Refleksje po północy IV - Dziękuję Ci Sunieczku...

.. za możliwości, które przyniosłaś ze sobą.
Oprócz codziennego z Tobą obcowania dałaś mi ludzi... znajomości, przyjaźnie, wiedzę.
Nie spotkałabym Ich gdyby nie Ty.

Od nieśmiałych prób na wystawach, Seterkowa (ukłon do Ziemi), pierwszych spotkań, przegadanych o Twoich „braciach” i „siostrach” godzinach.

Dziękuję za szczeniaczki, które urodziłaś i za chwile radości i całą gamę uczuć, które wniosły w moje życie. Zawsze będą...
Dziś, jesteś na „maminej” emeryturze, dałaś z siebie wszystko co najlepsze i należy ci się radosne i beztroskie dalsze życie.

Ale najbardziej dziękuję za tych wszystkich ludzi, których poznałam dzięki Tobie. Od tych bliskich mojemu sercu do tych nieznajomych, podziwianych z daleka.

W życiu hodowcy, wg mnie, nie tylko sprawy psie są istotne. Jeśli wraz z nabywaniem wiedzy kynologicznej, doświadczeń hodowlanych, propagowaniem rasy i godnego psiego życia, spotkam ludzi, których poznania życzyłabym innym, to chyba najlepsze co mogłoby się wydarzyć.

Przypadki zdarzają się w życiu... A Twoja, Sunieczku, obecność sprawiła, że te „przypadki” stały się bardzo ważnym elementem w moim życiu. Wiem, że u innych hodowców też tak jest. Nasze życie splata się z innymi, co nie zdarzyłoby się gdyby nie „hodowla”. Są to właściciele innych psów, szczeniaków, pasjonaci. Bo to takie hobby, które sprawia, że staje się częścią naszego codziennego myślenia. I czasem, gdy masz wszystkiego dość, i jesteś zmęczony szarością powszedniości, pomyślisz o całej swojej „psiej” rodzinie, co u nich, jak im się wiedzie, a może zadzwonić, napisać maila... Oglądasz zdjęcia, uśmiechasz się na widok małych, grajdających się szczeniaków a później pięknych psów, wspominasz... i chce się żyć, i wraca sens życia i chęć. I zadzwoni „szczeniak” i opowie o zjedzonej kierownicy, ucieczce przez piwniczne okienko, demolce w domu i że jest fajnie, bo szczeniaczek właśnie tak słodko śpi na zabronionej kanapie albo na polowaniu był rewelacyjny...

I wtedy, Ty hodowca, nadymasz się jak balonik... bo to Twój szczeniak był tak zmyślny i tak sprytny, że rozlał olej z frytkownicy, przepłynął rzekę z aportem gdy inne psy wymiękły, że był pierwszy w swojej klasie na wystawie...
I to wszystko, Twoja Sunieczku zasługa. Twoje szczeniaki przynoszą innym radość życia, możliwość patrzenia na szczenięce wybryki, jak śpią na łóżku brzuszkami do góry, jak się cieszą, jak żyją w swoich ludzkich rodzinach i są ich ważnym ogniwem.

A moja „psia” rodzina jest wspaniała i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nie będę wymieniać z imienia ale Oni wiedzą... I każdy hodowca ma taka rodzinkę a w każdym razie powinien mieć.

I to wszystko, Twoja Sunieczku zasługa, że poznałam: (kolejność dowolna) – H.L. (to za Jej staraniem jesteś), A.W. (moją szaloną BlackIvy), E.K. (wspaniałe pierwsze szczeniaczkowe doświadczenia), R.C. (nieocenione wsparcie na wielu frontach), A.K. (wielki pasjonat wyżłów i wspaniały gość), JiA N.(flaty- cudowne- jak ich właściciele), P.G (rodzinka i grawitacja), i D (wspaniale gościnni i „chrzestni” naszych 2 miotów), A.G (konkurencja ale jakże wspaniała i psia rodzinka), ER (irlandzki humor), i A.Sz (na kolanach dostrzygała Barbisię przed wejściem na ring-dzięki) i AiP G. (niezmienność relacji), M.J. (psie wsparcie i fachowość), G.W.(szefa tego przedsięwzięcia – jakaś magicznie niecodzienna życzliwość i wspaniałomyślność) i ta lista wydłużałaby się w kosmos... Właściciele szczeniąt... Tylu ludzi na mojej drodze. Wielu spotkałam na dłużej i bardziej, wielu na chwilę ale ważną. Wszyscy życzliwi, serdeczni i wszystkich poznałam bo jesteś Ty, Barbisiu. Tyle ważnych „ról” odgrywają w moim życiu. A co dopiero nasze ludzkie rodziny... przeżywające i współuczestniczące w tym wszystkim. Znają nasze „psie” rodzinki, wiedzą, cieszą się znajomościami. I nasi znajomi „bezpsi”, ale szczerze kibicujący nam i zainteresowani.

Więc sama widzisz, moja B., jak jesteś ważna w moim życiu. Jak wiele już wniosłaś i wniesiesz. Bo jesteś, bo Twoje dzieci rosną i cieszą... Twoje dzieci mają i będą mieć dzieci a ich dzieci będą mieć dzieci... bo taka kolej rzeczy w hodowli. Ale nie chodzi tylko o następstwo pokoleń. Chodzi o TO wszystko z tym związane. O ludzi, przyjaźnie, pasję. O radość i emocje. O uczucia jakie niesie ze sobą hodowla.
I za to dziękuję.

W imieniu swoim i innych hodowców, którzy mają swoje „B”

Agnieszka Mordwa
Wortal PSY24.PL

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie