Muszę Wam opisać naprawdę zabawną historię. Kilka tygodni temu zgłosił się do mnie na gg miły człowiek, opisując swój problem z psem. Czteromiesięczny golden warczy na jego syna. Po krótce chodziło o to, że pies staje się napięty i agresywny gdy ktoś próbuje przechodzić w pobliżu jego miski gdy zwierzak je.
Problem z warczeniem jest dość powszechny. Nie wiem dlaczego wszyscy ludzie uznają, że jak pies je to należy mu przeszkadzać? Ale założywszy, że jest to problem, ponieważ pies potrafi wyskoczyć do przechodzącego człowieka "z mordą" - zaproponowałem, żeby nie karcić psa za warczenie, tylko stopniowo je odwrażliwiać.
Właściwą reakcją na ostrzegawczo warczącego psa nie jest konfrontacja, tylko odejście, a następnie praca polegająca na tym, żeby pies pragnął obecności człowieka przy jego misce, bo to oznacza dla niego same przyjemności. W dodatku prostym dość sposobem na zlikwidowanie warczenia przy misce jest pozbycie się miski. Pies musi jeść. Ale całe jedzenie dostaje z ręki, najlepiej w nagrodę za coś co dla nas wykona - nawet za "siad".
Po kilku dniach dostaję taki oto komunikat:
Witam, Miałam sie podzielić postepami z moim 4-miesiecznym potworem. Chyba rozpuscimy psa na dobre a tak na poważnie to metodę ignorowania odpuściłam- czyli gdy pies warczy syn odchodzi. To doprowadzilo do tego ze pies powarkiwał częściej. Wróciliśmy do "uspokajania" czyli gdy warczy mowimy do niego spokojnie glaszczemy i uspokajamy.
Pies jest często karmiony z reki syna, nie tylko dokarmiany ale i pełen posiłek dostaje na dłoniach- oj biedne dziecko. Ponadto wprowadzilismy kliker i syn często sie z nim bawi w "szkolenie " z klikaniem i nagrodami. Pies juz coraz cześciej przybiega na zawołanie syna (bo cwaniak mysli ze zawsze cos dostanie) i coraz dłuzsze są zabawy.
Co to się stało tak naprawdę? Pies nauczył się błyskawicznie, że gdy tylko poczuje jakikolwiek niepokój i zawarczy - źródło niepokoju (w tym wypadku syn) odchodzi. To jeszcze jeden dowód na to, że zachowania takie jak warczenie podlegają prawu wzmocnień. Pies wzmocnił sobie warczenie jako sposób komunikacji i wywierania presji na otoczenie. Założę się, że nie jest to warczenie połączone z unoszeniem fafli, napięciem mięśni, charakterystycznym ułożeniem ciała, tylko takie luźne, wyuczone. Podobnie jak można nauczyć psa komendy "daj głos", tak samo da się nauczyć warczenia. Normalnie szczekanie dla psa jest jakimś ważnym sposobem komunikacji. Przy komendzie "daj głos" szczekanie traci swój bezpośrednio komunikacyjny charakter i staje się "instrumentalne" - czyli wyuczone jako odpowiedź na wzmocnienie.
Co wzmocniło to zachowanie? Oczywiście pozytywny dla psa skutek, jaki wywołało warczenie. Schemat zachowania utworzył się następujący:
człowiek podchodzi ==> pies warczy ==> człowiek odchodzi (korzyść dla psa)
Odejście człowieka stało się nagrodą za warczenie.
Zawsze mówiłem, że psy to mądre bestie :) Gdyby więc zagrać tutaj innym czynnikiem, zwanym negatywnym wygaszeniem? Oznaczałoby to, że warczenie powoduje stratę tego, co pies chciał osiągnąć, a więc zachowanie byłoby stopniowo osłabiane i wreszcie zanikło.
Mogłoby to wyglądać np. tak
pies jest karmiony z ręki przez dorosłego. Wchodzi dziecko ==> pies warczy ==> koniec karmienia
Następnym razem pies mocno by się zastanowił, czy ma ochotę ryzykować, że znowu mu odbiorą jedzenie gdy zawarczy.
Można też ten sposób połączyć z pozytywnym wzmocnieniem np. w taki sposób:
pies je. Podchodzi dziecko. Z daleka rzuca psu kawałek piersi z kurczaka ==> pies zachowuje spokój ==> kolejny kawałek kurczaka ląduje przed psem
W tym momencie pies uczy się, że zachowywanie spokoju przy jedzeniu wiąże się z czymś ekstra przyjemnym. Nie opłaca mu się więc warczeć. Po pewnym czasie takiego treningu pies będzie szczęśliwy, że ktoś podchodzi do niego podczas jedzenia, bo będzie sobie to kojarzył z czymś bardzo przyjemnym.
Z zacytowanej wyżej wypowiedzi mojego rozmówcy wynika jeszcze jeden wniosek. Nie zawsze trzeba koniecznie pracować WPROST z niepożądanym zachowaniem. Jeśli cokolwiek pozytywnego ćwiczy się z psem - rośnie jego zaufanie do człowieka i wiele problemów, wynikających np. z lęku po prostu "sama" się rozwiązuje. To bardzo pozytywny "efekt uboczny" szkolenia opartego o pozytywne wzmocnienie.
Jacek Gałuszka
http://www.wesolalapka.pl