O zakochanych psach i zazdrosnych małpach.cz2

Gruba skóra i czułe serca: słonica Babyl i jej prawdziwi przyjaciele

 

Niedawna wyprawa do Kenii i Tanzanii otworzyła mi oczy na świat słoni,jednych z najbardziej zadziwiających stworzeń, jakie kiedykolwiek widziałem. Obserwując z bardzo bliska duże stada dzikich słoni, mogłem poczuć ich majestatyczną obecność, świadomość i emocje.  Te bezpośrednie doświadczenia były całkowicie różne od oglądania tych zwierząt w niewoli ogrodu zoologicznego, gdzie często żyją samotnie w ograniczonym i nie naturalnym środowisku.

 

Wizyta w Afryce była niezwykłym, inspirującym i wywołującym głęboką przemianę duchową przeżyciem. Kiedy obserwowaliśmy grupę dzikich słoni żyjących w rezerwacie Samburu w północnej Kenii, zauważyliśmy, że jedna ze słonic - Babyl - porusza się bardzo powoli. Okazało się, że jest ona kaleka i nie może wędrować tak szybko jak reszta stada.

Jednakże dostrzegliśmy, że inne słonie ze stada Babyl nie zostawiały jej z tyłu - przeciwnie, czekały na nią. Kiedy zapytałem o to przewodnika, znawcę tych zwierząt Iaina Douglasa-Hamiltona, odpowiedział, że te słonie zawsze czekają na Babyl i że robią tak od wielu, wielu lat.  Idą przez chwilę, a potem zatrzymują się i rozglądają za Babyl. W zależności od tego, jak radzi sobie chora słonica, czekają na nią lub idą dalej. Iain dodał też, że dominująca samica stada czasami nawet karmi Babyl. Dlaczego członkowie tego stada zachowują się w ten sposób? Babyl niewiele może dla nich zrobić, trudno więc znaleźć powód lub praktyczną korzyść z pomagania jej.

Jedyny oczywisty wniosek, jaki mogliśmy wysnuć, to ten, że pozostałe słonie po prostu troszczą się o Babyl i dlatego dostosowują swoje zachowanie tak, by mogła pozostać z grupą. Przyjaźń i empatia bardzo wiele znaczą.

Przyjaciele Babyl to nie jedyny taki przykład - w październiku 2006 roku w małej osadzie we wschodnich Indiach grupa czternastu słoni przedarła się przez wioskę w poszukiwaniu jednego członka stada, który wpadł do rowu i utonął. Mieszkańcy osady pochowali już siedemnastoletnią słonicę, ale tysiące ludzi zmuszonych było opuścić swe domostwa, ponieważ pozostałe słonie przeszukiwały i pustoszyły wioskę przez ponad trzy dni.

Serce ma znaczenie

We wrześniu 2006 roku odbyła się konferencja na temat działań na rzecz dobra zwierząt pod hasłem „Serce sprawy" („The Heart of the Matter"). Miło w końcu zobaczyć, że naukowcy używają słowa s e r c e (w końcu to ono jest właśnie sednem tej sprawy).  Prowadzę badania nad emocjami zwierząt i kocham to, co robię. Podczas wieloletniej pracy obserwowałem najróżniejsze stworzenia - kojoty, wilki, psy, pingwiny Adeli, strzelczyki, grubodzioby białoskrzydłe czy modrosójki czarnogłowe - i mierzyłem się z licznie nasuwającymi się pytaniami dotyczącymi rozmaitych spraw, począwszy od zachowań społecznych społecznej struktury i rozwoju społecznego aż po kwestie porozumiewania się, zabawy, obrony przed drapieżnikami, agresji, opieki rodzicielskiej czy moralności.

Dla mnie dowody na istnienie zwierzęcych emocji są niepodważalne i szeroko poparte aktualną wiedzą z zakresu etologii, neurobiologii i biologii ewolucyjnej. Badania nad emocjami zwierząt są szybko i dynamicznie rozwijającym się obszarem nauki, a zainteresowanie uczuciami tych stworzeń nie słabnie zarówno wśród naukowców, jak i innych ludzi. W marcu 2005 roku w Londynie podczas przełomowego spotkania finansowanego przez organizację Współczucie w Światowej Hodowli Zwierząt (Compassion in World Farming) około sześciuset osób z ponad pięćdziesięciu krajów świata zebrało się po to, by dowiedzieć się więcej o zwierzęcej wrażliwości, świadomości zwierząt i ich emocjach.

