Rotti przyjaciel -- VEGA

Rottweiler VEGA

Ur. 18.04.1997 zm. 23.12.2006

Vega pojawiła się w domu w roku wielkiej powodzi i może dlatego tak uwielbiała wodę, deszcz i burze. Była piękną i mądrą suką o łagodnym usposobieniu ale silnym charakterze. Przez wiele lat była uczestnikiem pokazów posłuszeństwa i wszelkiego rodzaju sztuczek. Dzięki swojemu wyglądowi była najlepszym bodygardem i mogłam chodzić z nią na spacery nawet w nocy w kiepskiej dzielnicy J Dzięki swej sile dawała radość dzieciom zimą ciągając sanki a latem holując ponton. Zawsze niezawodna i godna zaufania, towarzyszyła mi zawsze i wszędzie – w domu, w pracy, na studiach, w gościach i na wakacjach. Była najlepszym towarzyszem podróży i zwiedziła z nami wiele pięknych zakątków Polski i nie tylko. Jej urok powodował, że ludzie krórzy ją poznali nigdy złego słowa nie dali już powiedzieć o rottweilerkach. Kochała cały świat i nigdy się nie skarżyła.

Przez ostatnie kilka lat Vega była na emeryturze - cieszyła się robieniem niczego i wylegiwaniem się na kanapie.

Mogliśmy cieszyć się jej towarzystwem i przyjaźnią przez prawie 10 lat. Vega była najlepszym psem jakiego można sobie wymarzyć, zawsze radosna i przyjacielska. Wniosła do naszego domu wiele radości, której teraz tak bardzo brakuje. Już nie ma kto sie rozpychać na łóżku ani nie wyciera pyszczka po jedzeniu o spodnie gości. Nikt nie goni kruków z sadu i nie znosi wszystkich kamyków z okolicy do domu. Nie ma kto dawać dobrego przykładu pozostałym psiakom i pilnowć, żeby za bardzo nie szlały po domu. Nie ma kto wylizywać pudełek po śmietanie i czyściutkich oddawać do ręki albo wrzucać do kosza na śmieci. Była Mistrzynią Świata w przygotowywaniu talerzy do zmywarki i nik jak ona nie umiał tak pięknie jeść z widelca. Nie ma kto wyszukiwać rękawiczek do pary i delikatnie ściągać gumki z moich włosów. Nie ma już Vegi...

Mówi się, że można mieć wiele psów ale tylko jeden staje się psem, o którym można powiedzieć, że był niezastąpiony. Myślę, że już nigdy nie będzie psa, który zajmie tyle miejsca w moim sercu co Vega. Jej strata była dla mnie wielkim ciosem. Jednak cieszę się, że do ostatnich dni była silna i cieszyła się życiem. Zawsze miała końskie zdrowie i może dobrze, że choroba, która ją dopadła trwała tylko 2 dni i nie cierpiała. Teraz pewnie biega po drugiej stronie tęczy ze swoim przyjacielam rottkiem Samsonem.

Miałam szczęście, że mogłam być jej przyjacielem.

Ania Pol
 

zdjęcia Vegi

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie