Historia rottweilera: Z historii polskich rottweilerów

Był wesoły, miły, i miał czym merdać. Na początku czerwca 1993 roku urodził się Robin Hood - pierwszy w Polsce z pozostawionym długim ogonem rottweiler.

Ojcem jego był niemiecki pies CID Eulenspiegel, matką ZELMA Duma Ewy.
Hodowca – Pani Grazyna Żak z podkrakowskich Michałowic, po konsultacji z Klubem Rasy oraz sekcją rottweilera w krakowskim Oddziale Związku Kynologicznego, uzyskała akceptację tego ewenementu polskiej hodowli wspomnianej rasy.

„Winowajców” tego wydarzenia jest więcej. Kilkanaście lat temu w jednym z moich artykułów o psach z nad Neckaru zamieściłem ich fotografię, z ogonami. Budziła mieszane uczucia wśród miłośników rasy. Pamiętajmy, że przed rokiem 1998, kiedy Niemcy wprowadzili zakaz kopiowania, nie widywano w Europie rottweilerów z długimi ogonami.

Znaleźli się jednak zwolennicy czy wręcz entuzjaści „ogoniastych miśków”.
Pani Marta K. – inicjatorka całego wydarzenia a następnie właścicielka wymarzonego psiaka, chcąc nie chcąc weszła do historii rozwoju rasy rottweiler w Polsce.

Zainteresowanie, które towarzyszyło Robinowi z racji jego „ogoniastości” – pisze Pani Marta – jest miłe, ale też trochę krępujące. „Chwilami mam uczucie, że pies jest nieomal własnością „kynologii polskiej” (w znaczeniu sportu, nauki, historii) a nie moją i, że zarówno każdy błąd, który popełnię w odchowie czy prowadzeniu psa, jak też niezależny defekt urody będą zawsze podwójnie widoczne i krytycznie oceniane. Straciliśmy komfort anonimowości. Może jednak będzie to początek „merdających” rottweilerów w Polsce?”

W krajach Europy zachodniej od dawna zabronione jest „poprawianie” urody psów poprzez kopiowanie i cięcie.
Zwolennicy korekt mieli pewne argumenty. Rasy psów są sztucznie wyprowadzane przez człowieka. Wynikają z tego różnego rodzaju ograniczenia funkcji życiowych.„Poprawianie sytuacji” poprzez np. korektę uszu ma na celu przywrócenie lepszego funkcjonowania zmysłu słuchu. U niektórych ras długie ogony mogą przeszkadzać w pracy psa. Tylko czy to jest potrzebne naszym ulubieńcom żyjącym w cieplarnianych warunkach domostw?
Lubiłem rottweilery w wersji kopiowanego ogona. Może to kwestia pewnego przyzwyczajenia? Obecnie jednak coraz bardziej jestem przekonany do uroku tego ślicznego psa „rozmawiającego” długim ogonem.

Z wielu powodów nie potrafię i nie chcę bronić tego krwawego jednak zabiegu i sądzę, że władze Związku Kynologicznego w Polsce zaczną wreszcie respektować aktualny (obowiązujący od 6 kwietnia 2000r.) zapis w standardzie FCI 147D rottweilera, który nie pozostawia żadnych wątpliwości jak ma wyglądać ogon rottweilera, cytuję: ”naturalnie opadający lub poziomo ułożony w przedłużeniu linii grzbietu, w stanie spoczynku lekko opadający.”
 
Jan Borzymowski
Wortal PSY24.PL

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie