Ludzkie wartości, a świat okiem psa

"Przygarnę psa ze schroniska. Będzie mi wdzięczny za ciepły kat i pełną miskę"- mówi "przeciętna" osoba poszukująca psiego towarzysza. Nic bardziej błędnego... Psy nie wyznają naszych wartości ani uczuć... Nie wystarczy trzymać psa na kanapie, karmić najlepszymi kąskami z obiadu i oczekiwać, że będzie szczęśliwy... Nie rozumiem ludzi, którzy oczekują za dużo i za mało jednocześnie od swoich czworonogów...

Za dużo- ponieważ mówią do psów i zakładają, że one rozumieją pełne zdania. Że potrafią się wstydzić za to, że nabrudziły w domu. Że są czasem złośliwe lub ze się potrafią zemścić. Takie uczucia są psom obce... Często ludzie oczekują, że pozostawiony pies niczego nie zniszczy- a jeżeli tak robi- to że jest po prostu głupi. A taki wyszkolony- to mądry psiak.

Zawsze wtedy powtarzam, że mój pies taki się nie urodził i każdy pies mógłby taki być... Posłuszny, szczęśliwy, aktywnie współpracujący ze swoim przewodnikiem. Nie wierzą... Bo ich "Pikuś" zostaje sam- i zawsze są pogryzione buty lub meble. Niestety nikt go jednak "nie przekonał", że państwo zawsze wrócą. Nikt mu nie zostawił smacznej kości do poobgryzania aby rozładował stres... Użył więc do tego pachnącej panem rzeczy- butów nieopatrznie zostawionych pod psim nosem.

Poza granicami psiego rozumowania leży, że są to drogie, nowe buty ze skóry. Liczy się to, że pomogły znieść tragiczną w psim rozumieniu rozłąkę. A że pan przyjdzie zły i da klapsa? Wtedy Pikuś zapamięta sobie- aby przybrać pozę niską i się schować za szafkę aby uspokoić nie wiadomo czemu rozgniewanych państwa- i "wyrzuty sumienia" u Pikusia - gotowe!

A wystarczyłoby przyzwyczaić psa do samotnego pozostawania w domu, zostawić smaczną kość lub zabawkę nadzianą smakołykami i uprzątnąć wszystko co mogłoby niechcący wpaść do psiego pyska...

Ukradziony kawałek kiełbaski ze stołu? Czemu nie?... Raz się opłaciło! A pies jest inteligentny. Jeżeli jakieś zachowanie przyniosło korzyść- wzrasta prawdopodobieństwo powtórzenia. Właściciel Pikusia mówi wtedy, że przecież pies dostał karę za ten uczynek. Pierwsze moje pytania brzmi: "kiedy?" Ponieważ kara zastosowana nawet minutę po kradzieży- nie będzie już kara za kradzież lecz najczęściej za to, co nastąpiło chwilę później czyli podejście psa na wołanie zdenerwowanego właściciela... A przecież nie o to nam chodziło..

Za mało- bo pozwalamy szczeniakowi na bardzo wiele nie oczekując nic w zamian... Śmiesznie skacze na ludzi przy witaniu, powarkuje przy jedzonej kości, ciągnie na smyczy? Nie uważamy aby to był problem- przecież to jeszcze kruszynka... Myślimy: "Z czasem z tego wyrośnie". A szczenię przyjmuje zasady jakie zastanie w nowym domu jako coś naturalnego... A później gdy pies ma 20-40 kg chcemy je nagle zmienić...

Przy treningach najważniejszymi błędami są- ciągłe karanie, zbyt rzadkie nagradzanie( lub nawet żadne), kilkakrotne powtarzanie komend, przekonanie, że pies powinien pracować dla właściciela... A przecież każdy chciałby dostać atrakcyjne wynagrodzenie za swoją pracę... Dlaczego z psem miałoby być inaczej?

Często natomiast ludzie sami uczą niepożądanych zachowań. Ostatnio spotkałam się z psem, który pilnował swoich zabawek, posłania, miski, właścicielki... A nauczyli go tego sami domownicy- zabierając szczeniakowi zabawki i jedzenie- nie dając nic w zamian... A "przypadkowe" warkniecie do sięgającej ręki po zabawkę- skończyło się szybkim cofnięciem reki. Pies odniósł sukces- zachowanie zostało nagrodzone. Zabawka została przy psie...

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie