Wiele jest anegdot, humorystycznych wspomnień o ułanie i poecie pułkowniku Wieniawie Długoszowskim. Dosłużył się rangi generała, ale było mu podobno tak żal opuszczać swoich szwoleżerów, iż po 1932 roku, gdy mianowano go generałem brygady, kazał sobie ponoć wydrukować wizytówki o treści: „Generał Wieniawa-Długoszowski, były pułkownik”. To była niebywale barwna postać, zarazem nieprzeciętna, znał 8 języków. Jedno z powiedzeń kojarzonych z Postacią może określać wrażliwość poety : „Bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń”. Jako człowiek niebanalny, miał pieska... J. Wiąże się z tym pewna anegdota.
Pewnego razu suczka państwa Długoszowskich odczuła potrzebę bliższego spotkania z odpowiadającym jej urodzeniu pieskiem. Generał znalazł odpowiedniego psa, włożył galowy mundur, zarzucił pelerynę, wziął suczkę pod pachę i pojechał pod ustalony adres. Drzwi otworzyła dystyngowana pani. Stwierdziła, że taka usługa kosztuje dwieście złotych. "Dwieście złotych?" - zapytał zdziwiony Wieniawa. "Tak, mój piesek jest w doskonałej formie, ponadto jest olimpijczykiem, ma dużo odznaczeń, medali i orderów" - wyjaśniła kobieta. Wieniawa uniósł prawą brew, wyprężył się, odsłonił pelerynę, z lewej strony pokazując swoje ordery. Przejechał po nich otwartą dłonią, demonstrując je od Virtuti po Legię Honorową, i stwierdził: "Proszę Pani, grosza bym od Pani nie wziął!".
Opracował: J.B.
Źródło: P. Lisiewicz, Tornister szwoleżera, "Niezależna Gazeta Polska" 2007, nr 2, s. 28.