Tyraliera w akcjach poszukiwawczych

Instruktorzy Grupy Podhalańskiej GOPR już od kilkunastu lat pracowali nad podniesieniem sprawności zespołów poszukujących między innymi tz. Tyraliery. Odbywało się to poprzez analizy akcji i wypraw poszukiwawczych, wprowadzano i sprawdzano na szkoleniach różne rozwiązania. Determinacja, pomysłowość i efekty były różne z ciekawostek nawet w pewnym etapie prób znaczącym elementem sterowania tyralierą był papier toaletowy. Czy to w realnych akcjach czy też w szkoleniu napotykano na problemy, które się powtarzały a mianowicie wielkość obszaru do przeszukania, ilość ratowników ich determinacja i stopień wyszkolenia a czas, jaki jest potrzebny na przeszukanie danego obszaru? Te analizy i doświadczenia spowodowały, że w chwili obecnej w Gr. Podhalańskiej najlepszym i najczęściej wykorzystywanym rozwiązaniem jest zespół, który jest określany, jako z. „Szybka Trójka  „. Szybka trójka, dlatego że składa się z trzech ratowników. Szybkie trójki działają niezależnie.

TYRALIERA?   Tyraliera jest to grupa ludzi, ustawionych w linii prostej, w celu poruszania się, we wspólnym, określonym kierunku, mających na celu metodyczne poszukiwanie ofiary lub dowodów, oznak. Tyraliera była używana przez wiele lat, jako główna metoda poszukiwań, i w przeciągu tego długiego okresu czasu, została uznana za tradycyjną.

Tradycja ograniczyła nas do myślenia, że im więcej mamy poszukujących, tym większą szansę na znalezienie. „Ramię w ramię" wydaje się ideałem, i wielu kierowników akcji dąży do takiego układu. Nieliczni zatrzymali się, aby rozważyć, ilu potrzebują ratowników, aby przeszukać 3-4 km kwadratowe przy tej technice. Drugi czynnik powoduje, że jakiekolwiek odstępstwo od prostej linii obniża prawdopodobieństwo odnalezienia. Dążenie do 100% pokrycia obszaru poszukiwań lub przeszukanie każdego metra kwadratowego w jednym przejściu jest nierealne. 100% Prawdopodobieństwo spada do zera, przez l lub 2 ratowników przeszukujących (z, pośród 500), którzy nie skupią uwagi, nawet przez bardzo krótką chwilę. Szansa, aby kilku ratowników nie wykonywało pracy efektywnie po 5-6 godzinach w realnej akcji, przy burzowej pogodzie, jest raczej wysoka. Szczególnie, jeśli grupy ratowników są niewyszkolone lub przypadkowe.

Zorganizowane nasycenie ludźmi, oczywiście daje wyższe prawdopodobieństwo zlokalizowania ofiary lub dowodów. Szansę odszukania są wysokie tak długo, jak długo system pozostaje doskonale zorganizowany i całkowicie pod kontrolą. Gdy następuje dezorganizacja, bądź utrata kontroli, szansę odnalezienia gwałtownie maleją.

Zorganizowane nasycenie łączy się z dużą ilością ludzi. Przy rozstawieniu ludzi, co 3 m, potrzebujemy 500 ludzi, aby obstawić linię długości 1500 m. To z kolei, porusza problem zorganizowania i administrowania tak duża liczbą ludzi. Musimy wziąć pod uwagę: czas mobilizacji 500 ludzi, zgrupowanie ich, rozlokowanie sprzętu, wyżywienie, transport i łączność. Rozważmy kierowanie tyralierą podczas jej przesuwania się i problem utrzymania linii prostej. Następnie bierzemy pod uwagę bardzo powolne posuwanie się na przód, przez lasy, tej prostej linii 500 ludzi. Oczywiście, przy dalszym planowaniu wymagany jest pomysł na zagęszczenie, organizację albo dezorganizację.

Dla ofiary, wczesne odnalezienie może znaczyć różnicę między życiem i śmiercią.

W wielu przypadkach, posiadanie dużej liczby ludzi, w określonych granicach poszukiwań jest podstawą „nasycenia" ludźmi. Jeśli liczba ludzi jest wystarczająca (300), szczelnie pokrywa 1 km kwadratowy, to można przyjąć, że prawdopodobieństwo odnalezienia ofiary jest całkiem wysokie. W teorii, można przyjąć, że to działa. W praktyce, prawdopodobieństwo wykrycia jest wątpliwe. Teoria nie bierze pod uwagę zarządzania tak dużą ilością ludzi, ani nieodłącznych problemów z dezorganizacją. Te problemy to ratownicy w tyralierze, którzy „zachodzą" w poszukiwaniach, jedni na drugich, ratownicy zakładają, że inni już przeszukali dany teren, kiedy w rzeczywistości tego nie zrobili. Dlatego też, powinniśmy się przyjrzeć uważnie dezorganizacji ludzi w czasie poszukiwań.

Straż Wybrzeża Stanów Zjednoczonych wymyśliła tablice określające prawdo­podobieństwo odnalezienia stosowane w poszukiwaniu zaginionych statków (szalup?) Na morzu. Tablice są wynikiem eksperymentów, gdzie obiekt znajdował się na powierzchni wody. Ogromna liczba przedmiotów dryfowała po powierzchni, a liczba zauważonych obiektów była grupowana w odpowiedni sposób. W konsekwencji ogromnej liczby prób powstały tablice, które stały się przewodnikami określającymi szansę zobaczenia obiektu, w różnych warunkach.

To samo daje się, z całą pewnością, zastosować w poszukiwaniach zaginionych ofiar w terenie dzikim lub silnie porośniętym. Wielu starało się wymyślić różne metody na zgrupowanie(skupienie) dużej liczby ratowników, w coś, co jak sądzili będzie najkorzystniejsze. Skupili się na wysokim prawdopodobieństwie odnalezienia. Większość z tych prób nie była poddana analizom, bardziej polegała na intuicji, jednakże był to pierwszy krok. Bardziej analityczne podejście było stosowane przez ekipę poszukiwawczą ze Seattle. Prób było stosunkowo niewiele, jednakże obserwacje pokazują, że:

  • (a) Wyszkoleni ratownicy, rozstawieni, co 30 m, przy niewielkich zaroślach są
    w stanie zlokalizować 5 na 10 obiektów. – 50 % Prawdopodobieństwa odnalezienia
  • (b) Wyszkoleni ratownicy, rozstawieni, co 18 m, przy niewielkich zaroślach są
    w stanie zlokalizować 7 na 10 obiektów. – 70 % Prawdopodobieństwa odnalezienia
  • (c) Wyszkoleni ratownicy, rozstawieni, co 6 m, przy niewielkich zaroślach są
    w stanie zlokalizować 9 na 10 obiektów. – 90 % Prawdopodobieństwa odnalezienia


Obserwacje zostały przeprowadzone na kontrolowanym terenie, a przeszukujący wykonali jedno przejście (przeszukanie). Ich średni czas przejścia wynosił 3, 5 godziny na 1600 m. Powyższe szczegóły są tylko skrótem eksperymentu, jakkolwiek istnieje możliwość ustalenia prawdopodobnego czynnika odnalezienia dla różnych odległości.

Wielokrotność przeszukania.Jeśli ratownicy są rozstawieni, co 30 m, szansę na znalezienie nieprzytomnej ofiary, w średnio zarośniętym terenie, wynosi 50% przy pierwszym przeszukaniu. W drugiej próbie (2 przeszukanie) szansę na sukces wzrastają z 50% do 75%, a w trzecim przeszukaniu szansę wzrastają do 87.5%. Znacznie więcej daje 4 przeszukanie, szansę na znalezienie wynoszą 93,7%. Oczywiście przy zastosowaniu odpowiedniej taktyki przeszukania powtórnego. Jak widać z powyższych zapisów przy pewnej świadomości i wiedzy trzeba wkalkulować wielokrotność przeszukania danego terenu i brak efektu przy pierwszym przeszukaniu? Zakładając takie rozstawienie i taktykę. Tradycyjnie, większe zasoby ludzkie dają większą możliwość zagęszczenia ratowników, a więc wyższą szansę na odnalezienie. W części l zostało pokazane, że to założenie nie koniecznie jest najbardziej efektywne. Obecnie występuje tendencja, aby próbować pokrywać 99, 9% powierzchni przeszukiwanej. Ludzki błąd nie pozwala tym procentom zachować rzeczywistej wartości. W rzeczywistych warunkach może się pojawić uchybienie ze strony przeszukujących, polegające na ponownym przeszukaniu powierzchni wcześniej przeszukanej a nie przeszukanie założonej. Używanie odstępów (konfiguracji, układu) daje trochę niższą szansę na odszukanie, ale wzrasta jego prawdopodobieństwo, poprzez wielokrotne przeszukanie. Po pierwsze, przeszukujący są świadomi układu i zdają sobie sprawę, że drugie i trzecie przeszukanie tej samej powierzchni jest konieczne. Po drugie, niższe prawdopodobieństwo wykorzystuje mniej zasobów ludzkich. Kiedy używa się niewyszkolonych grupy ochotników, wtedy postęp „w polu" jest ograniczony i idzie trochę wolniej? W dodatku, kłopoty z przeoczeniem lub brakiem koordynacji między grupami jest możliwym rezultatem dużych „dziur” w przeszukiwanym obszarze. W związku z tym będzie wymagało to powtórnego sprawdzenia i straty więcej czasu. Nawet, jeśli duże zasoby ludzkie są dostępne, trzeba rozważyć, czy zużyć więcej czasu do kierowania i koordynowania dużą ilością ludzi, czy zużyć dodatkowy czas na powtórkę poszukiwań przez mniejsze grupy. Czas, jaki zajmuje kierowanie 100 ludzi w porównaniu z 50, nie jest podwójny. Równie dobrze może być trzykrotnie wyższy. Czytający powinni być świadomi, że więcej przeszukiwań wymaga dłuższego czasu. Cztery przeszukania konfiguracji 50% prawdopodobieństwa (rezultat 93, 7% POD), zajmuje prawie cztery razy więcej czasu w terenie, niż jedno przejście 90% konfiguracji prawdopodobieństwa. Generalnie, wyszkolonym ratownikom zajmuje 3, 5 godziny przeszukanie 1,6 km w średnio zarośniętym terenie. Jest to oszacowane na podstawie skoordynowanych 10 osobowych grup. Jednym z najważniejszych czynników powodzenia działań jest analiza działań ludzi w terenie.

ANALIZA i zapis przejść, jako dokumentacja akcji. Prekursorem w Polsce w tej dziedzinie była Gr. Podhalańska GOPR i nadal instruktorzy Grupy pracują nad unowocześnieniem tej dziedziny poszukiwań, co w nie długiej przyszłości prawdopodobnie będzie można zademonstrować.

Andrzej Górowski
WORTAL PSY24.PL

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie