Szacuje się, że co drugi pies na wsi nigdy nie był szczepiony przeciwko wściekliźnie. Niewiele lepiej jest w miastach. Weterynarze rozkładają ręce, bo, jak twierdzą, nic nie mogą zrobić. Choć szczepienia są obowiązkowe, wiele osób je lekceważy. Jedni zapominają, inni ryzykują, chcąc zaoszczędzić 25 złotych, bo tyle kosztuje szczepienie.
U nas około 70 procent psów zostało zaszczepionych, ale już w pobliskim Tursku i na wybudowaniu na 40 gospodarstw zaszczepiono tylko 8 psów. To naprawdę znikoma liczba – rozkłada bezradnie ręce Tadeusz Stopa, sołtys podmiasteckiego Dretynia.
Nie wszędzie jednak sytuacja jest aż tak tragiczna.
– U mnie 100 procent psów przechodzi co roku szczepienia, a do tego pilnuję, aby wszystkie były uwiązane – zaznacza Zenon Kiżewski, sołtys Poborowa w gminie Trzebielino.
Mariusz Kosiński, rolnik z Borzytuchomia pod Bytowem zapewnia, że on i jego sąsiedzi co roku szczepią swoje psy. To jednak wyjątki potwierdzające tylko regułę, bo wielu sołtysów nie chce nawet oceniać skali zaniedbań.
– Nie chcę mieć wrogów we wsi, ale wiem, że jak jest zaszczepiony u nas co trzeci pies, to bardzo dobrze – mówi sołtys jednej z wsi w gminie Czarna Dąbrówka.
Ludzie mający po kilka psów szczepią jednego, oszczędzając rocznie kilkadziesiąt złotych. Są w zasadzie bezkarni.
– Straż Miejska chodzi, kontroluje wywóz śmieci, a już zaświadczeń o szczepieniach nie sprawdza – oburza się Stopa.
W lasach i na polach niedawno rozrzucana była szczepionka dla lisów. Paradoksalnie może się okazać, że dzikie zwierzęta są bezpieczniejsze od tych domowych. Problem zaczyna się, gdy nieszczepiony pies kogoś pogryzie. Wtedy dopiero interweniuje policja.
– Takie sytuacje zdarzają się dosyć często. Kierujemy sprawę do sądu, a ten orzeka o karze – mówi Marian Pieszak, komendant powiatowy policji w Bytowie.
Kary, jak widać, to jednak za słaby straszak.
– Samorządy już dawno powinny wprowadzić elektroniczną ewidencję psów – mówi Ryszard Chorąży, powiatowy lekarz weterynarii z Miastka. – Wtedy wiedzielibyśmy, kto zaszczepił, a kto nie i ile tak naprawdę jest psów. Teraz nikt tego nie jest w stanie sprawdzić .
Wścieklizna oznacza wyrok
Z Andrzejem Dziubanem, ordynatorem oddziału intensywnej opieki medycznej w Miastku, rozmawia Mateusz Węsierski
– Co powinien zrobić człowiek, który został pogryziony przez psa i jest podejrzenie, że zwierzę miało wściekliznę lub po prostu nie było szczepione?
– Trzeba natychmiast zgłosić się do pogotowia. My zawiadomimy sanepid, który takiego psa poddaje obserwacji. Jeżeli jest mocne podejrzenie wścieklizny, to wtedy kierujemy pacjenta do oddziału zakaźnego na szczepienie, a psa się zabija i bada na obecność wirusa wścieklizny w mózgu.
– Kto ponosi koszt szczepionki?
– Szczepionka dla ludzi jest refundowana.
– Czym grozi zachorowanie na wściekliznę?
– To w 100 procentach śmiertelna choroba.
– Czy szybkie podanie szczepionki po ugryzieniu może uratować życie?
– Na szczęście okres wylęgania wścieklizny jest dosyć długi. Dlatego szybko podana szczepionka może uratować życie, ale jeżeli choroba już wystąpi, to nie ma ratunku.
- Jakie są objawy tej choroby?
– Wodowstręt, szczękościsk, sztywność, prężenie mięśni, a w końcu niewydolność oddechowa i śmierć.
– Czy miał pan styczność z tego typu przypadkami?
– Odkąd pracuję, nie pamiętam takiego przypadku, bo to niezwykle rzadka choroba. Zazwyczaj zwierzęta leśne przenoszą wściekliznę i takie pogryzienia są najgroźniejsze.
Grzywna, a nawet więzienie
Według artykułu 85, ustęp 1 Ustawy o Ochronie Zdrowia Zwierząt oraz Zwalczaniu Chorób Zakaźnych Zwierząt z 11 marca 2004 roku za niezaszczepienie psa grozi 30 dni aresztu i kara grzywny do 5 tysięcy złotych. Gdy dojdzie do pogryzienia, właściciel może stanąć już przed sądem karnym. Za narażenie zdrowia i życia grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
MATEUSZ WĘSIERSKI, Andrzej Dziuban - Dziennik Bałtycki
http://www.naszemiasto.wp.pl/pies/