Psy na etacie

Czy przekraczając próg rodzimej kancelarii prawnej, możemy się spodziewać, że pierwszą istotą, jaka nas powita, będzie merdający ogonem czworonóg? Gdybyśmy tylko wiedzieli, w jakim stopniu obecność psiego pupila może wspomóc pracę w firmie, zapewne przestalibyśmy się dziwić. Zeszłoroczne badania przeprowadzone przez Amerykańskie Stowarzyszenie Wytwórców Produktów dla Zwierząt (APPMA) wykazują, że aż co szósty spośród 300 mln Amerykanów jest zdania, iż pies w miejscu pracy wpływa na poprawę kreatywności, poprawia stosunki ze współpracownikami oraz powoduje, że właściciel dłużej pracuje.

 

Zwierzak w pracy, jaki jest, rzadko kto widzi. Mimo wciąż zmieniającej się kultury organizacji i obyczajów panujących wewnątrz firm fakt, że przychodząc do biura rachunkowego czy agencji reklamowej, zastaniemy tam gadającą papugę, swawolną fretkę czy – jak w nowojorskim oddziale Google – pytona królewskiego, nadal wydaje się czymś niezwykłym czy wręcz ekscentrycznym. Tymczasem w wysoko rozwiniętych krajach, jak choćby Stany Zjednoczone czy Francja, z roku na rok poszerza się liczba przedsiębiorstw, zezwalających na obecność zwierząt w pracy (dziś w USA już blisko 20% firm przyjęło to za standard).

Szczególnie predestynowany do roli współtowarzysza człowieka w pracy jest oczywiście pies. Kojarzone z wiernością, oddaniem, wesołością, ale także z wytrwałością, bystrością i siłą zwierzę na stałe wpisało się już w krąg asystentów sfer zawodowych, w których zdolności te są najbardziej przydatne. Liczni psi bohaterowie, jakich podsuwa nam popkultura: Szarik z „Czterech pancernych i psa”, tytułowy czworonóg z „Przygód psa Cywila”, sprawny wilczur z „Komisarza Rexa” czy pocieszny buldog z „Gliniarza i prokuratora” stały się ogólnie rozpoznawalnymi wzorami pomocników człowieka, stale towarzyszącymi mu w wykonywaniu zawodowych obowiązków.

Szeroko znane i cenione są psie „profesje”: pies-ratownik, pies pasterski, pies-terapeuta (dogoterapia), pies-asystent/pies serwisowy (osoby niepełnosprawne) czy pies-tropiciel. Mniej powszechnie docenia się obecność zwykłego, udomowionego psa w pracy. Niesłusznie, gdyż potrafi on znacząco wesprzeć człowieka w trakcie wykonywanych w ciągu roboczego dnia zajęć. W ramach szerzenia tej idei w 1996 roku w Wielkiej Brytanii zapoczątkowano akcję „Zabierz psa do pracy”, która do dziś ma na celu rozpropagowanie pomysłu adaptowania psów w miejscu pracy. Największe państwa anglojęzyczne - Stany Zjednoczone, Kanada, Irlandia, Anglia i Nowa Zelandia - przyjęły ten obyczaj i obchodzą go co roku.

Stały rezydent Kancelarii BSO Prawo & Podatki z Wrocławia – bokser Kafel nie spełnia żadnej z ról, określanych fachowo terminem „pies użytkowy”. Nie ratuje turystów wysokogórskich, nie tropi zaginionych dzieci, zbiegłych rabusiów czy przemytników narkotyków. „Z pozoru Kafel po prostu jest w kancelarii. Co wcale nie znaczy, że nie pełni tu istotnej funkcji” – mówi mec. Krzysztof Bramorski, szef BSO i właściciel sympatycznego czworonoga. Mecenas przebywa z nim całą dobę – także w pracy. „Jako mocno zapracowany, a do tego odpowiedzialny człowiek wykluczam pozostawianie Kafla na wiele godzin samego w domu. Mój pies aktywnie uczestniczy w życiu kancelarii, będąc obecnym np. przy rozmowach z klientami biznesowymi. Myślę, że dziś nie tylko ja sam, ale i cały prawniczy zespół BSO nie potrafimy sobie wyobrazić, iż nasza kancelaria funkcjonowałaby bez Kafla” – przekonuje mecenas.

Na pierwszy rzut oka pies w kancelarii nie bardzo współgra z nasyconym powagą schematem, jaki pojawia się w głowie na myśl o tego typu instytucji. Tymczasem, jak twierdzi Krzysztof Bramorski, „swoboda i bezpretensjonalność Kafla z powodzeniem przełamują stereotyp o koturnowym, mocno formalistycznym charakterze prawniczej profesji”. Zdają się to potwierdzać pozytywne reakcje gości kancelarii, wśród których liczną grupę stanowią też zagraniczni przedsiębiorcy. „Nasz bokser stał się już wizytówką kancelarii, czyniąc ją rozpoznawalną i całkowicie przy tym negując wpisaną w stereotyp pracy prawników sztywność obyczajów” – dodaje.

Doświadczenia naszych zagranicznych sąsiadów uczą, że pies znacząco podnosi jakość atmosfery panującej w firmie, humanizując relacje zawodowe, integrując zespół i zwiększając pośrednio efektywność pracy. Skąd takie niezwykłe rezultaty? To proste – dzięki czworonożnemu pupilowi pracownik może poczuć się w miejscu pracy swobodnie, bezpiecznie i dobrze jak w rodzinnym domu, w którym nierzadko jakiś kot, pies czy chomik na niego czeka. Zatrudnionym osobom, mającym go „przy biurku”, daje poczucie oswojenia miejsca pracy. Nie od dziś wiadomo, że dobre samopoczucie w pracy idzie w parze z jej efektami.

Eksperci różnych dziedzin medycyny coraz częściej przyznają, że obecność psa może mieć bardzo pozytywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne człowieka – również w pracy, w której spędzamy dziś tak wiele czasu. Badania przeprowadzone niedawno przez amerykańską organizację „Delta Society” , od 1977 roku zajmującą się poprawą zdrowia człowieka poprzez jego kontakt ze zwierzętami, udowodniły, że właściciele psów mają lepsze samopoczucie psychiczne od tych, którzy nie posiadają pupila, mają też niższe ciśnienie krwi oraz niższy poziom cholesterolu i trójglicerydów we krwi. To efekt tego, że psy rozładowują sytuacje stresogenne, przeciwdziałając ich negatywnym skutkom. „W każdy zawód zaufania społecznego – a prawnik do nich należy – wpisany jest szczególnego rodzaju stres. Towarzyszy on także i nam. Pamiętam liczne sytuacje, w których to właśnie Kafel rozładowywał napiętą atmosferę” – wyznaje mec. Bramorski.

Zwierzę w firmie wyraźnie integruje pracowników, co jest nie do przecenienia w wypadku przedsiębiorstw, w których dominuje praca zespołowa. Specjaliści z zakresu psychologii pracy dodają, że „biurowy” pies niejednokrotnie potrafi zmotywować, zwiększyć kreatywność czy też zwyczajnie zrelaksować zatrudnionych, zmniejszając uczucie samotności i izolacji, na dobrą sprawę będąc kimś w rodzaju bieżącego psychoterapeuty. „Naturalna radość i szczerość, jaką pies wnosi do firmy, nierzadko pomaga uzyskać klimat sprzyjający nie tylko naszej wewnętrznej pracy, ale również rozmowom biznesowym. Kafel umiejętnie wspiera nas nawet w trakcie negocjacji” – wylicza z uśmiechem K. Bramorski.

Jeśli dodać do tego wyznanie mecenasa, który z przekonaniem twierdzi, że „Nic tak nie pomaga w rozjaśnieniu umysłu, jak spacer z psem w środku dnia”, pozostaje powtórzyć za Rogerem Carasem, że "Psy nie są całym naszym życiem, ale czynią nasze życie całością". Także w odniesieniu do pracy zawodowej.

Aleksandra Hamerlik
WORTAL PSY24.PL

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie