Wielu ambitnych właścicieli psów bardzo chce, żeby pies za każdym razem wykonywał wszystkie polecenia perfekcyjnie, jakby nie był żywym stworzeniem. Przyznajcie się, nie zdarzyło się wam denerwować, gdy pies nie miał ochoty na robienie tego, o co go prosicie? Albo coś mu szło nie tak idealnie jak ostatnim razem, gdy to robiliście?
Żeby uniknąć przerzucania na psa moich ambicji i oczekiwania od niego rzeczy niemożliwych robię tak:
I wiecie na czym jeszcze się łapię? Że chcę, aby pies wykonywał wszystko od razu doskonale. Myślę sobie: "nauczę psa turlania się po podłodze". I zaczynam się denerwować, kiedy się nie turla. A gdybym sobie założył - "chcę nauczyć psa przewracania się na grzbiet", albo "leżenia na boku", to gdyby mój pies to zrobił - uznałbym, że jest najgenialniejszy na świecie i w doskonałym nastroju spędziłbym wieczór. Jaki stąd wniosek? Robić mniejsze założenia. Pies nie musi od razu nauczyć się skomplikowanej rzeczy. Wystarczy mniejsza, jakby jeden krok w pożądanym kierunku i wtedy i ja i on jesteśmy usatysfakcjonowani.
Ostatnio na kursie tak właśnie było z młodą suczką doga niemieckiego. Chciałem ją nauczyć warowania. A ona jakoś obawiała się zająć pozycję leżącą. Dopóki myślałem, że musi zawarować - frustrowałem się, że nie wychodzi. Jak tylko pomyślałem: "nauczę ją uginania przednich łap" - od razu odnieśliśmy sukces. I chciało mi się pracować dalej. Wiecie o czym mówię?
Napisał Jacek Gałuszka
http://www.wesolalapka.pl/