Refleksje po północy VII - Ocean, czekolada i ścierka jako narzędzie przemocy

Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, na co trafisz. Forrest Gump

Podobnie z wiedzą. Uczysz się i poznajesz. Doświadczasz, uświadamiasz sobie, zapamiętujesz. Jeśli tylko masz chęć, zgłębiasz oceany mądrości, dryfujesz po ich falach, zanurzasz się i ogarnia cię radość z nowopoznanego.

Ale jak to z czekoladą i oceanem bywa... Trafiasz na „mądrości" od których zaraz cię zemdli. Bo albo za dużo albo za bardzo buja.

I trafiasz na „smaczki". Trafiają do twojego umysłu, delikatnie kołyszą i zmieniają twoje myślenie. Jak spokojne fale oceanu zmieniają jego dno, tak pewne nowopoznane obszary wiedzy zmieniają twój światopogląd i codzienne widzenie świata.

Szkolenie pozytywne. Choć istnieje od jakiegoś czasu a ja mam psy też nie od wczoraj, swoimi założeniami i podejściem do tych stworzeń spowodowało u mnie zmiany. Zmiany się dzieją, daleko mi jeszcze do doskonałości ale staram się starać. Założenia choć niby banalnie proste wcale proste dla mnie nie są. Zaczynając szkolenia moich psów miałam dostęp tylko do standardowego szkolenia. Nie było książek ani Internetu. Szkolenie odbywało się na zasadzie nagroda-kara. Oczywiście więcej kar, tak jakoś... Teorie dominacji, bycie alfą w stadzie itp. Postęp i upływ czasu spowodował pojawienie się różnych źródeł informacji. Ale trzeba jeszcze na nie trafić w tym „oceanie wszystkiego". Mnie się udało. Trafiłam na temat innego szkolenia, innego podejścia tak różnego od tego co wiedziałam do tej pory. Nie był to jakiś szok informacyjny. To była duża ulga. I tu pojawia się tytułowa ścierka. Że można inaczej, że nie trzeba jako argumentu używać przysłowiowego „ścierką w łeb". To, że psy myślą i mówią do nas wiedziałam odkąd miałam psy. Brakowało mi tylko „klucza" a raczej „mostu" do wzajemnego zrozumienia. Bo to, że ja wiem o co im chodzi i one wiedzą o co mi chodzi, to za mało. Potrzeba jeszcze środka komunikacji. I jacyś mądrzy ludzie, doświadczeni hodowcy i posiadacze psów i naukowcy jednocześnie opisali i swoje prywatne doświadczenia z psami i doświadczenia naukowe z różnych dziedzin, m.in. behawioryzmu. I stworzyli podstawy do innego spojrzenia na szkolenie psów, na sposób komunikacji z nimi, na zrozumienie ich języka i natury. I jeszcze na dodatek to przynosi wymierne efekty. Za pomocą nagrody i braku nagrody (a nie kary) można dogadać się ze swoim psem. I nie koniecznie chętnym do nauki szczeniaczkiem ras łatwo uczących się ale swoim starym, mądrym, od lat mieszkającym z nami i toczącym z nami przeróżne boje psem. I jeszcze dodatkowo na spokojnie i „bez nerw".

I cóż w tym takiego trudnego? Są książki, artykuły w Internecie, możliwość bezpośredniego szkolenia itp. Tylko czerpać pozytywne przykłady, być konsekwentnym i już. Idealny układ, rozumiejący się partnerzy, mówiący zrozumiałym dla siebie językiem. Cudownie.

I tylko problem „ścierki" pozostaje. Przyzwyczajenie jest drugą naturą. Używanie ścierki od lat jest naturalnym odruchem wręcz. W kontaktach z psami to nie tylko ścierka. To krzyczenie, wrzeszczenie i wściekanie się bo pies za cholerę nie wie o co nam chodzi. Albo udaje, że nie wie. My myślimy, że udaje a on myśli, że ... ale o co ci chodzi?

Szkolenie pozytywne to nie tylko szkolenie. Szkolenie pozytywne to nierobienie psu krzywdy naszym zachowaniem i roszczeniową w stosunku do niego postawą. To zrozumienie możliwości kontaktu z psem na zupełnie innych falach. Przyzwyczajenie, że szkolenie odbywa się np. w niedzielę od 14 do 15 a potem jest codzienne życie to przyzwyczajenie właśnie. Zmieniając podejście do myślenia o szkoleniu, że to nie tylko określony czas ale cały czas spędzany z psem jest poważną rewolucją. Zmienianie przyzwyczajeń jest trudne. I tu jest właśnie główny problem. To nie psy muszą zmienić swoje myślenie i postępowanie. To my, jako władcy misek, miejsca spania, dawcy głaskania i spacerków musimy się zmienić. To my, z piedestału alfy, dominanta czy czego tam jeszcze ale żeby tylko oznaczało naszą wyższość, musimy uznać, że nie do końca wszystko wiemy. Że, aby się dogadać z własnym psem musimy się jeszcze dużo nauczyć, że musimy jeszcze przepłynąć niejeden ocean mądrości aby zrozumieć zwykłe machanie ogonem, mimikę psich oczu czy odwróconą od nas psią głowę.

Więc wypływając na ten ocean nie daj się zwieść złudnym prądom. Mlaskając przy jedzeniu czekolady znajdź jej prawdziwy smak. A biorąc do ręki ścierkę nigdy nie używaj jej jako argumentu przeciw swojemu psu.

Tego szczerze życzy Wam i Waszym psom

Agnieszka Mordwa
hodowla seterów szkockich „Klan Basów"
Wortal PSY24.PL - psy, wszystko o psach, rasy psów

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie