Pies w stresie

Miałam okazję gościć w kilku szkołach szkolenia psów i muszę przyznać, że w wielu z nich u psów można było wyraźnie rozpoznać oznaki stresu. Najczęściej były to: spowolnione ruchy( widoczne zwłaszcza przy przywołaniu), odwracanie głowy, tulenie uszu, zianie pomimo niskiej temperatury otoczenia, ziewanie a także ekstremalne: kulenie się, uciekanie, popuszczanie moczu, szczekanie.

Oznaki te widoczne są przede wszystkim u psów, które są prowadzone starymi metodami( "tradycyjnymi"), gdzie dominuje krzyk, fizyczne wymuszanie a brak jest jakiegokolwiek kontaktu psa z przewodnikiem. Zamiast współpracy jest "niewolnictwo"... Do tego pies nie jest nagradzany wystarczająco za swoją pracę( nie jest odpowiednio motywowany). Takie psy( prowadzone zbyt twardo) rozpoznać można od razu- choćby po tym, że można u nich zaobserwować oznaki stresu.

Czworonogi te ciężko przyswajają nowe rzeczy, ponieważ odczuwany strach paraliżuje . Mózg nie jest zdolny do efektywnej pracy, jego zdolności są bardzo ograniczane. Najgorsze wydaje się być to, że właściciele psów- nie byli w ogóle świadomi co się dzieje z ich psami. A instruktor prowadzący zajęcia nie informował swoich kursantów dlaczego ich psy zachowują się tak- a nie jak oczekiwaliby tego właściciele...

Poza tym zajęcia były długie( około 1,5godziny) i psy robiły zawsze to samo, w tej samej kolejności. Często znudzone psy jak i nie mniej znudzeni właściciele- czekali całą kolejkę( czyli około 10 osób) po to, aby instruktor za pomocą przystawionego do nosa kawałka kiełbaski kazał psu na przemian kłaść się i leżeć. Pies znudzony i "spalony" wcześniejszymi ćwiczeniami i czekaniem na swoją kolej- wykonywał komendy bardzo wolno, leniwie, bez zaangażowania i zainteresowania... okazując oznaki stresu, ponieważ gdy zbytnio się ociągał zostawał w tym momencie ściągany w dół lub podciągany do góry kolczatką. Wykonywanie tych komend zostało u tego psa bardzo "umiejętnie" obrzydzone.

Inaczej sytuacja wygląda gdy pies odczuwa lekki stres- bo chce jak najlepiej wykonać polecenie, stara się o nagrodę- wtedy stres działa mobilizująco. Pupil wyczekuje, stara się zdobyć pożądaną nagrodę- przez co pochłonięty pracą- przestaje pomału zwracać uwagę na inne obecne w środowisku osoby i psy, które mogłyby go rozpraszać...

Na koniec dodam, że odwiedziłam też psie przedszkole aby zobaczyć jak szkoleniowiec uczy właścicieli zawiązywania więzi z ich pociechami, jak uczy przywoływania, zachęcania do "dobrej" zabawy( nauka motywowania psa), mówi o konsekwencji niezsocjalizowania szczenięcia z "całym" światem oraz podstawowych zasad jakich powinni sie trzymać- konsekwencji i łagodności zarazem.

Niestety to co zobaczyłam było przerażające... Bardzo odległe od mojego wyobrażenia wzorcowego przedszkola. Psy biegające luzem podczas przerw miedzy sesjami- kiedy właściciele pogrążeni w rozmowie- nie zwracali na nie uwagi a szkoleniowiec nie upominał, że tak być nie powinno... Nie zareagował nawet wtedy, gdy dwa znane sobie podrostki rzuciły sie na mojego psa i napędziły mu i mi- niezłego stracha!

Psy oczywiście nie zostały skarcone- co odebrały jako przyzwolenie na podobne praktyki w przydomowym parku... Sesje trwały zbyt długo jak na 4-8miesieczne szczeniaki... Nikt też nie rozwodził się na temat nawiązywania więzi, motywowania, rozwijających zabaw, czy nawet jak powinno się prawidłowo karcić czy socjalizować psy... Jedyne czego uczyło przedszkole właścicieli- to zapewnianie psom zbyt długich sesji szkoleniowych, niezwracanie uwagi na znudzenie psa i okazywany przez niego stres.. Psy natomiast nauczyły się, że po nudnych lekcjach jest super fajna zabawa- gdy można hasać do woli, gonić razem słabszych i że to Pan pilnuje szczeniaka- więc nie trzeba się go blisko trzymać- a także to, że zawołanie skutkuje dalszą nudną pracą przy jego boku- więc... nie warto wracać na wołanie.

Moim zdaniem aby zminimalizować oznaki stresu u psa- należy dążyć do lepszego zrozumienia naszego czworonoga, spojrzenia czasem jego okiem na sytuacje oraz poprzez rozwijanie naszej współpracy i lepszego kontaktu. I najważniejsze- kierować tak treningiem aby pies zawsze go oczekiwał jako kolejną szansę na świetną zabawę- w zdobywanie ciekawych, cennych dla niego nagród.

Jak więc powinna wyglądać dobra szkoła? Sesje powinny być krótkie i zajmujące, z nowymi ciekawymi dla obu stron elementami. Przecież szkolenie to przyjemność- nie nudny obowiązek. Instruktor powinien robić zajęcia także bez psów- czysto teoretyczne, które uzupełniały wiedzę właścicieli. Zajęcia takie dawałyby pełniejszy obraz pracy z psem. Ponieważ nie wszystko można pokazać i zobaczyć na zajęciach- a rozmowa i wyjaśnianie trudniejszych zagadnień- często zajmuje dużo czasu- gdy psy czekają...

Powinny być przez instruktora dokładnie wyłożone podstawowe pojęcia- socjalizacji, motywowania i nagradzania, karania, zabawy oraz tego jak pies się uczy. Z takim zarysem wiedzy- można z każdym właścicielem popracować- aby uzupełnić szczegóły.

Powinno się zwrócić uwagę przewodnikom na oznaki stresu i zmęczenia u psów. Ponadto pokazywać ćwiczenia nie tylko z zakresu posłuszeństwa- ale także elementy frisbee, pracy węchowej, pracy z klikerem czy innych ćwiczeń rozwijających u psów własne inwencje( pomocne zwłaszcza u psów prowadzonych tradycyjną szkołą, np zabawa z kartonem)- aby każdy mógł wybrać coś dla siebie- czym będzie dodatkowo motywował pupila.

Mam nadzieje, że świadomość społeczeństwa stale będzie rosła- tak aby każdy właściciel mógł sam ocenić do którego typu szkoły trafił... i mógł wybrać inną.

Łęczycka Magdalena

Beata Przymusinska

http://www.donumcordis.pl/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie