Zmiana paradygmatu:
przemyślenie założeń, rewizja stereotypów
Pytanie o uczucia zwierząt i o to, dlaczego mają one znaczenie, może rodzić wiele kontrowersji. Nasze relacje ze zwierzętami są skomplikowane, a sposób, w jaki je traktujemy, często zmienia się dramatycznie w zależności od kontekstu. Wielu ludzi może okazywać ogromną miłość i oddanie swym domowym pupilom, ale równocześnie, z niewielką rozwagą, troską czy żalem, wciąż na wiele skandalicznych sposobów krzywdzić zwierzęta w innych okolicznościach. W szczególności dotyczy to naukowców i zwierząt trzymanych przez nich w domach i w laboratoriach.
Moja odpowiedź dla naukowców (i innych), którzy deklarują, że kochają zwierzaki, zaś potem, bezpośrednio lub pośrednio, skazują je na zamierzony ból czy cierpienie, brzmi: jak bardzo cieszę się, że nie kochacie mnie! Na nieszczęście dla zwierząt relacja z ludźmi jest i pozostanie bardzo niesymetryczna.
Interes ludzki niemal zawsze przebija interes zwierząt. Kilka lat temu, czytając prestiżowy magazyn „Science", natknąłem się na takie zdanie: „Bardziej niż jakikolwiek inny gatunek, jesteśmy dziedzicami i ofiarami bogactwa emocjonalnego doświadczania". A przecież naukowiec, który napisał te słowa, profesor R.J. Dolan, nie może wiedzieć, czy to prawda. W rzeczywistości inne zwierzęta mogą doświadczać bardziej intensywnych emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, niż uczucia, które my przeżywamy. Właśnie ten rodzaj „antropocentryzmu" stanowi zmorę badań nad zwierzęcymi emocjami i w ogromnej mierze przyczynia się do traktowania zwierząt według tak różniących się standardów. Dlaczego my, ludzie, jesteśmy tak szczególni? Dlaczego mamy być tak głęboko czującymi istotami, podczas gdy inne zwierzęta nimi nie są? Gdy spoglądam na dzisiejszy stan świata, trudno jest mi zaakceptować to, że powinniśmy stanowić wzorce, do których inne stworzenia mają być porównywane. Mam nadzieję, że studia nad relacją człowiek - zwierzę położą kres bezużytecznym dualizmom, takim jak „my" kontra „one", „laboratorium" (gdzie zwierzęta są często przedmiotami jednorazowego użytku) kontra „dom" (gdzie są one wysoko cenionymi przyjaciółmi) czy stworzenia „wyższe" kontra „niższe". Te dwoistości nie tylko nie są trafne - z całą pewnością nie służą też rozwojowi i podtrzymywaniu głębokich, symetrycznych i pełnych szacunku wzajemnych relacji pomiędzy ludźmi i innymi zwierzętami. Natomiast sprzyja temu, mam nadzieję, zmiana paradygmatu - modelu decydującego o tym, w jaki sposób myślimy o zwierzętach, jak badamy zwierzęce emocje i świadomość oraz co robimy z informacjami, które już posiadamy, „naukowymi" czy też innymi. Zmiana paradygmatu wymaga zrewidowania naszych stereotypów i przypuszczeń dotyczących tego, jak też emocjonalne życie różnych gatunków zwierząt może wyglądać. Zamiast przyjmować, że ryby czują mniej niż myszy, a myszy mniej niż szympansy albo że szczury nie są tak emocjonalne jak psy czy wilki, albo ogólnie - że zwierzęta czują mniej (i wiedzą mniej oraz cierpią mniej) niż ludzie, załóżmy, że zwierzęta doświa d c z a j ą wielu intensywnych uczuć i c i e rp i ą wszelaki ból, może nawet w znacznie większym stopniu niż ludzie. Takie założenie coraz mocniej potwierdzają naukowe dowody. Na wspomnianej już konferencji w Rio uznany na całym świecie naukowiec Ian Duncan, opierając się na prowadzonych przez siebie i swych studentów badaniach naukowych (a także na pracach innych badaczy), oznajmił bez cienia wahania, iż ryby doświadczają bólu oraz strachu. Są także przebiegłe, umieją oszukiwać i przejawiają kulturowe tradycje.
Co więcej, Donald Broom, profesor z Uniwersytetu Cambridge w Anglii, zasugerowałże być może zwierzęta z bardziej rozwiniętym mózgiem potrafią skuteczniej radzić sobie z bólem niż te o mniej skomplikowanych mózgach - mają bowiem do dyspozycji bardziej różnorodne reakcje i bardziej elastyczne zachowania, przydatne, by poradzić sobie z awersyjnym bodźcem. Broom wysunął intrygującą hipotezę, że może ryby nie umieją radzić sobie z bólem tak efektywnie jak stworzenia, których mózgi są lepiej rozwinięte, i z tego powodu bardziej cierpią. Kiedy duma się nad tym, co i jak bardzo odczuwają zwierzęta, dobrze jest zachować otwarty umysł. Gdy dochodzi do czasem nieświadomych podwójnych standardów, którymi posługują się często ludzie w postępowaniu ze zwierzętami, równowagę doskonale wprowadzić może pytanie: „Czy zrobiłbyś to swojemu psu?". Jeśli nie zrobiłbyś czegoś swojemu psu, dlaczego miałbyś tak potraktować jakiekolwiek inne stworzenie? Zmiana paradygmatu wpłynęłaby także na sposób, w jaki uprawiamy naukę - wprowadziłaby rewizję metod i przemianę w sercach.
Obowiązek przeprowadzenia dowodu przeszedłby na stałe na stronę sceptyków, którzy musieliby „dowieść" twierdzenia, że zwierzęta nie doświadczają emocji i nie czują bólu. Nie można by już więcej powiedzieć, że „skoro tak naprawdę nie wiemy, co przeżywają zwierzęta, załóżmy, że cokolwiek czują - jeśli w ogóle coś - nie ma to żadnego znaczenia". Mógłby też zmienić się sposób, w jaki naukowcy przeprowadzają eksperymenty i testy, tworząc środowisko bardziej humanitarne dla wszystkich. Szacunek dla zwierząt, ochrona ich i miłość nie skompromitują nauki - nie będą też oznaczały, że ludzi szanujemy, chronimy czy kochamy mniej. Czy karmiąc swego psa, głodzisz swoje dzieci? Nie, z niewielką dozą rozwagi i zastanowienia można zatroszczyć się o wszystkich. A co najważniejsze, założenie, iż zwierzęta doświadczają uczuć, nie spowoduje nigdy żadnej szkody. Doskonale ujmuje to cudowny, nieznanego pochodzenia cytat: „Jeśli przyjmę, że zwierzęta mają subiektywne uczucia bólu, strachu, głodu i inne, i jeśli mylę się w swej hipotezie, nie zostanie wyrządzona żadna krzywda. Jeśli jednak przyjmę założenie przeciwne, podczas gdy w rzeczywistości zwierzęta doświadczają takich uczuć, otwieram tym samym drogę do nieograniczonego niczym okrucieństwa... Zwierzęta muszą mieć możliwość skorzystania z wątpliwości, jeżeli rzeczywiście istnieje jakaś wątpliwość".
Co robimy z naszą wiedzą
Jakobadacz często jestem krytykowany za antynaukowość, z powodu moich silnych prozwierzęcych poglądów. Nie jestem antynaukowy. Pytanie o etykę jest najlepszą tradycją nauki. Nie jest także przeciwne nauce pytanie o to, jak postępujemy, mając do czynienia ze zwierzętami. Kwestie moralne mogą wzbogacić nasz sposób postrzegania innych stworzeń, gdy są one w swym własnym świecie i kiedy wiążemy się z nimi w naszym; pomagają nam dostrzec, że ich życie jest warte szacunku, podziwu i uznania. W rzeczywistości nie ma szacunku, podziwu ani uznania w sposobie, w jaki niektórzy ludzie poszukują towarzystwa wielorybów, delfinów, niedźwiedzi polarnych czy ptaków.
Potrzebujemy w naszym życiu zwierząt dokładnie tak, jak potrzebujemy powietrza, by oddychać. Żyjemy w okaleczonym świecie, w którym wielu z nas pozostaje z dala od innych stworzeń i wszelkiej przyrody. Zwierzęta są znakomitymi towarzyszami, którzy pomagają nam każdego dnia. Bez bliskich i wzajemnych relacji z innymi istotami jesteśmy oderwani od bogatego, różnorodnego i wspaniałego świata, w jakim żyjemy. Oto dlaczego poszukujemy zwierząt i ich emocjonalnego wsparcia. Nasze stare paleolityczne mózgi cofają nas do tego, co naturalne, ale zagubione w pełnej pośpiechu rzeczywistości: bliskich wzajemnych relacji z innymi stworzeniami. Dzięki nim możemy zrozumieć, kim tak naprawdę, w ogólnym rozrachunku, jesteśmy. Zwierzęta krzepią nas i dają możliwość spotkania z tym, co naprawdę się liczy - z inną wrażliwą istotą. Dla wrażliwego stworzenia to uczucia grają pierwsze skrzypce, jak trafnie ujął to mój kolega John Webster. Gdybyśmy mogli nauczyć się żyć zgodnie z tą perspektywą, zmieniłoby się na lepsze to, jak traktujemy zwierzęta - obecnie wykorzystujemy je i krzywdzimy na wiele różnych sposobów.
Jesteśmy im winni wszelką pomoc, gdziekolwiek i kiedykolwiek się znajdziemy. Możemy zacząć od przeanalizowania własnego życia, od wybierania najlepszych i najbardziej etycznych z możliwych opcji. Czy poprzez ubranie, które nosimy, albo jedzenie, jakie spożywamy, wspieramy ekologiczny przemysł i humanitarne praktyki? Gdy spotykamy ludzi dokonujących krzywdzących wyborów, czy możemy pomóc, ostrzegając lub ucząc ich, by to zmienili? Czy moglibyśmy lepiej kształcić się i wprowadzić bardziej rygorystyczną ochronę zwierząt? Zdecydowanie zbyt wiele zwierząt cierpi z powodu ludzkich działań każdego dnia, na całym świecie. Jeśli zmienimy umysły i serca, a przede wszystkim nasze obecne praktyki, uczynimy wielki postęp i w tym jest nadzieja. Co zaś tyczy się mojej działki, wiem o tym, że rzetelna nauka z całą pewnością może być uprawiana z uwzględnieniem kwestii etycznych i współczucia. Nie ma nic złego we wrażliwej czy sentymentalnej nauce i takich naukowcach. Badania nad myślami, emocjami i samoświadomością zwierząt, podobnie jak ekologia zachowań czy ochrona przyrody, mogą być równie dobrze pełne troski, jak naukowo dokładne. Dążenie do wiedzy i etyczne traktowanie zwierząt nie są ze sobą sprzeczne. Możemy uprawiać solidną naukę z otwartym umysłem i wielkim sercem. Zachęcam wszystkich, by podążyli za głosem swych serc - z miłością, nie ze strachem. Jeśli wszyscy pójdziemy tą drogą, świat stanie się lepszym miejscem dla wszelkich stworzeń. Będziemy dokonywać bardziej życzliwych i bardziej ludzkich wyborów, gdy pozwolimy naszym sercom prowadzić. Współczucie rodzi współczucie, a troska o zwierzęta i miłość do nich rozszerzają się i przemieniają w życzliwość dla ludzi i troskę także o nich. To bardzo ważne, by móc swobodnie obdarować każdego współczuciem, litością i zrozumieniem.
Każdy człowiek i każda żyjąca istota ma święte prawo, by radować się wiosną.
lew tołstoj
ps.
Dedykuję tę książkę Jasperowi i Pablowi. Jasper to niedźwiedź tybetański, który kiedyś trzymany był w miażdżącej klatce na farmie produkującej niedźwiedzią żółć w Chinach. Miażdżące klatki używane są do zgniatania ciała niedźwiedzia, aby maksymalnie zwiększyć ilość produkowanej przez zwierzę żółci (która wydobywana jest za pomocą cewnika umieszczonego w woreczku żółciowym). Jasper trzymany był w malutkiej klatce - „rdzewiejącej puszce męczarni", według słów Jill Robinson, założycielki organizacji Animals Asia - i przez lata wielokrotnie torturowany, aby pozyskać jego żółć (substancję wykorzystywaną w tradycyjnej medycynie chińskiej). „Ten nieszczęsny niedźwiadek został ściśnięty przez »prasę«, która zmniejszyła wysokość klatki o połowę i przygniotła Jaspera do podłogi - pisała do mnie Robinson. - To nie do uwierzenia i nie do pojęcia, że dzikie, inteligentne zwierzę, zanim zostało uratowane, leżało tam przez piętnaście lat, bez możliwości siedzenia lub stania, ledwie mogąc się poruszać. Jasper cierpiał również z powodu implantacji cewnika, a jego fizyczna i psychiczna agonia musiała być nie do wytrzymania. Dziś psotny, uwielbiający zabawę niedźwiadek Jasper jest przyjacielem wszystkich: i misiów, i ludzi. Jego piękne, pełne ufności oczy wyrażają całkowite wybaczenie i umacniają nasz cel uratowania tak wielu niedźwiedzi, jak to tylko możliwe". W 2004 roku John Capitanio, zastępca dyrektora ośrodka naukowo-badawczego zajmującego się badaniem naczelnych, zapytany o to, czy zwierzęta mają emocje, odparł lekceważąco, iż zwierzęta są „białym płótnem, na którym malujemy nasze potrzeby, uczucia i wizję świata". Jasper z całą pewnością nie jest białym płótnem. Jest głęboko czującą istotą - nie rzeczą - która była wielokrotnie torturowana i której na pewno się to nie podobało. Jak jakakolwiek ludzka istota może traktować w ten sposób inne czujące stworzenie? Chciałbym nazwać Jaspera „niedźwiedziem, który przemawia w imię nadziei i wolności". Pomimo męczarni, których doświadczył, Jasper wybaczył. Pablo był szympansem trzymanym w niewoli i maltretowanym, znanym w laboratorium Uniwersytetu Nowojorskiego jako CH-377. Używanie numerów zamiast imion to jeden ze sposobów, jakie stosują badacze, by zdystansować się od wykorzystywanych przez siebie zwierząt. Smutna historia Pabla została opowiedziana w magazynie „Discover": „Według historii prowadzonych na nim badań, Pablo (...) był kłuty dwieście dwadzieścia razy, jeden raz przypadkowo w wargę. Został poddany dwudziestu ośmiu biopsjom wątroby, dwóm biopsjom szpiku kostnego i dwukrotnie biopsji węzłów chłonnych. Czterokrotnie wstrzykiwano w jego ciało próbne szczepionki - jedną z nich była szczepionka przeciwko WZW. W 1993 roku wstrzyknięto mu wirusa HIV, w dawce dziesięć tysięcy razy większej niż dawka śmiertelna. Szympans o rozdętej klatce piersiowej zignorował AIDS i uchronił się przed zapaleniem wątroby tylko po to, by umrzeć z powodu infekcji spotęgowanej latami nakłuć, igieł i biopsji". Gloria Grow, która była przy Pablu, gdy ten umierał, pozwoliła innym szympansom towarzyszyć mu i obserwowała: „Same lub w parach, ciągnęły go za ramiona, otwierały mu oczy, iskały go, masowały opuchnięty brzuch... Po chwili szympansy oddaliły się, pohukując. Odgłosy te przerodziły się we wrzaski i niedługo potem wśród ścian szympansiego domu niósł się echem łomot pięści uderzających o stalowe kraty klatek". Tej wiosny Jane Goodall zabrała prochy Pabla do Tanzanii, „aby rozsypać je w lasach Gombe, gdzie szympansy tańczą, by powstrzymać deszcz". Istnieją tysiące innych zwierząt, którym mógłbym zadedykować tę książkę. Jasper i Pablo to dwa spośród zdecydowanie zbyt wielu stworzeń - miliardów rocznie - maltretowanych i cierpiących. Sposób, w jaki są one traktowane przez ludzi, stanowi hańbę nie tylko dla nich, ale także dla nas - wszakże z całą pewnością jesteśmy istotami, które odróżniają dobro od zła. To, co zwierzęta czują, jest znacznie ważniejsze od tego, co wiedzą. Iloraz inteligencji nie gra roli. Warto przywołać dobrze znane stwierdzenie fi lozofa Jeremy'ego Benthama, przedstawiciela utylitaryzmu, dotyczące zwierzęcego cierpienia: „Pytanie nie brzmi: »Czy one potrafią rozumować?«, ani: »Czy umieją mówić?«. Pytanie brzmi: »Czy one mogą c i e r p i e ć?«". Dla Benthama rzeczywiście niewielkie miało znaczenie, czy zwierzęta potrafią myśleć albo czy są mądre. Interesował się raczej tym, czy zwierzęta są zdolne do przeżywania cierpienia, czy też nie. Rozum oraz cierpienie nie muszą być koniecznie powiązane ze sobą, a mądrzejsze zwierzęta nie cierpią bardziej niż te o mniejszej inteligencji. Część sceptyków argumentuje, że niektóre stworzenia mogą nie mieć dobrze rozwiniętego poczucia własnej tożsamości. Przekonamy się, iż nie jest to tak naprawdę żaden argument. Jednakże nawet jeśli zwierzęta nie wiedzą, kim są, i tak mogą cierpieć, być świadome swych uczuć i wciąż mogą jasno i wyraźnie przekazać nam oraz innym istotom, czego pragną, a czego nie chcą przeżywać. Nadszedł czas, by odbyć podróż w głąb serc i umysłów zwierząt, aby dowiedzieć się, co czują i dlaczego. Kiedy zaprzeczamy, że inne stworzenia mają uczucia, stanowi to upokorzenie zarówno dla nich, jak i dla nas. Niewielkim wysiłkiem możemy uczynić ich życie lepszym, nie tylko akceptując je takimi, jakie są, i zapraszając do naszego świata. Na pewno jednak nie powinniśmy zrobić mniej.