Frontowi ulubieńcy - psy na wojnie

Wszystkie psy wojskowe były lubiane i szanowane przez swoich towarzyszy broni. Jednak niektóre stawały się prawdziwymi oddziałowymi maskotkami hołubionymi i rozpieszczanymi do granic możliwości.

Sallie, bullterierka, dołączyła jako szczeniak do 11 Regimentu Piechoty z Pensylwanii zaledwie kilka dni po rozpoczęciu wojny. Od samego początku była nieustającym źródłem radości i motywacji dla żołnierzy. Zawsze była na pierwszej linii zawzięcie obszczekując nieprzyjacielskie wojska.

Pod Gettysburgiem dzielny mały piesek został odcięty od swojego oddziału. Niewiele myśląc Sallie wróciła na pierwotną pozycję, gdzie czekała na swoich kompanów pilnując rannych i zmarłych. Dzień po powrocie Konfederatów z pola bitwy Sallie została znaleziona słaba i głodna. Żołnierze rozpoznali ją i pomogli odnaleźć kolegów z oddziału. 8 maja 1864 roku Sallie została postrzelona w szyję. Natychmiast trafiła do szpitala. Po dokładnym badaniu lekarze orzekli, że pies będzie żył, ale wyjęcie kuli jest niemożliwe. Sallie wróciła do oddziału i chociaż kula sprawiała czasami ból, to nie traciła właściwej sobie radości.

6 lutego 1865 pod Hatcher’s Run nieprzyjacielski pocisk trafił ją w głowę przerywając psie życie. Pogrążeni w rozpaczy towarzysze broni, mimo nieustannego nieprzyjacielskiego ognia, pochowali swoją ukochaną pupilkę na polu bitwy.

Jack również był bullterierem i został maskotką 102 Regimentu Piechoty Pensylwańskiej. Zawsze doskonale rozpoznawał dźwięki trąbki, a słuchał wyłącznie poleceń żołnierzy ze swojego oddziału. Brał udział w walkach w obu Wirginiach, a także w Maryland i Petersburgu. Po każdej bitwie, z własnej inicjatywy, ruszał poszukiwać rannych i zabitych ze swego regimentu. Sam również został ranny, a także dwukrotnie wzięty do niewoli. Za drugim razem wymieniono go za nieprzyjacielskiego żołnierza. Towarzysze broni z wdzięczności kupili mu srebrną obrożę. Niedługo potem Jack zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach.

Rin Tin Tin przyszedł na świat w niemieckim schronie we francuskim mieście Fleury 12 sierpnia 1918 roku. Niedługo po opuszczeniu miejscowości przez nieprzyjacielskie oddziały na miejscu pojawili się Amerykanie. Małego owczarka przygarnął kapral Lee Duncan z 136 Dywizji Powietrznej nadając mu imię będące refrenem francuskiej piosenki. Rin Tin Tin natychmiast stał się ulubieńcem oddziału.

Po zakończeniu wojny kapral i jego wierny pies wrócili do domu w Los Angeles. I nikt więcej by o nich nie usłyszał, gdyby nie pewien producent filmowy z wytwórni Worner Bros., który zobaczywszy Rin Tin Tina z miejsca postanowił zrobić z niego gwiazdę. Do 1931 roku wystąpił w 25 filmach i dwóch serialach. Prawdziwy amerykański sen francuskiego owczarka niemieckiego.

Rin Tin Tin zmarł w czasie zabawy z kapralem Duncanem 8 września 1932 roku. Został pochowany w swojej ojczyźnie na Cimetière des Chiens na przedmieściach Paryża.

Sindbad był prawdopodobnie najpopularniejszą oddziałową maskotką Straży Wybrzeża. W 1937 roku zaokrętował się na USCGC Campbell. Pies pełnił wachty, jadł i spał wraz ze swoją załogą. Ilekroć zabrzmiał portowy dzwonek oznajmujący czas wolny, Sindbad pierwszy zbiegał po trapie. Załoga traktowała go jak dobrego ducha, wierząc że tylko dzięki jego obecności na statku przetrwali niezliczone bitwy, sztormy i przeprawy przez groźne lody północnego Atlantyku.

Willie. Generał George S. Patton był wielkim miłośnikiem zwierząt. Zaraz po I Wojnie kupił swoim córkom bulteriera. Beatrice i Ruth Ellen nazwały go Tank i nie rozstawały się z nim ani na moment. Następcą Tanka był William Zdobywca, w skrócie Willie. Przybył do rodziny generała 4 marca 1944 roku i na krok nie odstępował swojego pana. Patton tak pisał o nim w dzienniku: „Mój szczeniak jest ze mną tak związany, jak kaczka z wodą. Ma 15 miesięcy, jest bieluteńki, z wyjątkiem plamki na ogonie, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, jakby zapomniał użyć papieru toaletowego”. Willie miał przyczepiony do obroży dzwoneczek, żeby dało się zlokalizować ruchliwego psiaka, który łatwo mógł się zgubić w obozie wojskowym. Wraz z generałem prowadził przegląd wojsk i brał udział w naradach sztabowych. Patton został ranny w wypadku drogowym w Heidelbergu i zmarł w tamtejszym szpitalu 21 grudnia 1945 roku. Willie został odesłany do domu, gdzie do końca opiekowały się nim żona i córki generała.

Admirał Wags. W maju 1942 roku toczyła się bitwa na Morzu Koralowym. Brał w niej udział admirał Frederick C. Sherman, który zaokrętował się wraz ze swoim cocker spanielem imieniem Wags.

Pies początkowo należał do syna admirała, ale gdy ten wyjechał do szkoły, wówczas pies trafił pod opiekę Shermana i ruszył z nim na wojnę. Po kilku latach dosłużył się obroży z dwoma gwiazdkami, ale nie był przyzwyczajony do jednostek pływających. Gdy rozpoczęła się bitwa i do akcji przystąpiły okrętowe działa, pies, przerażony wzmocnionym przez ciasne pomieszczenia hukiem, uciekł do kajuty kapitana i schował się pod koją.

Admirał nie miał głowy by zajmować się psem podczas ataku i zupełnie o nim zapomniał. Zaczął się martwić dopiero, gdy na pokładzie pojawił się gęsty, gryzący dym. Nigdzie w pobliżu czworonoga nie było widać, pobiegł więc do kajuty, przerażony, że pies mógł się udusić. Tam również nie znalazł Wagsa. Zwierzak odnalazł się dopiero w kącie mostka, gdzie przerażony i skulony czekał na swego pana. Sherman porwał psa na ręce, okrył połami kurtki i ruszył w stronę trapu. Zgodnie z morską tradycją admirał opuścił statek ostatni, ciągle tuląc wystraszonego psa. Chwilę później w okręt uderzyła torpeda. Admirał i Wags służyli w marynarce do końca wojny.

Smoky, maskotka 26 oddziału

Natasza Słomka
Wortal PSY24.PL

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie