Powiat bytowski. Bezmyślność ludzi osiąga szczyt w czasie wakacji - zatłoczone schroniska dla psów
W okresie letnim przynajmniej o 40 procent więcej psów trafia do schronisk. Wszystko z powodu nieodpowiedzialnych wczasowiczów, którym najlepszy przyjaciel człowieka przeszkadzałby w wakacyjnych wojażach.
Przecież w dzisiejszych czasach nie ma żadnego problemu, żeby wziąć ze sobą psa na wakacje - mówi Ewa Gebert, prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. - Z drugiej jednak strony fakty są jednoznaczne. Coraz więcej psów ląduje w lasach albo przy drodze prowadzącej do miejsca wypoczynku - dodaje.
Pół biedy jeśli pan się zlituje i przyprowadzi pupila do schroniska. Gorzej jeśli problem załatwi w najłatwiejszy sposób i pieska zostawi na osiedlu albo w lesie, często z pętlą na szyi i drugim końcem omotanym wokół drzewa. Zwierzę nie ma wielkich szans na przeżycie i umiera z wyczerpania gdzieś w gęstym lesie. Jeśli się jednak uwolni przysparza problemu gminom, które płacą za wywóz porzuconych zwierząt do schroniska.
- Każdy pies to koszt 300 złotych. Do tego dochodzi opłata za nasz czas pracy i za paliwo. To ostatnie dużo kosztuje, bo z każdym psem musimy jechać aż do Małoszyc pod Lęborkiem - podkreśla Krzysztof Kuc, komendant miasteckiej Straży Miejskiej.
W Miastku to właśnie Straż Miejska zajmuje się wyłapywaniem bezdomnych zwierząt. Podobnie jest w Czarnej Dąbrówce. - U nas psy wyłapuje i wywozi pracownik etatowy urzędu. Robi to po godzinach pracy i dostaje każdorazowo 100 złotych - mówi Wojciech Gralak, wójt gminy Czarna Dąbrówka.
W Bytowie i Lipnicy problem rozwiązano inaczej.
- U nas płacimy po 500 złotych zewnętrznej firmie za każdy przyjazd i dostarczenie zwierzaka do schroniska. Jeśli trafią się dwa psy na raz to cena się nie zmienia - zapewnia Ryszard Sylka, burmistrz Bytowa.
Taka sama cena jest w gminie Lipnica. Gminy płacą nawet za „obce psy“, bo ogromna większość to te porzucone przez ludzi z zewnątrz.
- Ci ludzie po urlopie wracają do schroniska i przygarniają psa. Najczęściej młodszego, bo stare psiaki nie mogą już liczyć na taką „łaskę“ - podkreśla Ewa Gebert.
We wrześniu adopcja psów jest największa w całym roku. Schroniska i obrońcy praw zwierząt próbują wyłapywać nieuczciwych ludzi „dobrej woli“. Sporządza się nawet czarne listy osób, które podejrzanie rok w rok stawiają się po nowego pieska. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności, ale to ciągle zbyt rzadko stosowany przepis.
MATEUSZ WĘSIERSKI - Dziennik Bałtycki
http://www.naszemiasto.wp.pl/pies/