Często, nawet hodowcy z dużą rutyną wystawową, zapatrzeni w siebie, bez refleksyjni z punktu widzenia indywidualnych predyspozycji psa – robią elementarne błędy przy prezentowaniu swojego pupila. Ten fragment jest zbiorem niektórych moich obserwacji i ma na celu uświadomienie konieczności indywidualnego podejścia do wystawianego czworonoga. Pragnę podkreślić, że czyniąc pewne uwagi nie jest moją intencją urażenie kogokolwiek i jeżeli ktoś tak to odbierze – z góry przepraszam.
Wracajmy do tematu. Nasz milusiński jest uczestnikiem pokazu piękna jakim jest wystawa psów. Jeżeli nie dysponujemy profesjonalnym handlerem, nie potrafimy pomóc psu w demonstracji eksterieru, wdzięcznej ekspozycji szyi i głowy, pełnego gracji ruchu, to przynajmniej nie przeszkadzajmy mu. A oto kilka spostrzeżeń wziętych z życia. Na ring wchodzi ładna suka z niezbyt głębokim kątowaniem tyłu. W statycznej demonstracji jest nieomal bez zarzutu. Zaczyna się bieg. Wystawca stymuluje tempo przekraczające jego możliwości, mija poprzedzającego zawodnika, co chwilę hamuje, raptownie ściągając smycz w tych momentach, suka, zamiast płynnego, harmonijnego kłusa, prostego grzbietu, demonstruje łęk i nieco podniesiony zarazem zad. To “zjawisko rogala” wywołane zostało przede wszystkim błędną techniką wystawiania. To samo zwierzę wystawiane spokojniej wypada znacznie korzystniej. Reasumując – tempo biegu dostosowujemy do indywidualnych predyspozycji psa.
Inny przykład. Pięknie zbudowana suka, o bardzo dobrej rzeźbie głowy ale ze zbyt wysoko zawieszonymi uszami. W stanie umiarkowanego podniecenia, uszy trzymane są lepiej niż kiedy bardzo pobudzona podnosi je do poziomu jednej linii z mózgowioczaszką.
Cóż z tego; kamaryla hodowcy uważa, że podopieczna musi być demonstrowana w atmosferze głośnego dopingu, przesadnie rozciągnięta, tym samym dzieje się więcej złego niż dobrego. Spotykanym u rottweilerów zjawiskiem są niezbyt ciemne oczy. Tu też, choć nieznacznie, można zaradzić. O ile to możliwe, kiedy zbliża się sędzia, nie ustawiać psa pod słońce, ew. w stronę okna. Zdarza się, że nasz podopieczny ma nieco luźną skórę na szyi.
Tu wystawca może wiele “popsuć” lub “naprawić”. Ważny jest odpowiedni sprzęt. Szeroka, skórzana obroża, ciągnięta do góry, pogorszy całą sprawę, powiększając wspomniane luzy, tworząc łałok. Łańcuszkowa obroża a jeszcze lepiej odpowiednie, czarne wodzidełko, przełożone jednym ruchem ręki do góry, pod żuchwę, w znacznym stopniu “zgubi” nadmiar skóry. Jednocześnie, poprzez lekkie “złamanie” szyi uzyska się wrażenie krótszego psa a zarazem korzystnie będzie pokazana głowa, ładnie zarysowany kłąb i górna linia.
Pamiętajmy, że potężna szyja rottweilera ułożona równolegle do ziemi, stanowiąca niejako przedłużenie korpusu, stwarza wrażenie dłuższego psa co nie jest korzystne. Kolejne spostrzeżenie dotyczy operowania wodzidełkiem ewentualnie smyczą. Przesadne podciąganie do góry, może okazać się niedobre, zwłaszcza w ruchu. Pies będzie szedł na opuszkach palców stwarzając wrażenie jakby poruszał się pod górę. Cały czas obserwując naszego bohatera, korygujemy długość smyczki, kąt prowadzenia, stopień jej napięcia – dostosowując do warunków optymalnej demonstracji psa.
Wspomniana obserwacja psa i sytuacji na ringu, skupienie się na tym co należy, pozwoli w porę skorygować niekorzystne momenty takie jak n.p. poruszanie się inochodem. Nie stanowi to zasadniczej wady ale rottweiler tak poruszający się wygląda niekorzystnie. Poprzez zmianę tempa, zatrzymanie się i natychmiastowe ruszenie zmienimy ten efekt wielbłąda. Inna sprawa to rzucanie smakołyków na ring. Sędzia powinien zabronić. Smakołyk leżący “w linii” naszego psa będzie “skręcał” a również może mobilizować do awantury pozostałych konkurentów. Nie jest to właściwa forma rywalizacji. O innych, mam nadzieję oczywistych szczegółach wystawiania, takich jak kultura ...obydwu końców smyczy, higiena i estetyka przygotowania rottweilera do pokazu piękności, też radzę pamiętać
Jan Borzymowski
wortal PSY24.PL