Pierwsze kursy dla psów zaczęto prowadzić jeszcze w latach ‘50 XX wieku w Centralnym Ośrodku Szkolenia SW w Kaliszu (Szczypiornie). Czas pokazał, że zapotrzebowanie na psy w Służbie Więziennej przekracza możliwości tej placówki. Po fali buntów w zakładach penitencjarnych północnej Polski postanowiono w roku 1978 powołać do życia Ośrodek przy Zakładzie Karnym w Czarnem, który w latach ‘90 przekształcono w Dział Szkolenia Przewodników i Tresury Psów Służbowych.
Początkowo w kursach przewodników psów uczestniczyło nawet do 50 osób ponieważ jednostki nie dysponowały wystarczającą liczbą czworonożnych funkcjonariuszy. Pod koniec ubiegłego wieku ilość kursantów zmniejszyła się do 30 przewodników z psami wartowniczymi i około 10-15 psów do wyszukiwania narkotyków. Nowi adepci zajmują miejsca odchodzących ze służby w Zakładach Karnych i Aresztach Śledczych zapewniając tym samym ciągłość ochrony.
Od 1978 roku Ośrodek w Czarnem wyszkolił około 3,5 - 4 tysięcy psów.
W pierwszych latach szkolono psy tylko do służby wartowniczej i konwojowania osadzonych.
Był to czas, kiedy skazanych przewożono pociągami o zakratowanych oknach. Nierzadko grupa taka mogła liczyć nawet ponad sto osób. Na stacji docelowej skazanych przejmowali uzbrojeni funkcjonariusze z psami i konwojowali do właściwego Zakładu Karnego lub Aresztu Śledczego.
Trening skupiał się wówczas jedynie na wyzwoleniu i wzmocnieniu naturalnej psiej agresji, ze szczególnym naciskiem na "gryzienia", ponieważ czworonogi pełniły samotną służbę w pasie ochronnym i były zdane głównie na siebie. Nikt nie zawracał sobie głowy kontrolą zachowania, zwłaszcza podczas ataku, czy nauką posłuszeństwa. Ten prosty system szkolenia był niezwykle skuteczny i przynosił znakomite rezultaty.
Obecnie szkolenie jest o wiele bardziej rozbudowane i obejmuje więcej aspektów, dzięki czemu
przyszłość psów w SW nie jest zagrożona, a wręcz przeciwnie - maluje się w jasnych barwach.
Pies jest najskuteczniejszym i najtańszym środkiem zabezpieczającym.
Liczba ucieczek i buntów na terenie zakładów nie posiadających w swoich szeregach czworonogów jest znacznie wyższa niż tam, gdzie służbę pełnią przewodnicy z psami.
Jeśli już ktoś planuje ucieczkę z zakładu strzeżonego przez psy, to wybiera drogę, której nie pilnuje funkcjonariusz z ogonem.
Elektronika okazała się zawodna i teraz ZK i AŚ, które zredukowały psie etaty na rzecz cudów współczesnej techniki, planują zwiększyć liczbę psów nawet dwukrotnie, natomiast te, które w ogóle ich nie posiadały zamierzają zmienić ten stan rzeczy.
Ilość szkolonych przewodników i psów w ciągu ostatnich lat nie zmieniła się, co najlepiej świadczy o tym, że czworonożni funkcjonariusze są nadal potrzebni.
Natasza Słomka
Z-ca red. naczelnego