Lato to dla ludzi czas wyczekiwanych wakacyjnych podróży, a dla psów - czas dramatów. Schroniska zapełniają się czworonogami porzucanymi przez właścicieli, którzy mając do wyboru pupila albo wakacje, wybierają to drugie. Najgorszy los spotyka psy, których właściciele wybierają najprostsze rozwiązanie: przywiązują zwierzę w lesie, gdzie ginie z głodu i pragnienia.
Szajba, trzyletni mieszaniec doga z labradorem, miał sporo szczęścia. Od pół roku ma nowych właścicieli, którzy zabrali go z łódzkiego schroniska. Poprzedni, z niewiadomych przyczyn, porzucili go w ubiegłe wakacje. Teraz Szajba ma prawdziwy dom. W tym roku pojechał na wakacje nad morze na Hel. "Szczęściarz z niego" - powiedziałyby pewnie psy ze schroniska, gdyby tylko mogły mówić.
Agnieszka Dzikowska i Adam Rudziński z Łodzi nie wyobrażają sobie, aby mogli zostawić Szajbę, nawet pod opieką kogoś z rodziny. - Nie zniosłabym myśli, że on tęskni za nami. Już raz ktoś go zostawił, a nie chciałabym, aby przypomniały mu się dawne, ciężkie czasy. Szajba już się bardzo do nas przyzwyczaił. Wszędzie go ze sobą zabieramy, zresztą lubi jeździć samochodem, cała tylna kanapa jest jego - opowiada Agnieszka Dzikowska.
Niestety, nie wszyscy mają aż tyle serca dla zwierząt. Przed wakacjami czworonożny przyjaciel często staje się czworonożnym kłopotem, którego trzeba się jakoś pozbyć.
Wolność w worku
Bogusława Skowrońska, dyrektor schroniska przy ul. Marmurowej w Łodzi, zna wiele takich historii.
- Ostatnio na skraju lasu przy trasie z Brzezin do Łodzi ktoś zauważył ruszającą się torbę foliową. Była w niej wiekowa suczka zawinięta w ręcznik. Torba nie była zawiązana. Wygląda na to, że właściciel nie chciał, aby się udusiła. Dał jej wolność... Jakiż to był szlachetny człowiek, poświęcił dla niej piękny ręcznik... - ironizuje dyrektor Skowrońska. - Suczka była wyczerpana, na dodatek miała zaawansowaną mocznicę. Nie udało się jej już uratować.
Jak twierdzi dyrektor, latem do schroniska co rusz przychodzą ludzie, którzy tłumaczą, że znaleźli psa na ulicy i że chcą go oddać w dobre ręce, czyli do schroniska. Prawda jest jednak zazwyczaj inna. - Przez schronisko przewija się tyle ludzi, że z łatwością poznaję tych, którzy kłamią. Parę dni temu zjawiła się para z suczką rasy szitsu, twierdząc, że błąkała się po ulicy. Tyle że szitsu nie można znaleźć na ulicy. Od razu widać, że to suczka hodowlana. Oni niby chcieli przygarnąć psa, ale zrezygnowali, gdy weterynarz, do którego podobno poszli ze znajdą, znalazł gronkowca. Nasz lekarz zbadał psa i okazało się, że to nie gronkowiec, ale grzybica skóry. Poza tym suczka miała zwyrodnienie wątroby i moczówkę. A leczenie dużo kosztuje.
Suczka szitsu pozostała w schronisku i otrzymała imię Cesarzowa. Teraz jest już zdrowa i o wiele bardziej przyjazna. - Wcześniej gryzła, gdy wyciągało się do niej rękę. Widać, nie zaznała pieszczot - twierdzi Skowrońska.
Mamo, tato kupcie mi pieseczka
Do łódzkiego schroniska, które zgodnie ze standardami weterynaryjnymi przeznaczone jest dla 250 psów, miesięcznie trafia ich ok. 300!!! W wakacje problem bezpańskich psów się nasila, choć zdaniem dyrektor schroniska, ludzie porzucają zwierzęta przez cały rok. - Obserwuję bardzo niebezpieczne zjawisko polegające na tym, że najpierw ludzie nabywają zwierzęta bez zastanowienia, a po pewnym czasie się ich pozbywają - opowiada dyrektor Skowrońska. - Nieraz widziałam jak na targach zwierząt dzieci rozczulone widokiem szczeniaków wołały: "Mamo, tato kupcie mi pieseczka, będę się nim opiekował". I rodzice ulegają. Tylko że po tygodniu czy miesiącu okazuje się, że pieska już nikt nie chce, bo obgryza buty, meble, robi siku i kupę na dywan, a na dodatek gryzie dzieci. Zresztą nie bez powodu, bo te mu dokuczają, wpychając na przykład łyżeczkę od herbaty do oka. Zapada decyzja: "do schroniska z nim" albo "przywiążemy go do drzewa w lesie".
Schroniska są od tego, aby przyjmować psy i koty w takich sytuacjach, jak śmierć ich właściciela.
- Porzucanie zwierząt przed wyjazdem wakacyjnym, czy tylko dlatego, że ktoś się już nimi znudził, nie może być tolerowane - dodaje Bogusława Skowrońska. - Jak napisał Antoine Saint-Exupéry "stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś". Ludzie muszą zdawać sobie sprawę, że decydując się na zwierzę, biorą za nie odpowiedzialność do końca życia. Ale nieodpowiedzialnych nie brakuje.
Porzuciłeś – pójdziesz za kraty
Łódź nie jest wyjątkiem. Pod bramę schroniska w Radomsku kilka razy w miesiącu ktoś podrzuca kartony ze szczeniakami. Są i tacy, którzy przerzucają psy przez bramę. - Na pewno to lepsze rozwiązanie niż przywiązywanie do drzewa, a takie sytuacje też się zdarzają - mówi jeden z pracowników schroniska.
Do innego schroniska w Jamrozowiźnie pod Radomskiem od początku wakacji trafiło już 20 porzuconych psów. - Ludzie potrafią być okrutni. Jeden z psów został zapakowany w dobrze zawiązany parciany worek. Właściciel przywiązał go jeszcze grubym łańcuchem do drzewa w samym środku lasu. Gdy go znaleźliśmy, był w strasznym stanie, odwodniony, zmęczony szarpaniną. W worku mógł spędzić około tygodnia. Na szczęście psa udało się wykurować i obecnie przebywa w naszym schronisku - mówi Dariusz Kaczmarek, kierownik Schroniska "As" w Jamrowiźnie.
Według Kaczmarka, w Polsce zbyt łatwo można kupić psa. - Za kilkadziesiąt złotych sprzedawane są na rynkach. Każdy może zwierzęta rozmnażać i sprzedawać. A ludzie kupują je jak małe, śliczne zabawki, nie zdając sobie sprawy z tego, że ich posiadanie może zmienić życie - twierdzi.
Apelowanie do ludzi, by nie porzucali zwierząt, zdaniem Kaczmarka, nie jest złym pomysłem, ale problem bezdomności wśród zwierząt można ograniczyć tylko na dwa sposoby. - Po pierwsze, należy wdrożyć program znakowania zwierząt. Taki wymóg stawia nam Unia Europejska, mamy na to czas do 2011 roku. Po drugie - ludzie, którym udowodni się, że porzucili swoje zwierzę lub znęcali się nad nim, powinni ponieść za swoje zachowanie karę - sugeruje kierownik.
Nie wszyscy właściciele czworonogów wiedzą, że porzucania zakazuje ustawa o ochronie zwierząt. Zgodnie z nią, za zabicie zwierzęcia albo znęcanie się nad nim grozi kara pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności albo grzywna.
- Gdy nie chcemy już zwierzęcia, nie możemy go ot tak przynieść do schroniska. W takiej sytuacji powinniśmy sami znaleźć mu nowego właściciela, który się nim dobrze zaopiekuje. Są jeszcze hotele dla psów, w których na czas naszego wyjazdu zwierzę może zamieszkać - uważa dyrektor Skowrońska.
W hotelu
Innym rozwiązaniem, zwłaszcza w okresie wakacji, są hotele dla psów. Taki działa m.in. w schronisku w Bełchatowie i cieszy się sporym zainteresowaniem, nie tylko w wakacje. - Oferujemy dwa standardy: tańszy - dla psów podwórkowych, które nie muszą być wyprowadzane na spacery, i droższy - obejmujący m.in. podawanie lekarstw psom i trzy spacery dziennie. Obecnie w hotelu mamy tylko jednego psa, ale już są rezerwacje na sierpień - mówi Mariusz Półbrat, kierownik schroniska w Bełchatowie.
Jeżeli ktoś uzna, że nie może dłużej zajmować się swoim pupilem, może oddać psa do bełchatowskiego schroniska na stałe. Wcześniej musi jednak wpłacić 150 złotych.
Niemcy kochają polskie psy
Jedni psy porzucają, zwłaszcza te stare i schorowane, choć nie jest to regułą, inni psy adoptują. Na przykład do łódzkiego schroniska miesięcznie trafia 300 psów, a do adopcji w tym samym czasie idzie ok. 180. Losem polskich psów ze schronisk wyjątkowo przejęli się Niemcy. Niemiecka fundacja od połowy 2006 roku współpracuje z polskimi schroniskami, także z województwa łódzkiego. Skąd to zainteresowanie? - Usłyszałam, że w niemieckich schroniskach jest po 20, 30 psów i ponoć przebywają w nich tylko bardzo agresywne zwierzęta. A gdy nasi zachodni sąsiedzi dowiedzieli się, że u nas jest ich nawet 600, przerazili się i postanowili nam pomóc. Trafił do nich m.in. 7-letni pies wymagający serca i leczenia. Wkrótce jedziemy zobaczyć, co dzieje się z naszymi psami w Niemczech - mówi dyrektor Skowrońska.
Niemieckich właścicieli ma już także 31 psów ze schroniska w Bełchatowie. - Na bieżąco jesteśmy informowani o losie naszych psów. Dostajemy nawet zdjęcia z ich obecnymi rodzinami - mówi Mariusz Półbrat.
* * * * *
Ustawa chroni zwierzęta
Niektóre zapisy ustawy o ochronie zwierząt z 21 sierpnia 1997 roku:
Art. 1. par. 1 "Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę".
Art. 5. "Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania".
Art. 6. par. 1. "Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione".
Art. 35. par. 1. "Kto zabija zwierzę z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4 albo znęca się nad nim w sposób określony w art. 6 ust. 2, podlega karze pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności albo grzywny".
Justyna Drzazga
http://www.naszemiasto.wp.pl/