Z taką sytuacją nie chciałby mieć do czynienia żaden właściciel. A jednak one się zdarzają. Pogryzienie pupila przez innego psa może być wynikiem zbyt zapalczywej zabawy, aktu agresji lub głupoty ze strony właściciela (zjawisko szczucia psa). Co należy wtedy zrobić? Jak się zachować? Gdzie szukać pomocy? Sprawdź procedurę krok po kroku.
Jeśli do pogryzienia doszło w obecności właściciela agresywnego psa lub też możesz ustalić jego tożsamość (bo wiesz, że to pies np. sąsiada), to pierwsze kroki kieruj właśnie do niego. Nie daj sobie nawinąć makaronu na uszy. Prawo jest jasne: za psa odpowiada właściciel. Możesz więc domagać się od niego pokrycia kosztów wizyty w lecznicy weterynaryjnej czy dalszego leczenia, jeśli będzie ono konieczne.
Koszty te może pokryć ubezpieczyciel niefrasobliwego właściciela, o ile ten posiada polisę OC w życiu prywatnym. Jeśli do pogryzienia doszło na terenie posiadłości właściciela agresywnego psa, to koszty mogą zostać pokryte z polisy majątkowej (jeśli ma takie rozszerzenie). W każdym innym przypadku to właściciel będzie musiał sięgnąć do kieszeni.
Nie musisz się wykłócać z właścicielem agresywnego psa. Doszło do wykroczenia, a więc na miejsce śmiało można wezwać policję. Jest to o tyle korzystne, że funkcjonariusze sporządzą notatkę, która może stanowić istotny dowód w sądzie – gdyby doszło do rozprawy na drodze cywilnej.
W takiej sytuacji masz niestety ograniczone pole manewru. Możesz oczywiście spróbować ustalić personalia jego właściciela, o ile go w ogóle ma. Tutaj przydatne będzie zrobienie psu zdjęcia i opublikowanie go na lokalnej grupie facebookowej. Być może ktoś rozpozna zwierzaka i wskaże Ci, gdzie mieszka jego właściciel.
Niezależnie od tego, w jakich okolicznościach doszło do pogryzienia, musisz zadbać o zdrowie swojego pupila. Jeśli rany są głębokie i mocno krwawią, formalności powinny spaść na drugi plan. Jak najszybciej jedź z psem do lecznicy. Weterynarz szybko poradzi sobie z problemem, choć konieczne może być zostawienie psa na obserwacji. Pamiętaj przy tym, aby nie bagatelizować nawet z pozoru powierzchownych ran, zwłaszcza w okolicach pyska i narządów rodnych.