W październiku 2006 roku Światowe Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt (World Society for the Protection of Animals) zorganizowało w Rio de Janeiro konferencję, by porozmawiać o tym, jak poprawić jakość życia zwierząt hodowlanych i laboratoryjnych.  Organizatorzy oczekiwali około dwustu uczestników, tymczasem pojawiło się dwa razy więcej osób, przybywających głównie z Brazylii i sąsiednich krajów. Pozytywny odzew na spotkaniach w Londynie i Rio wskazuje na to, że rzeczywiście nadszedł czas, by ostatecznie zaakceptować istnienie emocjonalnego życia zwierząt.

Historie o uczuciach zwierząt i naszych - ludzi i zwierząt - skomplikowanych wzajemnych relacjach coraz częściej pojawiają się w prasie, począwszy od prestiżowych czasopism naukowych, takich jak „Science", „Nature", „Trends in Ecology and Evolution" czy „Proceedings of National Academy of Science", aż po „New York Times", „Psychology Today", „Scientifi c American", „Time", „Th e Economist" czy nawet „Reader's Digest".  Mało tego, uczucia zwierząt stały się także tematem fi lmu Marsz pingwinów, który okazał się niespodziewanym przebojem.  Wprowadzony na ekrany latem 2005 roku dokument wzruszająco przedstawia uczucia pingwinów i pokazuje nie tylko, jak doświadczają one cierpienia, ale też jak gotowe są przetrwać w najtrudniejszych i najbardziej wymagających warunkach, gdy opiekują się jajami i młodymi.
A jednak pomimo naukowych dowodów i powszechnego przekonania wśród naukowców nadal trafi ają się sceptycy (choć jest ich coraz mniej).  Niektórzy wciąż wątpią nawet w to, że emocje zwierząt istnieją, a wiele z osób, które wierzą w ich istnienie, ma tendencję do uważania uczuć zwierząt za słabiej rozwinięte i mniej znaczące niż ludzkie emocje.

Wydaje misię, że to anachroniczny, a nawet lekkomyślny pogląd, i moim głównym celem w tym rozdziale - a tak naprawdę w całej książce - jest pokazać, że emocje zwierząt istnieją, że są one ważne dla ludzi i że ta wiedza powinna mieć wpływ na to, jak traktujemy naszych zwierzęcych towarzyszy. W rozważaniach nad uczuciami zwierząt koncentruję się przede wszystkim na  informacjach dotyczących ich zachowań oraz na prawdziwych historiach z ich życia. Przeplatam je ostatnimi odkryciami w dziedzinie społecznej neurobiologii, by pokazać, w jaki sposób połączenie zdrowego rozsądku i naukowych danych (które ja nazywam „naukowym rozsądkiem") staje się silnym argumentem przemawiającym za istnieniem uczuć u zwierząt.  Chociaż to przede wszystkim opowieści stanowią siłę napędową moich rozważań, przywołuję także badania naukowe jako niezbędne ich poparcie. Jednakże, jeśli zgodzimy się, że zwierzęce emocje istnieją i że mają one znaczenie - o czym już teraz większość ludzi jest przekonana - to co dalej? Otóż, dalej musimy zająć się etyką. Musimy przyjrzeć się naszym działaniom i zobaczyć, czy są one zgodne z naszą wiedzą poglądami. Jestem głęboko przekonany, że etyka powinna zawsze objaśniać naukę. Powinniśmy zawsze dążyć do połączenia wiedzy, działania i współczucia. To jest właśnie serce tej sprawy.

Czym są emocje?

Bardzo trudno jest odpowiedzieć na pytanie, czym są emocje. Większość z nas rozpoznaje emocje, gdy ma z nimi do czynienia, ale trudno je zdefiniować. Czy są one natury fizjologicznej, czy psychicznej? A może i jedno, i drugie?  Jako naukowiec mogę, nie ryzykując wiele, stwierdzić, że emocje to psychologiczne zjawisko, które pomaga w zarządzaniu zachowaniem i kontrolowaniu go; to czynniki, które nami kierują i pobudzają do działania.

Często dokonuje się rozróżnienia „emocjonalnej odpowiedzi" na fizjologiczną reakcję i „uczuć", które wywodzą się z myśli. Emocjonalna odpowiedź wskazuje, że ciało reaguje na określony zewnętrzny bodziec.  Na przykład widzimy nadjeżdżający samochód, który może zaraz w nas uderzyć, i czujemy strach - mamy przyspieszone tętno, wzrastające ciśnienie krwi, podwyższoną temperaturę ciała.

Ale w rzeczywistości nie poczujemy strachu, dopóki mózg nie odpowie na te fizjologiczne zmiany, które były reakcją na widok nadjeżdżającego auta. Z drugiej strony emocje są zjawiskiem psychologicznym - zdarzeniami, które zachodzą wyłącznie w umyśle danego osobnika.  Zewnętrzne bodźce mogą wywołać jakieś uczucie (na przykład złość lub żal), ale po namyśle możemy stwierdzić, że przeżywamy coś innego.  Możemy interpretować nasze emocje.  Nasze uczucia wyrażają się jako różne nastroje. Uczucia pomagają nam i wpływają na to, jak współistniejemy z innymi ludźmi oraz reagujemy w najróżniejszych społecznych sytuacjach.

Karol Darwin, pierwszy naukowiec systematycznie badający emocje zwierząt, rozpoznał sześć uniwersalnych emocji: gniew, radość, smutek, wstręt, strach i zdziwienie. Stwierdził, że pomagają nam one szybko radzić sobie w bardzo różnorodnych okolicznościach i skutecznie działać w skomplikowanym świecie społecznym. Od tego czasu inni badacze dodawali do jego listy kolejne uczucia.  Stuart Walton w swojej książce A Natural History of Human Emotions dodaje do Darwinowskiego trzonu emocji zazdrość, pogardę, wstyd i zakłopotanie, podczas gdy neurobiolog Antonio Damasio (w książce Błąd Kartezjusza. Emocje, rozum i ludzki mózg) twierdzi, że grupa podstawowych emocji społecznych zawiera także współczucie, poczucie winy, dumę, zawiść, podziw i oburzenie. Co ciekawe, żaden z tych badaczy nie wspomina o miłości. Których z tych emocji, jeśli w ogóle, doświadczają zwierzęta? Czy zwierzęta przeżywają jakieś emocje, których nie doświadczają ludzie? To niezwykle interesujące pytanie. Etolog Joyce Poole, która przez wiele lat badała życie słoni, twierdzi: „Chociaż jestem pewna, że słonie przeżywają jakieś uczucia, których my nie znamy, i vice versa, wierzę też, że mamy wiele wspólnych, podobnych emocji". Jeśli Joyce Poole ma rację, mogą istnieć takie emocje, których zwierzęta doświadczają, a których człowiek nigdy nie zrozumie, ale wiele jest też takich, które znamy i rozumiemy.

Czy zwierzęta i ludzie nie są uradowani, kiedy się bawią lub gdy ponownie łączą się z ukochaną istotą? Czy zwierzęta nie stają się smutne po stracie przyjaciela? Kiedy wilki schodzą się powtórnie po dłuższym rozstaniu, machając swobodnie spuszczonymi ogonami tam i z powrotem, zataczając nimi koła, skomląc i podskakując, czyż nie wyrażają w ten sposób radości? A co ze słoniami, które spotykają się w powitalnym ceremoniale, wachlując uszami, kręcąc się wokół własnej osi oraz wydając odgłosy znane jako „powitalny pomruk" - czy to nie jest radość? I podobnie, jak inaczej, jeśli nie żalem, możemy nazwać uczucie, które wyrażają zwierzęta, kiedy po śmierci przyjaciela stają się osowiałe, odłączają się od stada, przestają jeść, a nawet umierają? Z całą pewnością, pomimo dzielących nas różnic, wszystkie gatunki muszą doświadczać podobnych fundamentalnych uczuć.

Marc Bekoff
O zakochanych psach i zazdrosnych małpach
Emocjonalne życie zwierząt

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie