Umierając w laboratoriach

Rozdział 1.

Eksperymenty neurofizjologiczne

Preludium zbrodni

Kot unieruchomiony jest przy pomocy specjalnego aparatu. Głowa zwierzęcia została ostrzyżona i jej czubek posmarowano jodyną. Za pomocą elektrycznej piły usunięto wierzchołek czaszki; mózg został odsłonięty. Jest to początek długiej serii eksperymentów, podczas których substancja mózgowa będzie niszczona, krojona, rażona prądem elektrycznym; oczy będą kaleczone, a z kręgosłupa pobierany będzie rdzeń kręgowy.

Wiwisekcja - od łacińskiego słowa vivus (żyjący) i sectio (ciąć, rozcinać) oznacza zatem "ciąć, rozcinać żyjące ciało". Jest to słowo, którego wiwisektorzy nie lubią, ponieważ wyraża jasno (być może zbyt jasno), co się dzieje w laboratoriach badawczych. Wolą oni wyrażenie "eksperymenty zwierzęce". Z prostego powodu nie będziemy dyskutować tu o nazewnictwie, bowiem to co jest rzeczywiście ważne, to nie kwestia nazwy, lecz wiedza o istocie rzeczy.

W celu skuteczniejszej obrony eksperymentów na zwierzętach, ci którzy je wykonują zapewniają, że zwierzęta nie cierpią, ponieważ są znieczulane, że eksperymenty te służą dobru ludzkości, że są one kontrolowane, ograniczone do bezwzględnej konieczności, obwarowane bardzo ścisłymi przepisami i ograniczeniami oraz, że są przeprowadzane zgodnie z kryteriami etycznymi. Kwestia katastrof związanych z lekami farmakologicznymi i szczepionkami wynikających z eksperymentów zwierzęcych, które dotykają zarówno istoty ludzkie jak i środowisko, została już przedstawiona przez nas w innych publikacjach. Teraz zamierzamy zająć się resztą, ze szczególnym odniesieniem do sytuacji w Szwajcarii.

Dlaczego Szwajcaria? Ponieważ to, co dzieje się w tym kraju w dziedzinie zwierzęcych eksperymentów, może być przykładem tego, co się dzieje w tej materii na całym świecie ...i ponieważ każdy jest tutaj bardzo powściągliwy - wiwisekcja? A co to właściwie jest? To są rzeczy, które występowały przed wiekami, setki lat temu, lub coś takiego ma miejsce w obcych krajach. "Tak, to się zdarza, ale my obchodzimy się ze zwierzętami z możliwie największym szacunkiem - jest to kwestia drobnych operacji, niezupełnie bolesnych, zwierzę traktuje się jak ludzkiego pacjenta, być może nawet lepiej; mamy bardzo restrykcyjne prawo i zasady etyczne...".

Książka ta nie dokumentuje tego, co miało miejsce sto lat temu, w czasach Claude Bernarda ani też tego, co się działo w starożytnym Rzymie w czasach Nerona. Gdybyśmy o tym pisali, byłoby to bardzo miłe dla obrońców wiwisekcji. Naszym celem jest przedstawienie tego, co dzieje się dzisiaj w szwajcarskich laboratoriach, na podstawie dokumentów i protokołów podpisanych przez samych wiwisektorów oraz na podstawie oficjalnych publikacji. W ten sposób zaangażowani jesteśmy w demaskowanie serii kłamstw i hipokryzji.

Centralny Szpital Uniwersytetu Vaduz (CHUV), Lozanna

W 1979 i 1980 r. ATRA zorganizowała akcję przeciwko CHUV (Centralny Szpital Uniwersytetu Vaduz) i schronisku dla psów w Ropraz w pobliżu Corcelles-le-Jorat (Vaud), które dostarczało dla CHUV psy do eksperymentów, opiekowało się nimi po zabiegach operacyjnych i wysyłało z powrotem do CHUV. Punktem kulminacyjnym tej akcji była wysyłka ponad 100 000 ulotek do lozańskich domów i okolicznych miejscowości z petycją, pod którą podpisało się 60 744 osób w ciągu 2 miesięcy. Wniesiono pozew do sądu przeciwko wiwisektorom z Wydziału Chirurgicznego CHUV. Ogólny oddźwięk tej akcji, która znalazła odzwierciedlanie także w mediach, był znaczny, nie tylko dlatego, że po raz pierwszy w Szwajcarii złożono pozew sądowy przeciwko wiwisektorom, lecz także dlatego, iż ATRA odkryła i przekazała prasie informacje o nielegalnym handlu psami i kotami pochodzącymi z Włoch i wysyłanymi do Lozanny.

Przewodniczący Wydziału Higieny i Zdrowia Publicznego w Vaduz, p. Claude Perey, także uczestniczył w publicznej dyskusji i podczas rozmów z ATRĄ wyszło na jaw kilka interesujących faktów - na przykład to, że niektórzy naukowcy z CHUV byli członkami Wydziału Higieny, i że instytucja ta (a także rząd) finansowała eksperymenty wykonywane w CHUV.

31 lipca 1979 r. p. Perey napisał do ATRA długi list, próbując, jak zawsze, bronić eksperymentów na zwierzętach ("jednego z największych dobrodziejstw rozwoju badań naukowych"), w którym podał listę typów eksperymentów na psach wykonywanych w CHUV przez grupę kierowaną przez dr Vélimira Mirkovitcha. Na liście tej znalazły się: badania nad możliwościami transplantacji trzustki, badania na jelicie małym i wielkim odnośnie ograniczenia przepływu krwi (niedokrwienia), badania nad obstrukcją jelitową, badania fizjologii jelit i nerek, badania nad nowymi technikami chirurgicznymi w dziedzinie szwów chirurgicznych i przeszczepów naczyń krwionośnych (żył i tętnic), badania efektów jakie wywołują pewne substancje na ścianach komórkowych. Zabiegi operacyjne jakim poddane zostały zwierzęta są wstrząsające. Wyrażając konkluzje p. Pereya bardziej praktycznymi słowami - powodem tego eksperymentu było otwieranie brzuchów zwierząt w celu: usunięcia i przeszczepu trzustki, obserwacji skutków podwiązania naczyń krwionośnych, wycięcia lub podwiązanie jelit i wywołania "obstrukcji", implantacja rozmaitych materiałów do naczyń krwionośnych (transplantacja), odsłonięcie żył i tętnic, a następnie poddawanie je działaniu substancji radioaktywnych.

Pozew złożony w sądzie w Lozannie oznajmiał - z punktu widzenia oskarżycieli - że eksperymenty te są niebezpieczne dla ludzkiego zdrowia; zawierał w załączeniu czterdzieści dokumentów potwierdzających niebezpieczeństwo zwierzęcych eksperymentów. Były wśród nich listy od pacjentów leczonych w CHUV zaświadczających, że po hospitalizacji w CHUV i przebytych tam zabiegach terapeutycznych (zabiegach testowanych wcześniej na zwierzętach) wyszli oni ze szpitala w gorszych warunkach zdrowotnych niż przed ich hospitalizacją. Jednak pozew sądowy został odrzucony przez sędziego p. Chatelaina, nawet bez rozpoczęcia dochodzenia w tej sprawie. Odrzucenie tego pozwu usprawiedliwiają następujące słowa: "Dobrze znane jest, nawet poza kręgami medycznymi, że przeprowadzanie eksperymentów na zwierzętach jest nieodzownym etapem postępu w naukach medycznych. Do zadań sądu nie należy wszczynanie postępowania przeciwko naukowcom ani ingerowanie w techniczny i moralny zakres naukowej metody, która jest uznana jako obowiązująca na całym świecie". (Orzeczenie sądu z 28 sierpnia 1981 r.).

Co by powiedział sędzia wydający ten wyrok, gdybyśmy przedłożyli mu podobne orzeczenie podpisane przez doktorów, naukowców, ordynatorów szpitali i profesorów uniwersyteckich (zrzeszonych chociażby w organizacji ILDAV), którzy reprezentują pięć kontynentów? Czy w dalszym ciągu twierdziłby on, iż metoda badawcza, na której opiera się jego przekonanie "jest uznana jako obowiązująca na całym świecie"? Kampania prowadzona przez ATRA (która praktycznie zapoczątkowała naukowy ruch antywiwisekcyjny), sprawiła, że duża i wpływowa gazeta Tribune Dimanche poświęciła dwie pełne strony Instytutowi CHUV i Corcelles-le-Jorat: bogato ilustrowany reportaż opracowany przez Air Agency zawierał całkowite rozgrzeszenie wszystkiego, co się tam działo. Jest to typowa procedura w takich wypadkach. Przy pomocy publikowania artykułów czyni się wysiłki, by powstrzymać działalność ruchu antywiwisekcyjnego.

Pomimo tego, pomimo "stosowania znieczulenia", "psów bawiących się piłką" przed eksperymentami, "psów, które się niczego nie boją", gdy są przywiązywane do stołu operacyjnego - prawda na ten temat stopniowo wychodzi na jaw, tak jak informacje o męczarniach psów w Corelles-le-Jorat. "Przy pomocy noża elektrycznego, dr Mirkovitch otwiera pierwszy brzuch (dla zademonstrowania przed dziennikarzami użyto dwa psy). "Nacięcie ledwo co krwawi; asystent umieszcza retraktor i pobiera pierwszą próbkę krwi; następnie tętnica, która dostarcza krew do brzucha jest zamykana klamerką; wywołuje się niedokrwienie. Potem następuje godzina oczekiwania z otwartym brzuchem na pobranie drugiej próbki krwi, która pozwoli określić występowanie badanego enzymu. Psy pogrążone są w głębokim śnie i nic nie czują. Po godzinie klamerka jest usuwana i pobierana jest druga próbka krwi. Asystent spryskuje operowane miejsce penicyliną i ostrożnie, pracując razem z doktorem, zszywa nacięcia. Te dwa operowane psy wciąż jeszcze śpią, gdy późnym popołudniem wracają do swych klatek w schronisku dla psów w Ropraz". (Tribune Dimanche, 25.05.1980). Następnego dnia zwierzęta te znów zostaną zawiezione do laboratoriów CHUV. "Obudziły się dobrze wypoczęte po poprzednim dniu, gdy zostały operowane; w ich oczach nie ma przejawu niepokoju". Być może są one nawet bardzo szczęśliwe... czyż nie takie właśnie wrażenie powinno zostać w pamięci społeczeństwa? Po pierwsze nie mówi się prawdy, że wykonywano wiwisekcję (przecież ona nie istnieje i jest wymysłem chorych umysłów). A następnie pojawia się łagodna, przyjemna wersja, która ucieszy wszystkich i uspokoi naszą świadomość. Żaden ludzki pacjent, któremu otwarto brzuch, odsłonięto naczynia krwionośne i przepływ krwi między nimi został zablokowany klamerką, a całość została zszyta - nie obudzi się "dobrze wypoczęty", prawie zdrowy bez "przejawu niepokoju w oczach". Lecz te dwa psy mogą to zrobić... te dwa psy nie mówią i w tym wypadku mają dodatkowe zadanie do wykonania - mają przekonać opinię publiczną, że ich cierpienie nie istnieje, że cierpienie to jest owocem chorej wyobraźni jakichś idiotów, którzy posuwają się do przesady.

Następnego dnia te dwa psy (oznaczone liczbami "962" i "965") są z powrotem przywożone do Instytutu CHUV. Szwy zostają usunięte, brzuch jest ponownie otwierany - pobiera się nową próbkę krwi, wycina się część jelit. "Nie jest możliwa eutanazja psów przed usunięciem jelit" - wyjaśnia dr Mirkovitch. Jednocześnie podejmuje się próbę znieczulenia świadomości społecznej, lecz bez większego sukcesu. Po ujawnieniu informacji o instytucie CHUV, teraz kolej na nową, jeszcze gorszą historię (także z Lozanny).

Instytut Anatomii w Lozannie

Patric Bertholet przez dwa lata trzymał zwierzęta w piwnicach Instytutu Anatomii w Lozannie i był on pierwszym, który ujawnił co się tam działo. Został zwolniony z pracy, ponieważ okazywał współczucie niektórym, szczególnie cierpiącym zwierzętom. W 1980 r. ATRA otrzymała potwierdzenie tego, co już wcześniej podejrzewano, a mianowicie, że w Instytucie Anatomii mieszczącym się przy ulicy Bugnon w Lozannie, wykonuje się ohydne eksperymenty na kotach. Potwierdzenie tego nadeszło też z innego raportu sporządzonego przez Agence Air (Tribune Dimanche, 5.10. 1980). ATRA natychmiast złożyła nowy pozew sądowy (9.10.1980) przeciwko dyrektorowi Instytutu - Holendrowi, prof. Hendrick van der Loos i jego ekipie, Włochom - dr Pier Paolo Giorgi i dr Innocenti oraz Anglikowi - dr Lawrence Garey. W tym samym czasie ATRA rozpoczęła kolejną zmasowaną akcję wydając ulotki i oświadczenia prasowe.

Fakty były wstrząsające: koty z powiekami zszytymi razem, lub z wyłupanymi oczami, koty z amputowanymi łapami, myszy po operacji mózgu z obciętymi wąsami (zwierzę pozbawione wąsów traci możliwość orientacji), iniekcje radioaktywnych substancji do oczu królików, itd.

W celu studiowania wpływu niedowidzenia na rdzeń kręgowy kotów, powieki zostały zszyte razem, czasem już przy narodzinach. Innym kotom zostały wyłupane oczy, zwierzęta pozostają żywe po tych okropnych i okaleczających operacjach przez długi czas, aż do "półtora roku" zgodnie z raportem Tribune Dimanche. Nerw oczny innych kotów został przecięty w celu wywołania sztucznego zeza, podczas gdy "badania wyników analizowano na komputerze, który został dotowany przez Konfederację" (za pieniądze szwajcarskich podatników).

W instytucie Anatomii istnieje wydział rozmnażania kotów. Około 10 samic dwa razy w roku wydaje na świat młode na potrzeby Instytutu. Są nawet ludzie, którzy umieszczają tam swoje koty w celu dostarczenia małych kotków do eksperymentów! Zagraniczni naukowcy przybywają do Instytutu, by współpracować z nim i przywieźć z sobą swoje zwierzęta. Pewien dostawca z niemieckojęzycznej części Szwajcarii także przywozi zwierzęta do eksperymentów. Doktorzy Garey i Innocenti byli pochłonięci strachem przed epidemią gastrycznego zapalenia jelita i zapalenia spojówek, dlatego dziennikarzo m z Agence Air nie pozwolono wejść do pomieszczeń, w których wykonywano eksperymenty na zwierzętach. Epidemia czy cenzura?

"Jeden kot ma tylko kikuta zamiast tylnych łap i nie jest niezdolny do samodzielnego poruszania się...". Doktor Innocenti wyjaśnił, że ten kot jest jak człowiek z jedną nogą. Niedołęstwo kota zaczęło się od momentu, w którym się urodził, gdy jego łapy zostały amputowane. Sekretarz Wydziału Medycyny, który pracował w tym samym budynku co naukowcy, słyszał jęki kotów. Dla doktorów Gareya i Innocentiego był to jęk kotów, które się bawiły, samców, które walczyły lub kociąt, które miauczały. Jeden kotek miał jedno oko zszyte. Końcówki powiek zaczynały ropieć. Dr Garey próbował zastosować plastyczny kompres z kleju medycznego. Kolejna porażka. "Pewnego dnia zobaczyłem kota oklejonego bandażem. Bandaż ten przykleił się do jego futra, powodując u niego prawdziwą torturę. Kot nieprzerwanie szarpał bandaż, a jego pazury oklejone były plastrem". (Oświadczenie złożone przez p. Bertholeta - zanegowane przez doktorów Innocentiego i Gareya, którzy nie wpuścili reporterów Agence Air chcących sprawdzić fakty, do pomieszczenia, w którym wykonywano eksperymenty na zwierzętach). ...i jeszcze jeden szczegół - w tym konkretnym dniu nie przeprowadzano żadnych eksperymentów w Instytucie Anatomii, co jest normalną praktyką, kiedy Instytut odwiedzają goście.

Instytut Anatomii jest finansowany przez Kanton i Konfederację. Miasto Vaud płaci około 400 000 franków szwajcarskich rocznie. Narodowy Fundusz Rozwoju Badań Naukowych i dwie korporacje międzynarodowe (Hoffmann-La Roche i Ciba-Geigy) także finansują badania Instytutu Anatomii. Wykonywanie doświadczeń zależy od napływu funduszów, a ich dalsze przeprowadzanie zależy od pozyskiwania kolejnych funduszów. Prof. Van der Loos bardzo jasno wyraził się na ten temat - "Jeśli my milczymy przez dwa lata, to nie dostaniemy pieniędzy ani z Kantonu, ani z Narodowego Fundusz Rozwoju Badań Naukowych. Pieniądze mieszkańców Vaud i obywateli Szwajcarii przemienione w zaszyte powieki i ropiejące oczy.

Prof. Van der Loos analizuje mózg myszy; ma on ich około 1500 w swym Instytucie. Ponieważ wąsy tych zwierząt wysyłają sygnały do mózgu, zostają one odcięte. Eksperyment mający znaczenie dla istot ludzkich? Nie ma problemu - jesteśmy na etapie "naukowej dociekliwości", to jest "czysta" pasja odkrywania i nie koniecznie musi znaleźć praktyczne zastosowanie! Van der Loos osiągnął sukces w stworzeniu nowego gatunku myszy z dodatkowymi wąsami. Jeśli jest zbyt wiele myszy w Instytucie, nie ma powodów do zmartwień - są one zabijane eterem lub zamrażane w chłodni! Dr Giorgi pracuje z królikami i żabami. Stworzył on kijankę z trzema oczami. Trzecie oko jest przeszczepione na tylnią część ciała zwierzęcia. "Ciekawostka", którą zapewne nie da się ekstrapolować na istoty ludzkie. Jednak jest ona użyteczna dla eksperymentatorów z finansowego punktu widzenia. Mielina (tłusta substancja, która pokrywa niektóre włókna nerwowe) jest ekstrahowana z oczu królików, do których wszczepia się pewną substancję radioaktywną. To są codzienne czynności, legalne działania wspierane przez rząd i władze. Oprócz kotów, także małpy są poddawane eksperymentom przez doktorów Giorgi, Innocenti i Garey. To jest wciąż kwestia "naukowej ciekawostki" - i oni przyznają się do tego. Nie mamy żadnych zastrzeżeń do słowa "ciekawostka", lecz wiele można by powiedzieć o towarzyszącym mu przymiotniku "naukowa". Badania nad niedowidzeniem zaczęły się w 1870 r., ponad sto lat temu. Podobnie jak w przypadku badań w innych dziedzinach, są one ciągle powtarzane w typowych odmianach i z fatalnymi skutkami dla ludzkiej medycyny. Naturalne niedowidzenie jest z pewnością nieporównywalne ze sztucznym niedowidzeniem wywołanym zszyciem powiek, usunięciem oczu, lub przecięciem nerwów wzrokowych. Jak zawsze, tylko obserwacja kliniczna pacjenta i badanie rzeczywistych przypadków ludzkich dolegliwości może dać wiarygodne dane, a nie brutalne, utopijne operacje przeprowadzane na koszt zwierząt.

Co więcej, jak już wspominaliśmy odnośnie "ciekawostki naukowej", związana z tym kwestia finansowa jest bardziej wymowna niż jakikolwiek komentarz. Najbardziej okrutne i absurdalne eksperymenty są definiowane przez samych naukowców jako "ciekawostki" i tym sposobem są wykonywane dla ich własnych celów. Wykorzystywane tylko do sprawozdań, recenzji i artykułów w czasopismach naukowych, nigdy nie znajdą praktycznego zastosowania w ludzkiej medycynie czy w weterynarii. Praktykowane są bez wyrzutów sumienia. Dzięki nim zdobywa się nowe fundusze. Wszystko to jest w pełni legalne. Istnieje prawo w prawie, zwyczaj w obrębie społecznie akceptowanych zwyczajów i to właśnie legalizuje wszelkie eksperymenty wiwisekcyjne. Wiwisektorzy, którzy sobie przypisują aspekt legalności, korzystają z przywileju wolnej woli i nieskrępowanego działania.

We wszystkich cywilizowanych krajach świata każdy, kto przez kilka godzin trzymałby psa zakutego w łańcuchach, lub kota w zbyt ciasnej klatce, mógłby zostać oskarżony o złe traktowanie zwierząt. We wszystkich krajach, w których istnieje prawo "ochrony zwierząt", ci, którzy nie przestrzegają ustanowionych przepisów w zakresie zapewnienia odpowiednich warunków do życia (tj. żywności i schronienia) domowemu psu lub kotu, ryzykują ukaranie stosowną grzywną. Jednak żadnego ryzyka nie ponoszą ci, którzy sprzedają psa czy kota wiwisektorom, którzy poddają je okrutnym torturom i skazują na haniebne męki. Nic nie ryzykują także ci, którzy aprobują i autoryzują takie praktyki. Wprost przeciwnie - ci, którzy parają się tym procederem otrzymują nagrody, pieniądze i prestiż. Wszystko to jest nie tylko nienaukowe, antyspołeczne i niemoralne; jest to wynik bezgranicznej ludzkiej głupoty, a ponadto - głupoty tak zwanych "obrońców zwierząt", którzy akceptując wiwisekcję, jednocześnie wyprowadzają psa będącego własnością jakiejś sparaliżowanej staruszki, ponieważ sama nie jest ona w stanie wystarczająco często wyprowadzać go na spacery. Przyczyną tego stanu rzeczy jest także przemysł chemiczny, który masakruje zwierzęta we wszystkich częściach świata. Wiele elementów składa się na obraz tej sytuacji i czynniki ekonomiczne również odgrywają tu ważną rolę. Lecz w tym momencie chcemy po prostu podkreślić podatność wielkiej części społeczeństwa na akceptację kłamstw i tzw. danych naukowych, akceptację nieprawdziwych informacji podawanych przez pewne masmedia, a także egoizm i obojętność na los innych. Wielu ludzi gotowych jest tolerować masakrę zwierząt w imię dogmatów i powszechnie przyjętych sloganów takich jak: "dobro społeczeństwa", "nowe terapie", "nauka". Jednak co to jest za dobro?, jakie nowe terapie?, jaka nauka? Poprzez poświęcanie zwierzęcia nigdy nie odkrywa się niczego, co mogłoby być użyteczne dla medycyny lub weterynarii. Wszystkie medyczne i farmaceutyczne odkrycia są uzyskiwane na podstawie klinicznej obserwacji pacjentów, badaniach ludzkich organizmów, danych opartych na zapisach zarejestrowanych w szpitalach i instytutach medycznych wprowadzanych do komputerowej bazy danych. Jeśli chce się odkryć działania jakiegoś wirusa, lub patogenicznego oddziaływania pewnej substancji, wówczas pracuje się na kulturach ludzkich komórek in vitro; jeśli chce się odkryć jakąś terapię - obserwuje się proces zdrowienia pacjenta po ostrożnym dawkowaniu nowego leku. Jeśli chce się badać rany, obrażenia i warunki fizjologiczne związane z określoną dolegliwością, to nie ma lepszej metody od analizy tkanek pacjenta, który cierpi lub cierpiał na tą dolegliwość.

Oskarżenie wniesione do sądu 9 października 1980 r. przez ATRA przeciwko Lozańskiemu Instytutowi Anatomii było poprzedzone oświadczeniami prasowymi informującymi o nowych działaniach tego Instytutu. Oskarżenie to zawierało kategoryczną prośbę, by Instytut Anatomii został zamknięty. 12 października 1980 r. szwajcarskie gazety (a w szczególności La Suisse) opublikowały artykuł informujący, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Wydział Zdrowia Publicznego kantonu Vaud nakazały wstrzymanie wykonywania eksperymentów na zwierzętach w Lozańskim Instytucie Anatomii i że Rząd zdecydował się wszcząć urzędowe dochodzenie w tej sprawie. Przypuszczalnie to właśnie petycja wystosowana przez Szwajcarskie Towarzystwo Walki z Wiwisekcją zainspirowała zwierzchników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do trochę większego zainteresowania się pracą Instytutu Anatomii oraz tego co się dzieje w CHUV. Zwycięstwo czy farsa? Dwa miesiące później, 6 grudnia 1980 r. dziennikarze oświadczyli, iż lokalny zwierzchnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych częściowo odwołał wcześniejszy nakaz zaprzestania wykonywania tych eksperymentów. W kilka miesięcy później, po dochodzeniu (prowadzonym przez byłego sędziego Schnetzlera) wszystko stało się jasne - eksperymenty mogą być wznowione. Na daremnie w okresie zawieszenia wykonywania eksperymentów ATRA apelowała do władz w obronie męczonych zwierząt. Te apele nie doczekały się odpowiedzi i taki sam los spotkał skargę sądową wniesioną przeciwko CHUV - sędzia Chatelain zablokował ją i doprowadził do umorzenia śledztwa w tej sprawie. Jeśli chodzi o anulowanie eksperymentów, to jaka strategia mogła być bardziej przebiegła w celu uspokojenia wzburzonego społeczeństwa, niż podjęcie pewnych działań, przeczekanie kilku miesięcy, by później z powrotem wrócić do wcześniejsze praktyki?

Zachęcona przez moralne, lecz w żadnym razie praktyczne, zwycięstwo, ATRA postanowiła zorganizować publiczną międzynarodową demonstrację w Lozannie (9 maja 1981 r.).

Klinika Okulistyczna w Zürichu

W 1981 r. zespół kierowany przez prof. Klöti, późniejszego dyrektora Uniwersyteckiej Kliniki Okulistycznej w Zürichu, wydłubał oczy dziesięciu kotom i dwudziestu szczurom w celu prowadzenia badań nad siatkówką oka. Tymczasem dziesięciu innym kotom zniszczono rogówkę poprzez uderzenie oka zwierzęcia "niklowaną kulą magnetyczną" (raport podpisany w lipcu 1981 r. przez prof. Klöti i jego współpracowników prof. G. Niemeyer, dr Ch. Remé i dr B. Schimmelpfenning. Raport zatwierdzony przez władze).

Eksperymenty nad rogówką oka są wciąż wykonywane w Klinice Okulistycznej w Zürichu (obecnie kierowanej przez prof. B. Gloor), jak dokumentuje to Forschung (1987, str. 376. Na przykład serie eksperymentów przeprowadzanych przez prof. Niemeyera, który napisał: "Badamy efekty leków na modelu oddzielonych oczu ssaków metodami elektrofizjologicznymi" - co oznacza, że oni wyłupują kotom oczy, a następnie podłączają prąd elektryczny w nadziei uzyskania rozwiązań dla problemów "naukowych".

Według dokumentów podpisanych przez odpowiednie osoby, eksperymenty nad rogówką oka trwały od co najmniej 1976 r., kiedy zespół prof. Rudolfa Witmara (Niemeyer, Remé, Bigar) badał rogówkę oka dwóch kotów i poświęcił następne 10 kotów w celu usunięcia im rogówek. W tym samym raporcie (z dn. 4 sierpnia 1976 r.) wspomina się o tym, że siatkówka oka 30 szczurów została usunięta i że wciąż żywe zwierzęta były poddawane eksperymentom; natomiast 20 żab zabito przed usunięciem siatkówki. W dodatku, w ramach tych samych serii eksperymentów na 4 kotach wykonywano doświadczenia typu elektrofizjologicznego z wstawieniem specjalnych elektrod (prawdopodobnie do oczu - w raporcie nie określono szczegółów) w celu badania żyjących komórek siatkówki oka".

W 1977 r. (raport z dn. 8 marca) poświęcono 31 kotów, 60 szczurów i 160 królików wskutek operacji, które dotyczyły m.in. perfuzji in vitro siatkówki oka (dokument podpisany: Witmer, Martenet, Niemeyer, Gruber, Remé). W następnym 1978 roku eksperymenty wciąż kontynuowano w ciszy i spokoju. Tylko w semestrze zimowym w Klinice Okulistycznej w Zürichu eksperymentowano na oczach 27 kotów, 46 królików i 1 psa, które to zwierzęta, poza wyłupaniem im oczu, zostały poddane innym torturom - na przykład transplantacji plastykowych soczewek, transplantacji "kompatybilnych" materiałów do rogówki i spojówki oka, faszerowanie ich organizmów lekami, itp. Zwierzęta te trzymano żywe przez 3 do 9 tygodni. Pies musiał przechodzić implantację protez do rogówki oka i po upłynięciu sześciu miesięcy (jak można przeczytać w raporcie z 16 marca 1978 r.) był on wciąż żywy.

Jak już wspomnieliśmy, ponieważ dokumenty będące w naszym posiadaniu to tylko kilka kropel w oceanie, nie wiemy jak wiele kotów i innych zwierząt było torturowanych w ramach eksperymentów na ich oczach. Możemy jednak udokumentować, że eksperymenty te kontynuowano przez długie lata i zapewne można je zaliczyć do jednych z najbardziej okrutnych. Kto z nas może sobie wyobrazić sytuację ofiary unieruchomionej w sali tortur, nie mogącej nic wiedzieć i widzieć, ponieważ nasze oczy zostały wyłupane?

23 marca 1980 r. prof. Klöti i prof. Niemeyer podpisali raport, w którym mówi się o wykorzystaniu 8 kotów i 20 królików. Ośmiu kotom wydłubano oczy, a następnie w pustych oczodołach umieszczono substancje odżywcze z pomocą perfuzji w celu przeprowadzenia "biochemicznych badań siatkówki oka"! Jak zwykle w takich wypadkach naukowcom nie zabrakło fantazji. Rogówki 20 królików zostały transplantowane, a do układu wzrokowego implantowano sztuczne substancje.

Od maja do lipca 1980 r. (raport z 19 sierpnia) wydłubano oczy 6 kotom, 60 szczurom i 40 żabom. Jednocześnie 35 królików zostało poddanych transplantacji sztucznych soczewek, a ich nerw trójdzielny został poddany koagulacji termicznej.

Transplantacje rogówki i protez rogówkowych są wciąż wykonywane w Klinice Okulistycznej w Zürichu z pomocą finansową Eye Bank Foundation (Forschung, str. 380, 1987 r.). Ludziom niewidomym z pewnością nie można pomóc poprzez wydłubywanie oczu kotom, szczurom ani żabom, ani też przez inwestowanie pieniędzy w ten proceder.

Od 1973 r. w Uniwersyteckiej Klinice Okulistycznej w Zürichu otwiera się czaszki kotów w celu przecinania nerwów wzrokowych i naczyń krwionośnych przylegających do gałek ocznych. Oczy zostają wydłubane i zanurzone w specjalnym roztworze nasyconym ogromną ilością substancji chemicznych.

Projekt ten, który trwał 18 lat jest wciąż finansowany przez Fundusz Leczenia i Zapobiegania Ślepocie Kantonu Zürich i jest kierowany przez prof. Dr Güntera Niemeyera. Projekty te nie mają żadnej wartości medycznej z powodu różnic anatomicznych i patologicznych pomiędzy oczami kotów i ludzi. Tylko wyniki klinicznych obserwacji pacjentów, badania grup ochotników, autopsje oraz eksperymenty z komórkami, tkankami i organami pobranymi z ludzkich organizmów mogą dostarczyć pewnych i wiarygodnych danych. (Źródła: Vision Research, Vol. 13: 1613-1618, 1973; Journal of Neuroscience Methods, Vol.3: 317-337, 1981;  Forschungs-bericht der Universität Zürich vol. 2: str. 415-416, 1987-1989).

Centrum Chirurgii Eksperymentalnej w Padwie

Podczas inspekcji przeprowadzonej przez organizację OIPA w obecności policji z Padwy (Włochy) w 1987 r. w Centrum Chirurgii Eksperymentalnej w Padwie otwarto chłodnie tego instytutu. Może był to przypadek, że w tym dniu nie przeprowadzano eksperymentów na zwierzętach, przypuszczalnie dlatego, że ktoś przewidział inspekcję. Widząc zaniepokojone spojrzenia policjantów prof. dr Ghezzo i prof. dr Antonio Rizzoli (znany neurolog i psychiatra, współpracownik organizacji ILDAV oraz OIPA przeprowadzającej tę inspekcję) wyciągnęli trzy splamione krwią plastikowe torby. Każda torba zawierała okropnie zmasakrowane ciała psów, tzn.:

- średniej wielkości suka setera irlandzkiego, której klatka piersiowa została otworzona a wewnętrzne organy usunięte. Wewnątrz klatki piersiowej znajdowała się wciąż wysterylizowana gaza; rana nie została zamknięta; łopatka i kość barkowa uległy przemieszczeniu.
- suka psa nieznanej rasy; klatka piersiowa została otworzona a organy wewnętrzne usunięte; mięsień przepony był związany sznurkiem. Plastykowa torba była pełna krwi, co sprawiało wrażenie, iż zwierzę zostało w niej umieszczone jeszcze żywe.
- Czarno-biały seter, samiec, który został poddany usunięciu kości; rana na długość kręgosłupa. Jego sierść została ogolona a rany zszyte.

Te i inne szczegóły zostały odnotowane w raporcie sporządzonym przez policję. Podczas inspekcji zrobiono fotokopie zdjęć z przeprowadzanych eksperymentów. Straszliwe serie tortur wykonywanych pod różnym pretekstem na psach i świniach.

Po pierwsze, transplantacje trzustki. Kilka szczegółów: 6 lutego 1987 r. kości miednicy psa zostały usunięte, operacja trwała 7 godzin, pies przetrwał to maltretowanie aż do 7 maja. Operowane zwierzęta są transportowane do miejscowości Abano Terme, gdzie roztacza się nad nimi opiekę, a następnie wracają z powrotem do instytutu w Padwie. Podczas inspekcji zadano pytanie o powód tego transportu i uzyskano odpowiedź, że "Jęki zwierząt niepokoją sąsiadów w całej okolicy!"

Zebrane dokumenty pokazują, że od 12 stycznia do 22 czerwca 1987 r. wykonano operacje na 59 świniach i 11 psach. Wśród osób odpowiedzialnych za te eksperymenty był prof. Paolo Vassanelli, który specjalizował się w transplantacjach trzustki. Jego wiwisekcje zostały przerwane w lecie 1987 r., kiedy, tak się złożyło, iż umarł on na raka trzustki.

Transplantacje - klasyczny przykład fiaska eksperymentów na zwierzętach

Wśród najczęściej wykonywanych eksperymentów chirurgicznych w Szwajcarii są eksperymenty dotyczące transplantacji. Transplantacje mają swoją długą historię nacechowaną horrorem i niepowodzeniem. Próbowano je wykonywać już w starożytności, lecz zaniechano ich ze względu na ich destruktywny charakter. Stały się znów modne podczas ostatniego stulecia. Obecnie znów się je praktykuje z charakterystyczną im, makabryczną fantazją - nogi zwierząt przyszyte do brzucha, śledziona implantowana w miejsce wątroby, oczy wydłubane i przeszczepione do tylnej części ciała, nerw kulszowy przecięty i wszczepiony do brzucha, itd. Wspomnieliśmy tylko o kilku przykładach z poprzednich stron tej książki. W dziedzinie transplantacji szczególne zainteresowanie przejawiano i przejawia się nadal wobec takich organów jak serce, wątroba, śledziona, płuca, oczy i nerki.

Holokaust zwierząt toleruje się pod starym pretekstem poszukiwania rozwiązań problemów patologicznych człowieka.

Transplantacje nerek - po raz pierwszy przeprowadzał je w 1953 r. francuski chirurg, dr Jean Hamburger. Podczas tych wczesnych lat procent sukcesu, ewoluujący na podstawie przeżycia pacjentów, wynosił 2%. Ten odsetek wydaje się nam być godny zaufania, jako że tą znikomą liczbę pacjentów, którzy przetrwali, prędzej czy później czekały dializy i transplantowane nerki musiały zostać usunięte. Dlatego szanse przeżycia były praktycznie zerowe.

Transplantacje wątroby - po raz pierwszy przeprowadzane w 1963 r. przez dr Thomas E. Starz (Denver, USA). Spośród 16 operowanych pacjentów, 6 umarło natychmiast a 10 pozostałych - krótko po, typowej w tym wypadku, szpitalnej agonii.

Transplantacje trzustki - po raz pierwszy wykonywane w 1967 r. przez dr Walton C. Lillehei (Minneapolis, USA). Spośród 25 operowanych pacjentów, 23 zmarło natychmiast, a dwóch pozostałych - parę dni później.

Transplantacje płuca - po raz pierwszy przeprowadzane przez belgijskiego lekarza, dr Fritz. Spośród 30 operowanych pacjentów wszyscy zmarli natychmiast po operacji, poza jednym pacjentem (operowanym przez prof. Derom, także Belga), który zmarł w szpitalu po 9 miesiącach agonii.

Transplantacje serca - po raz pierwszy przeprowadzane w 1967 r. przez dr Christiana Barnaard (Cape Town, RPA). Pierwszy pacjent, Louis Washkansky, zmarł 18 dni po operacji. To był początek długiej serii niepowodzeń w dziedzinie transplantacji serca, włącznie z tzw. "sztucznym sercem". W 1968 r. na całym świecie wykonano 101 transplantacji na 101 pacjentach, z których nikt nie przeżył. Na początku lat siedemdziesiątych ludzkich ofiar transplantacji serca było już w sumie 5 000.

Trzeba przyznać, że obecnie wielu pacjentom udaje się przeżyć z transplantowanym sercem. Jakość ich życia z pewnością nie jest najlepsza i zapewne ich organizmom nie jest łatwo tolerować fizjologiczny szok tego rodzaju operacji chirurgicznej. Należy stwierdzić, iż wszelka operacja, która - jak większość operacji chirurgicznych - nie jest środkiem terapeutycznym lecz raczej zastępczym środkiem powstrzymującym rozwój choroby, ponieważ usunięcie jakiegoś organu czy chorej tkanki z pewnością nie jest tym samym, co usunięcie przyczyny choroby. Obecnie, niektóre osoby poddane transplantacji mogą przeżyć. Czemu można przypisać tę zmianę? Wyjaśnił to prof. Giulio Tarro, naczelny Wirusolog w Szpitalu Cotugno w Neapolu, profesor na Wydziale Medycyny i Chirurgii Uniwersytetu w Neapolu, Przewodniczący Fundacji Beaumont-Bonelli ds. Badań nad Rakiem, współpracownik organizacji ILDAV - różnice leżą po części w tym, iż rezultaty eksperymentów na zwierzętach nie pasują do istot ludzkich. Niepowodzenie pierwszych przeszczepów wynikało z tego, iż przyjęto koncepcję bezpośredniej korelacji pomiędzy istotami ludzkimi a zwierzętami, opartej na ślepej ufności w zwierzęce eksperymenty. Należałoby uwzględnić także kwestię immunologii (a zwłaszcza problem odrzucania transplantowanych organów przez ludzki organizm), co ewidentnie nie ma nic wspólnego z reakcją zwierzęcą. Prof. Tarro wyraża to następującymi słowami:

"Stosowanie terapii farmakologicznych i chirurgicznych, które nie były wystarczająco przetestowane w laboratoriach lub podczas autopsji, podkreśla bezużyteczność wykonywania tego rodzaju operacji chirurgicznych na zwierzętach. Ponad wszystko, należy opisać jako skandaliczny fakt, iż operacje tego rodzaju są opisywane jako dobrze tolerowane, chociaż nie podaje się szczegółów odnośnie ich kosztów. Wymownym przykładem są transplantacje serca. Forsowanie tej drogi w latach sześćdziesiątych przez chirurgów (którzy nigdy wcześniej nie interesowali się tą dziedziną i którzy nie mieli żadnego doświadczenia w zakresie immunologii) doprowadziło do fatalnych skutków, podczas gdy dzisiaj profesjonalizm działania umożliwił uzyskanie 80% przypadków przeżycia w 5 lat po operacji".
(dokument z 11 czerwca 1989 r.)

