Korespondencja z Combreaux.
Pare de Comreaux to leśny obszar, położony ok. 100km na wschód od Paryża. Frederic Chauvineau zakupił kilka lat temu olbrzymi las z dostępem do jeziora, ogrodził solidnie cały teren i stworzył bardzo osobliwy park. Na wydzielonym parkingu stoją dziesiątki przyczep campingowych i tylko w tym miejscu można prowadzić w miarę cywilizowane życie. Las i jezioro to teren przeznaczony dla zwierząt, można tam chodzić wyłącznie pieszo, w małych grupach, bez hałasu. Nie ma w okolicy restauracji, baru, czy świetlicy z bilardem i telewizorem, a jednak miejsce w przyczepie trzeba rezerwować dużo wcześniej. Co tak przyciąga ludzi? Frederic hoduje w swoim lesie wilki. Przy odrobinie szczęścia i dużej cierpliwości można zobaczyć przemykające między drzewami wspaniałe okazy. We Francji nie ma już wilków żyjących na wolności, więc park jest nie lada atrakcją.
My Polacy mamy jeszcze dzikie wilki, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że Polska to jeden z niewielu krajów w Europie, gdzie te piękne zwierzęta jeszcze występują na wolności. Mino że jest ich u nas zaledwie kilkaset, nie są objęte ścisłą ochroną.
Frederic, podobnie jak wielu miłośników ginących gatunków zwierząt, jest tym faktem bardzo zasmucony. Jeden z jego wilków pochodzi z Polski, niestety, jego historia nie przynosi chluby naszym rodakom. Frederic kupił od chłopa kilkumiesięcznego wilka wraz z łańcuchem, który, założony gdy szczenię miało 2 miesiące, po prostu wrósł w szyję. W Paryżu usunięto operacyjnie łańcuch, jednak straszliwa blizna, świadcząca o okrucieństwie ludzi, pozostanie mu na szyi już do końca życia.
Wilki z Combreaux boja się ludzi i nigdy nie podchodzą bliżej niż na kilkadziesiąt metrów, a jeśli człowiek zaczyna się zbliżać – uciekają od niego. Co innego Frederic. On jest „szefem stada” i wilki przychodzą do niego z całym zaufaniem, wykonując gesty powitania i poddania jednocześnie.
Uśmiechy pysków pełnych wielkich zębów, zadowolone oczy i machające ogony. Patrzyłam na tę wilczo-ludzka grupę jak urzeczona. Jakże niewiele zachowanie „dzikich bestii” różni się od powitania naszych domowych ulubieńców!
Wilki z Combreus to bohaterowie wielu francuskich filmów, zarówno dokumentalnych jak i fabularnych.
Frederic oswaja wilki z psami. A wybrał do tego podobno „krwiożercze” amstaffy. Wychowane razem od szczeniąt bawią się ze sobą, jakby należały do tego samego gatunku. Frederic ma także owczarka kaukaskiego kupionego w Polsce, ale ten pies nie potrafił zaprzyjaźnić się z wilkami i mieszka w osobnym ogrodzeniu. W parku jest także wielki tygrys syberyjski. Frederic wyprowadził go na smyczy – niczym wielkiego psa. Dotykałam jego miękkiej sierści i 7 centymetrowych kłów, a Frederic bez strachu wkładał mu rekę do pyska.
Wyjechałam z tego miejsca pełna niezapomnianych wrażeń i przyszła mi do głowy taka refleksja: my, ludzie, często formułujemy „złote myśli”, uzywając zwierzat. Np. „człowiek człowiekowi wilkiem”. Kochani! NIE OBRAŻAJCIE zwierząt! To smutne, ale człowiek człowiekowi jest – po prostu – człowiekiem”
autor: Renata Jasinska
http://www.cadebou.com.pl/