiamy naprzemiennie łapki.
Do spraw higieny zaliczyłabym też odrobaczanie i zabezpieczanie przed pchłami i kleszczami. Do moich ulubionych preparatów należą Frontline, Stronghold i Drontal Plus. Oczywiście każdy weterynarz ma swoje preferencje, ja wypróbowałam powyższe i polecam swój subiektywny wybór. Frontline jest idealny na lato, bo zabezpiecza i przed pchłami i kleszczami, Stronghold jest na robaki, pchły oraz na świerzb skórny i uszu, Drontal wszechstronnie likwiduje robaki.
Zauważyłam ciekawą rzecz: lekarze w lecznicy zazwyczaj dają dawkę profilaktyczną, nieskuteczną, jeśli nasz pupil rzeczywiście ma robaki. A jeśli ich nie ma, to czemu właściwie ma zapobiec owo odrobaczanie? Jeśli chcesz więc, drogi właścicielu, naprawdę odrobaczyć psa, wypytaj dokładnie o dawkowanie.
Pies na wystawie.
Wiele osób, które nie były nigdy na wystawie psów, ma błędne wyobrażenie o tej imprezie. Po pierwsze, nieprawda, że psa wystawa męczy. Wszystko zależy od nastawienia samego właściciela, który przemienia wystawę w radosne wydarzenie lub koszmarny stres dla psa. Rzeczywiście, efektowne psie fryzury wymagają od pupila sporej dozy cierpliwości, ale pies przyzwyczajony do takich zabiegów — wykonywanych zawsze delikatnie!!! znosi je cierpliwie. Proszę pamiętać, że pies lubi i chce być w centrum zainteresowania, więc 100% uwagi właściciela w gruncie rzeczy go cieszy. Tylko nieliczne psy naprawdę nie znoszą wystaw, a i te mogą je z godnością tolerować.
Po drugie, obawa, że pies będzie musiał robić coś niecodziennego, też jest bezpodstawna. Na ringu pies biegnie na specjalnej smyczce zwanej ringówką, zawsze w kierunku przeciwnym do wskazówek zegarka, zawsze przy lewej nodze pańcia, w kolejności numerów startowych z katalogu. Poza tym musi pokazać zęby (czyli zgryz) i postać cierpliwie w pozycji wystawowej podczas opisu do karty oceny psa. Samiec poza tym musi pozwolić dotknąć sobie jąder.
Czy chcę przez to powiedzieć, że wystawianie psa jest łatwe? A Boże broń!. Wystawianie psa jest prawdziwą sztuką, ale o tym można przekonać się tylko osobiście. A ćwiczenie czyni mistrza.
Mieć albo nie mieć, oto jest pytanie.
Czy rodzina, której członkowie pracują i uczą się może kupić sobie psa? Chociaż przez kilka godzin dziennie nikogo nie ma w domu?
A to zależy. Przede wszystkim gdyby w mieście psy mieli tylko ludzie niepracujący, to niewielu miałoby psa. Wniosek z tego, że psy mogą zostawać same, zwłaszcza, że pies potrafi dostosować pory swojej aktywności do możliwości właścicieli i samotny czas najczęściej przesypia. Jest tylko jedna ważna kwestia. Po powrocie do domu pańcie muszą poświęcić więcej uwagi pupilowi. Mile widziana dawka aktywności fizycznej, trochę szaleństwa z piłeczką, powtórka z podstawowych komend itp. Ale jeżeli ktoś pracuje 8 godzin, a po powrocie do domu jego ulubioną formą aktywności jest naciskanie pilota od telewizora lub klikanie myszką — to niech sprawę dobrze przemyśli. Może raczej piesek pluszowy?
Anna Marek
http://www.beagle.strona.pl