Z pewnością nie chcielibyśmy tym wyjaśnieniem rozgrzeszać "terapii" transplantacji, częściowo dlatego, że de facto nie reprezentuje ona żadnej terapii. Jednak chcielibyśmy zwrócić uwagę, że jeśli chce się uzyskać w badaniach pewne wyniki - niezależnie w jakiej dziedzinie - to nigdy nie powinno się uciekać do eksperymentów na zwierzętach, lecz do innych metod.

Fiasko chirurgii eksperymentalnej

Ci chirurdzy, którzy ocalają ludzkie życia, zapewne nie nauczyli się swej profesji dzięki eksperymentom na zwierzętach. Dobrą podstawą dla chirurga są studia anatomii ludzkiego ciała wsparte przez praktykę w operacjach pod przewodnictwem sprawdzonego fachowca. Nie jest to niczym nowym - świadectwo tego sięga ostatniego stulecia i pochodzi od znanych chirurgów , którzy pracowali nad rozwojem technik chirurgicznych bez wykorzystywania zwierząt. Obecnie rozwija się nowe techniki operacyjne pomocne w ratowaniu ludzkiego życia. Ważne jest jednak, abyśmy byli świadomi, że używanie zwierząt w badaniach nie jest korzystne dla człowieka. Prof. Salvatore Rocca Rossetti, chirurg, profesor Nefro-Urologii Uniwersytetu w Turynie, szef Instytutu Urologii Uniwersytetu w Turynie, współpracownik organizacji ILDAV (International League of Doctors for the Abolition of Vivisection):

"Widziałem eksperymenty chirurgów wykonywane na pewnych organach psów, wierząc, że były one identyczne z analogicznymi eksperymentami dotyczącymi istot ludzkich, a oni nie wiedzieli, że przecinali inny organ - na przykład gruczoł limfatyczny zamiast tarczycy. Żaden chirurg nie stał się dobry w swym fachu dzięki temu, że nauczył się operować na zwierzętach. Wprost przeciwnie - to prowadziło do pomyłek i niekompetencji. Miałem okazję być tego świadkiem przez kilka dziesięcioleci praktyki w mojej profesji, kiedy byłem dyrektorem różnych instytutów. Niestety, nie ma czasu, by prowadzić ucznia za rękę i tłumaczyć mu sens badań semiotycznych. Nie ma czasu na praktykę chirurgiczną, na pokazywanie bardzo prostych rzeczy stosowanych w technice operacyjnej (która wymaga dużo czasu i cierpliwości). Często wynika to z przyczyn organizacyjnych, a nie z braku woli. Zamiast tego, niedoświadczony uczeń jest wysyłany, prawie zawsze samotnie, do laboratorium, w którym trzyma się zwierzęta doświadczalne, mając bardzo mgliste wyobrażenie, czego się można tam nauczyć. Czeka go tam niepowodzenie, ponieważ nie ma on wiedzy odnośnie technik operacyjnych. Istnieją jednak inne modele do nauki technik operacyjnych, jak ludzkie zwłoki, które stanowią fundamentalną bazę dla wszystkich chirurgów. Wykonywałem dziesiątki tysięcy operacji na ludziach i nigdy wcześniej nie wykonywałem ich na zwierzętach. Codzienne wykonywanie ważnych operacji jest częścią naszej pracy. Nie tylko ja, lecz wszyscy z nas pracują w ten sposób i nikt z nas nigdy nie praktykował ich najpierw na zwierzętach. Uczyliśmy się solidnego rzemiosła praktyki operacyjnej, wybiegając daleko poza przygotowanie teoretyczne. Chirurgia jest rzemiosłem, które jest przekazywane z ojca na syna i stopniowo można się nauczyć jego rzetelnego wykonywania, dzięki czemu, po nauczeniu się podstawowych technik jest się w stanie robić całą resztę. Trzeba wykonywać tę pracę świadomie, mając bardzo duży zasób wiedzy".

(Deklaracja przekazana OIPA, 1991 r.)

Ekstrapolowanie danych dostarczanych przez chirurgię eksperymentalną jest niemożliwe, zarówno dla istot ludzkich jak i dla zwierząt. Ważne jest, by pamiętać, iż każdy reaguje indywidualnie na nóż chirurga - zgodnie ze swymi warunkami umysłowymi i psychicznymi, w zależności od czasu i okoliczności, i że te warunki odgrywają decydującą rolę podczas całej operacji. Czas po-operacyjnej rekonwalescencji może decydować o przeżyciu pacjenta. Ważne jest także, aby pamiętać, że zwierzęta, które poddaje się eksperymentom chirurgicznym są generalnie osobnikami zdrowymi i w konsekwencji są obdarzone dużą odpornością fizyczną. Z drugiej strony, organizm pacjenta oczekującego operacji (czy jest to istota ludzka, czy też zwierzę) jest osłabiony chorobą, a jego odporność immunologiczna jest często niewystarczająca.

W celu uwiarygodnienia domniemanych "sukcesów" swych eksperymentów, niektórzy naukowcy wykorzystują zwierzęta, takie jak: psy, świnie, cielęta, kozy - i oczywiście koty i małpy - te ostatnie wykorzystuje się głównie w neurochirurgii. Zwierzęta laboratoryjne są przez pewien czas po operacji sztucznie utrzymywane przy życiu - tak długo, jak jest to konieczne, by opisać dany eksperyment w naukowej gazecie. Natomiast ludzka istota musi przez resztę swego życia cierpieć niedołęstwo, choroby, tolerować sztuczne materiały wszczepione w jej ciało. Jej życie może być dla niej istną kalwarią. Toteż faktem jest, iż bez względu na to, czy jakaś operacja jest poważna czy banalna, żaden chirurg nie jest w stanie skutecznie i sprawnie operować pacjenta, jeśli swe doświadczenia zawodowe czerpie z eksperymentów na zwierzętach.

Powody tego są oczywiste:

1) Odmienna kompozycja i pozycja organów w ciele. Kość udowa psa, pysk zwierzęcia, kończyny myszy, anatomia wewnętrzna różnych gatunków zwierząt - jest odmienna od istot ludzkich. Różnice te są tak duże, że z ledwością można czynić jakieś porównania.

2) Odmienne stopnie odporności tkanek. Tkanki rozmaitych gatunków zoologicznych reagują odmiennie na nóż, protezy i materiały używane podczas operacji chirurgicznej. Nawet nici chirurgiczne są przyswajane i odrzucane w odmiennym stopniu przez ludzi i przez inne gatunki.

3) Odmienne reakcje podczas operacji. Odporność kardiologiczna zwierząt jest generalnie silniejsza niż ludzi i to samo odnosi się do ich odporności fizycznej. Zwierzę jest zdolne tolerować długie i niebezpieczne operacje, których człowiek nie byłby w stanie przetrwać.

4) Odmienne reakcje pooperacyjne. Zwierzę w mniejszym stopniu jest narażone na infekcje pooperacyjne, ponieważ jego odporność jest większa od odporności człowieka. Antybiotyki podawane ludziom po operacjach chirurgicznych osłabiają i tak już osłabiony system odpornościowy i wystawiają pacjenta na działanie wirusów; czasami nawet opóźniają lub uniemożliwiają wyzdrowienie.

Na poprzednich stronach wspominaliśmy o eksperymentach mikrochirurgii - techniki, która wykorzystuje pewne wyrafinowane, nowoczesne instrumenty (na przykład - niezwykle cienkie igły i nici, nowoczesne mikroskopy, itd.), umożliwiające wykonywanie operacji na tkankach kalibru mniejszego niż 1 milimetr lub na bardzo małych częściach anatomicznych. Nowe techniki mikrochirurgiczne są wykorzystywane w transplantacji, implantacji, kardiologii i endoskopii. W związku z mikrochirurgią publikujemy poniższą deklarację dr Bruno Fedi, profesora Uniwersytetu w Rzymie, szefa anatomii patologicznej Szpitala Terni, wiceprzewodniczącego organizacji ILDAV:

"Zwierzę ma inną anatomię niż człowiek, w konsekwencji czego operacja chirurgiczna przebiega w odmienny sposób. Krwawienia i konsystencja tkanki są odmienne u istot ludzkich, i dlatego szwy chirurgiczne o wiele łatwiej wykonuje się na zwierzętach. Jeśli chodzi o mikrochirurgię, to oprócz tego, co już zostało powiedziane, należy podkreślić iż uczący się na chirurga adept musi wiedzieć, gdzie można znaleźć naczynia i nerwy ludzkie - czasami można się tego nauczyć tylko na ludziach, częściowo ze względu na istnienie wielu indywidualnych wersji, o których należy wiedzieć. Nie można nauczyć się lokalizacji nerwu kości łokciowej lub nerwu biodrowo-pachwinowego u ludzi przez praktykowanie tego na świnkach morskich lub psach. Ze względu na koszt dostawy zwierząt, do doświadczeń wykorzystuje się zwłaszcza małe zwierzęta. Nie szuka się u nich nerwu kości łokciowej lub jego ekwiwalentu w kończynach przednich, lecz nerwu kulszowego w udach. To jest błędna i fałszywa nauka! Eksperymenty te muszą być najpierw wykonywane na ludzkich zwłokach a dopiero później na żywych ciałach pod kierunkiem doświadczonego chirurga. To jest proces dłuższy i trudniejszy, lecz jest on pod każdym względem lepszy. Szkolenie i nauczanie młodych chirurgów musi być najwyższej jakości".

W mikrochirurgii coraz częściej stosuje się modele badawcze i doświadczalne, które nie wykorzystują zwierzą i które dają wspaniałe rezultaty, jak np. prace badawcze nad ludzkim łożyskiem i próbkami skóry pobranej podczas wykonywania rutynowych operacji. W niektórych krajach istnieją nawet specjalne książki, które zawierają próbki syntetycznego materiału, posiadającego te same cechy jak ludzka skóra, przeznaczonego do ćwiczeń technicznych.

Prof. Fedi wspomniał też o ważnej bibliografii zawierającej publikacje naukowe takich naukowców jak doktorzy McGregor, Willie i Grigor (Uniwersytet w Edynburgu), doktorzy Waterhouse, Moss i Townse nd (Frenchay Hospital w Bristol), itd., którzy uważają łożysko za podstawowy materiał do wykonywania rzetelnych badań w dziedzinie mikrochirurgii. Łożysko jest tkanką ludzką i dlatego reaguje na szwy chirurgiczne w określony i wiarygodny sposób - odpowiedni do ekstrapolowania danych na ludzi. Kiedy zdamy sobie sprawę, że w szpitalach położniczych na całym świecie wyrzuca się codziennie tony łożysk i że zwierzęta są wciąż masakrowane i torturowane w imię badań nie mających związku z nauką, wówczas uświadomimy sobie skalę ignorancji i ograniczoności umysłowej, której wpływowi tak bezkrytycznie się poddajemy.

Jak już wspomniał prof. Rocca Rossetti i prof. Fedi - eksperymenty na zwierzętach w dziedzinie chirurgii są także przeprowadzane na poziomie szkoleniowym. Konsekwencje tego można przewidzieć. Student i młody chirurg, który zdobywał praktykę eksperymentując na zwierzętach, wkracza w swój zawód nieprzygotowany i stwarza potencjalne niebezpieczeństwo dla pacjenta.

Podsumujmy to opinią znanego angielskiego lekarza, którego książki są tłumaczone na całym świecie - dr Vernon Coleman, współpracownik Królewskiego Towarzystwa Medycznego, wydawca British Clinical Journal, założyciel i wydawca European Medical Journal pisze:

"Według mojej zawodowej opinii krojenie żywych, lub nawet martwych zwierząt przez studentów jest wymogiem zupełnie niepotrzebnym. Wiadomo jest już na całym świecie, że obecnie studenci mogą się uczyć czegokolwiek i z jakiejkolwiek dziedziny wiedzy bez konieczności poświęcania do tego zwierząt. Są inne, wspaniałe metody. Chciałbym też dodać, iż oczywiste wydaje się także, że jeśli studenci eksperymentują na zwierzętach, wówczas sami się dehumanizują i mogą doznać poważnego i trwałego uszczerbku natury psychologicznej i emocjonalnej".
(Deklaracja z dn. 16 maja 1991 r.)

Dr Coleman wydaje swoje oświadczenia zaopatrując je w długie serie cytatów z rozmaitych publikacji naukowych odnośnie szkolenia dydaktycznego bez wykorzystywania zwierząt.

rozdziały książki dr Milly Schar-Manzoli pt. Holokaust - wiwisekcja dzisiaj.
(Wyd. Vega!POL)

Tłumaczył:
Roman Rupowski - tłumacz i wydawca książek o wegetarianizmie i prawach zwierząt.
www.szalonykowboj.com
www.vegapol-alf.prv.pl
www.vegapol.most.org.pl

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie