Ostatnio, w popularnym programie TVP 1 znalazł się temat, za który od lat chętnie biorą się dziennikarze - pogryzienie przez psa. Zazwyczaj dominuje wątek sensacji, podsycanie niezdrowych emocji zbudowanych na ludzkiej tragedii. Tym razem było inaczej. Pokazano niewłaściwie trzymane, źle traktowane, nie cywilizowane psy i konsekwencję takiego postępowania - pogryzione dziecko. Jednocześnie audycja zawierała pokaz diametralnie odmiennej sytuacji.
Dziennikarz i cała ekipa realizatorów audycji tv poruszała się wśród kilku rottweilerów, na terenie hodowli, w której socjalizuje się psy od małego, traktuje jak członków rodziny, jednego stada złożonego z psów i ludzi. To nie oznacza, że psy leżą na kanapach i zasiadają razem z ludźmi do stołu... Mają swoje boksy ale bardzo dużo czasu spędzają razem z ludźmi, a nie w odizolowanym kojcu, same. Jednocześnie, wspomniane psy wywożone są regularnie na obce tereny. Mają kontakt z innymi ludźmi. Nie wspomnę o znacznej aktywności udziału w wystawach psów, które są doskonałym przyczynkiem ich cywilizacji. Program był realizowany w hodowli „Ze Żbikowa" Państwa Beaty i Janusza Wiśniewskich. Miałem obiekcje czy to ujawniać bo nie jest moim celem robienie krypto-reklamy. Uznałem jednak, że dobry przykład należy rozpowszechniać tym bardziej, że audycja tv stanowiła działanie przy „otwartej kurtynie".
Byłem zaproszony do programu. Wyraziłem zgodę na udział pod pewnym warunkiem. Mianowicie chodziło mi o zaakcentowanie, że za wszelkie incydenty związane z agresywnym zachowaniem psów, od początku do końca odpowiedzialny jest człowiek, a nie pies! Także przypisywanie szczególnych predyspozycji do agresji jakiejkolwiek rasie tych zwierząt ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Bowiem sposób prowadzenia hodowli, socjalizowanie szczeniąt, psiej młodzieży, a także egzemplarzy dorosłych - znacząco odbija się na charakterze, zachowaniu zwierzęcia. Inaczej mówiąc - takie mamy psy na jakie sobie zapracujemy... Oczywiście wersja pejoratywna czworonoga będzie miała tym gorsze skutki im pies jest silniejszy.
We wspomnianym programie TV były dwa przeciwstawne tematy. Jeden, to fatalnie trzymane w odizolowanym kojcu, trzy rasopodobne (bez rodowodów) rottweilery. Konsekwencją tego było bardzo groźne pogryzienie dziecka, kiedy pies, w sobie wiadomy sposób, uwolnił się z kojca. Zatrważający fakt - dziecko nie było obce!
Drugi obraz to chodzące pomiędzy dziennikarzami, „kulturalne rottweilery", które nie zagrażały ludziom. Widzowie programu mogli to zaobserwować. Przeprowadzany ze mną wywiad odbywał się w osobliwej scenerii. Siedziałem na fotelu trzymając za obroże dwa obce mi rottweilery. Podkreślałem, że nie są to psy, które kiedykolwiek przebywały w moim towarzystwie, a jednak nie czuję się zagrożony. Dziennikarze, zwłaszcza w pierwszych minutach realizacji programu, byli nieco mniej pewni...Nagrywanie trwało około godziny. W końcowej fazie, cała ekipa tv zachowywała się tak swobodnie jakby rottweilery były nieomal codziennym elementem ich pracy...
Właśnie! W obecnych czasach, kiedy pies stanowi bardzo popularny element życia społecznego, cywilizacja zwierzęcia, socjalizacja, a także dozór powinien przebiegać w sposób zapewniający absolutne bezpieczeństwo. Wymieniłem również „dozór". Pies to drapieżnik i stosowanie zasady: ufaj i kontroluj nie jest pozbawione sensu. Jest to w interesie zarówno ludzi jak i psów. Człowiek bowiem odpowiada moralnie, a także prawnie za wszelkie zachowania psa.
Jan Borzymowski
WORTAL PSY24.PL