Psy pomagają ludziom niepełnosprawnym i chorym na cukrzycę
Iris nie opuszcza Ani nawet na krok. Gdy dziewczyna otwiera oczy, Iris chwyta pyskiem wózek inwalidzki i ciągnie w kierunku łóżka. Potem pędzi do szuflady, otwiera ją i wyjmuje ubranie swojej pani. Ania, wstając, łapie Iris za obrożę. Tak jest łatwiej... Potem obie jadą na wykłady. Iris układa się pod krzesłem. Niby drzemie, ale cały czas czuwa. Tak na wszelki wypadek, gdyby była potrzebna. W hipermarkecie 2,5-letnia labradorka ściąga pyskiem z półki wskazany towar i wkłada do koszyka.
Wieczorem pomaga Ani zdjąć kurtkę, rozwiązuje sznurówki, ściąga buty, naciska wyłącznik światła, a na dobranoc naciąga na swoją panią kołdrę.Ania Urbańska, absolwentka pedagogiki resocjalizacyjnej na Uniwersytecie Gdańskim, na wózku inwalidzkim porusza się od urodzenia. Ponad rok czekała na swojego psa, czarną labradorkę.
Teraz nie wyobraża sobie bez niej życia. - Iris jest moim cieniem, ostatnio nawet razem zdawałyśmy egzamin na prawo jazdy - mówi. - Ludzie sprawni nie mają nawet pojęcia na jakie trudności natrafiają niepełnosprawni. Wiele podjazdów, które mają ludziom na wózkach ułatwić komunikację, jest zbyt stromych i niemożliwych do pokonania. W takich sytuacjach daję komendę „pod górkę“, chwytam za obrożę, a Iris mnie ciągnie. Nie muszę innych prosić o pomoc.
Pies robi pranie18-miesięczna biszkoptowa labradorka Vectra potrafi podnieść monetę i kartkę papieru z podłogi, przyniesie gazetę, wyciągnie pranie z pralki, poda dzwoniący telefon, odbierze pocztę, wyrzuci śmieci. Niedawno zdała egzamin państwowy na psa asystującego I stopnia. Zdobyła 198 punktów na 200 możliwych. Wcześniej pokonała długą drogę.
Miała 7 tygodni, gdy stanęła do testów określających predyspozycje psychiczne. Potem zamieszkała z trenerką i dostała uprząż z informacją, że szkoli się na psa asystującego. Gdy miała 3,5 miesiąca umiała już przynieść klucze i gazetę. Potem uczyła się jak zachowywać się w środkach komunikacji, ignorować zaczepki i, mimo hałasu, reagować na polecenia. W wieku 8 miesięcy rozpoczęła szkolenie zaawansowane. Już wtedy z trenerką potrafiła porozumieć się bez słów. Wiedziała, że przed przejściem dla pieszych trzeba stanąć, a upuszczenie przedmiotu jest równoznaczne z obowiązkiem podniesienia go. Potrafiła obsługiwać szafki, z których przynosiła wskazane przedmioty. Nauczyła się około 50 komend, niezbędnych podczas asystowania osobie niepełnosprawnej. Wtedy poznała 26-letnią Anię Dobkowską, swoją przyszłą panią, absolwentkę Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Ania pracuje w Centrum Integracja w Gdyni, na wózku porusza się od 10 lat po urazie kręgosłupa na siłowni. Przeszła dwie operacje, a w trakcie leczenia uaktywniła się u niej rzadka i nieuleczalna choroba mięśni, której następstwem jest niedowład. By otrzymać psa stanęła do konkursu. O przyznaniu jej Vectry zadecydowały szerokie zainteresowania, bo Ania pasję do wspinaczki wysokogórskiej łączy z zainteresowaniami filozofią, medycyną, fotografią i jogą.
- Człowiek i pies mogą osiągnąć razem więcej niż każdy z nich z osobna - mówi Ania.
Vectra jest siódmym psem asystującym w Polsce, wyszkolonym przez Fundację Dogiq z Katowic do pomocy osobom poruszającym się na wózkach inwalidzkich.
- I drugim w Trójmieście - podkreśla Aneta Graboś, prezes fundacji. - Pierwszą absolwentką była labradorka Gaja. To był 2002 rok, ależ było problemów... W autobusach żądano noszenia kagańca, co uniemożliwiło podniesienie rzeczy, która upadła. W kinie chciano ją zamykać w pomieszczeniu gospodarczym, ale jakoś się udało. Gaja trafiła do Darka Klimczaka, niepełnosprawnego księgowego z Katowic. Potem były jeszcze Ida, Iwa, Ika, Ghana...Zwierzę słyszyza człowiekaGhana jest nowym projektem. Mieszaniec owczarka niemieckiego z labradorem jest pierwszym w Polsce psem-asystentem osoby niesłyszącej.
- To u nas nowość, ale brytyjska szkoła Hearing Dogs for Deaf People wypuszcza około setki takich psów rocznie – mówi Aneta Graboś, która podglądała tam szkolenia. - Hearing dogs to psy sygnalizujące dźwięki. Potrafią zaalarmować niesłyszącego właściciela, że dzwoni dzwonek do drzwi lub specjalnie dostosowany telefon, brzęczy alarm kuchenny, albo po prostu ktoś go woła.
W przypadku sytuacji nagłej, takiej jak sygnał przeciwdymny, syrena przeciwpożarowa, alarm uderzy łapą, pociągnie za nogawkę albo położy się na podłodze pod stopami właściciela. Zrobi to tak, aby jak najszybciej zwrócić uwagę i doprowadzić do źródła hałasu. By się tego wszystkiego mogła nauczyć potrzebna była Ika, tzw. pies modelowy, profesor dla szkolących się czworonogów. Ika została wyszkolona u nas technikami, jakie trenerzy podpatrzyli w Anglii. Nie trafi do osoby niepełnosprawnej, będzie szkoliła kolejny psi narybek. Taki psi profesor pokazuje szczeniakowi, gdzie jest jego miejsce w szeregu, a szczeniak obserwuje i naśladuje.
- Szkolimy już czworonogi, które pomagają chorym na epilepsję i cukrzycę - mówi Aneta Graboś. - Jednak polskie prawo nie zna pojęcia psa asystującego, więc nie ma na niego refundacji. W Europie Zachodniej pies jest przepisywany na receptę, i to nie tylko niepełnosprawnym, ale na przykład chorym na depresję.
Dariusz Majorek, dyrektor Pomorskiego Oddziału PFRON, obiecuje elastyczność.
- Jeśli zwróci się do nas niepełnosprawny z prośbą o sfinansowane psa asystującego, spróbujemy mu pomóc. Jak? Na przykład kwalifikując zwierzaka jako psa przewodnika, na którego możemy dać pieniądze.Wyszkolenie psa asystującego nie jest tanie, często - tak jak w przypadku Vectry, która trafiła do Gdyni - płacą za nie sponsorzy. Kosztuje około 18 tys. zł.
Niepełnosprawnym zwierzaki przekazywane są bezpłatnie. Rasa psa jest obojętna - choć najlepiej sprawdzają się labradory i retrievery - ważne są cechy charakteru. Zwierzak nie może być agresywny, musi mieć dużo energii, a wydawane polecenia powinny sprawiać mu przyjemność. Psy pracują średnio do 10 roku życia, potem przechodzą na emeryturę.
– W psie tkwi olbrzymi potencjał, a praca jest dla niego sytuacją naturalną, bo przecież po to dał się udomowić, aby służyć człowiekowi. Gdy zabraliśmy mu polowanie, zapytał nas: co mam teraz robić, żeby ci pomóc? – tłumaczy Aneta Graboś.A psy pomagać chcą coraz bardziej. To już nie tylko poczciwe bernardyny z bukłakiem wody przy boku, ratujące turystów w górach. Psy wyczuwają atak padaczki, opiekują się chorymi na cukrzycę, cierpliwie znoszą tarmoszenie przez dzieci podczas zajęć dogoterapii. A jedna z łódzkich szkół podstawowych prowadzi zajęcia bibliodogoterapii, czyli nauki czytania poprzez zajęcia z psem. Dzięki niej dzieci zamknięte w sobie, które nie chciały dotąd aktywnie uczestniczyć w lekcjach, same zgłaszają do odpowiedzi i robią postępy w nauce.
W Gdyni trwa nabór na podobny kurs. W styczniu chce go zorganizować fundacja Dogtor.
Jajkowska Beata - Dziennik Bałtycki
http://www.naszemiasto.pl/pies/tresc/644394_360_1.html