O zakochanych psach i zazdrosnych małpach.cz4

Psy czasem naprawdę szaleją z radości

 

Pies ma tak wielu przyjaciół, bo zamiast machać językiem macha ogonem.
anonim

 

Wszyscy to widzieliśmy. Maddy i Mickey, dwa psy mojego przyjaciela, regularnie przychodzą bawić się do mnie, kiedy towarzyszący im na co dzień ludzie są nieobecni. Przybiegają, podskakując szaleńczo, dysząc i poszczekując, a merdające ogony są jak koła napędowe, które popychają je naprzód. Próbują bawić się ze wszystkim w zasięgu nosa, kręcąc się wkoło w pogoni za własnym ogonem, dostają amoku, wbiegając we wszystko i w każdego na swej drodze, zatrzymując się tylko na moment, by wysłuchać reprymendy i znów powrócić do zabawy.  Nie ma żadnych wątpliwości: te psy mają wielką frajdę! Dla większości ludzi spędzenie pół godziny z psem będzie wystarczającym „dowodem" na to, że zwierzęta mają emocje, albowiem psy nigdy nie ukrywają tego, co czują.

Zdobywca Nagrody Nobla etolog Konrad Lorenz przedstawił nam bardzo prosty i powszechny tego przykład, kiedy zwrócił uwagę na to, jak jawnie emocjonalne są psy, gdy przewidują wyjście na spacer.

W I tak człowiek trafił na psa Lorenz pisał: „Pan powiada, nie akcentując, nie wspominając imienia psa, ba, unikając bodaj nawet słowa »pies«:»Nie wiem, czy go zabrać ze sobą?«. Już pies jest obok, ożywiony, wie, że czeka go teraz większy spacer, może zajmujący (...) Jeśli pan powie teraz:»Ach, co tam, nie zabiorę go jednak!« - nastawione w oczekiwaniu uszy opadną, ale wzrok pozostanie błagalnie skierowany na pana.  Kiedy ten zawyrokuje zdecydowanie: »Zostawiam go w domu« - pies odwróci się obrażony i pójdzie na swoje miejsce". Na szczęście lekceważąco sceptyczna postawa związana z poglądem, iż zwierzęta tylko zachowują się tak, „jak gdyby" odczuwały radość, żal, złość czy ból, w zasadzie odchodzi w zapomnienie. Nie znam ani jednego praktykującego badacza, który nie przypisywałby emocji towarzyszącym mu zwierzętom - nie nadawałby im całkowicie swobodnie ludzkich cech - w domu czy podczas spotkania ze znajomymi, niezależnie od tego, czym zajmuje się w swojej pracy.

(To uczłowieczanie nie jest zresztą czymś, czego należałoby się wstydzić; jak wspólnie z Alexandrą Horowitz udowadniamy i jak piszę w rozdziale 5, ci naukowcy po prostu robią to, co innym przychodzi zupełnie naturalnie. Nadawanie zwierzętom ludzkich cech jest ewolucyjną strategią percepcyjną; zostaliśmy w drodze doboru naturalnego ukształtowani tak, by postrzegać zwierzęta w ten właśnie sposób). 

Rzeczywiście, neurobiologiczne studia i badania nad zachowaniem jednoznacznie wykazują - jest to obecnie w przeważającej mierze przyjęte za fakt - że zwierzęta doświadczają pierwotnych emocji, tych instynktownych reakcji na świat, które nazywamy strachem, gniewem, zdziwieniem, smutkiem, wstrętem i radością. Naukowcy są obecnie zgodni co do uniwersalności charakteru emocji pierwotnych, opartej na badaniach wskazujących, że ludzie i zwierzęta posiadają podobną chemiczną i neurobiologiczną budowę. Na przykład zwierzęta często wykorzystywane są przy opracowywaniu i testowaniu leków przeznaczonych dla ludzi, a stosowanych w leczeniu zaburzeń psychicznych, zaś ostatnie prace badawcze pokazują, że myszy mogą być dobrym modelem do leczenia smutku i wycofania.

Kiedy myszy zostaną zastraszone lub całkowicie zdominowane przez inne myszy, zamykają się w sobie i izolują - i te depresyjne stworzenia dobrze reagują na przeznaczony dla człowieka lek przeciwdepresyjny, jakim jest prozac.

Inny przykład: szczury o samobójczych skłonnościach - lub szczury, które chorują na toksoplazmozę i przez to w samobójczy sposób lgną do kotów - mogą być skutecznie leczone lekami przeciwpsychotycznymi. Po podaniu haloperidolu, stosowanego w leczeniu schizofrenii, ich pociąg do kotów zdecydowanie się zmniejsza. Weterynarz Nicholas Dodman zaleca stosowanie podobnych medykamentów wraz z behawioralnym warunkowaniem na problemy psów i kotów. Jeśli zwierzęta reagują na te leki tak jak ludzie, jest bardzo prawdopodobne, że mają one identyczną neurologiczną podbudowę emocji i przypuszczalnie podobne uczucia.  Naukowe dane oraz liczne opowieści wskazują, że zwierzęta przeżywają także całą gamę emocji wtórnych. Wielu ludzi już o tym wie, obserwując po prostu codziennie swych domowych ulubieńców. Nauka wolniej akceptuje tę „powszechną wiedzę", ale tego chyba można było się spodziewać; przecież jedną z ważnych funkcji nauki jest „obiektywne" potwierdzenie bezpośredniego doświadczenia subiektywnego. Empatia czy współczucie to ważne wtórne emocje, które można dostrzec u zwierząt - wyrażają one bezinteresowną troskę o innych.

Przypomnijcie sobie Babyl i jej opiekuńczych przyjaciół. Podczas pobytu w Homer na Alasce czytałem podobną historię o dwóch młodych niedźwiedziach grizzly - były skazane na siebie po tym, jak zostały sierotami, gdy ich matkę zastrzelono niedaleko Russian River. Niedźwiedzica pozostała przy rannym bracie, chociaż kulał, pływał bardzo wolno i potrzebował pomocy w zdobywaniu pożywienia. Obserwator pisał: „Zniknęła na chwilę i przyniosła rybę, a potem cofnęła się, pozwalając drugiemu niedźwiadkowi ją zjeść". Młoda samica w oczywisty sposób dbała o swego brata, a jej wsparcie było niezbędne do jego przetrwania. Słyszałem też opowieść o stadzie około stu rezusów, które w Tezpurze w Indiach wstrzymały ruch uliczny po tym, jak młoda małpka została potrącona przez samochód. Małpy otoczyły ranne młode, które miało połamane nogi i leżało na drodze, nie mogąc się poruszyć - zablokowały w ten sposób cały ruch.  Przedstawiciel rządu relacjonował, że zwierzęta były rozgniewane, a lokalny sklepikarz opowiadał: „To było bardzo poruszające... Niektóre rezusy masowały nogi rannej małpki. W końcu opuściły drogę, zabierając ją ze sobą".

W klasycznym już eksperymencie głodny rezus nie wziął jedzenia, jeśli czyniąc to, narażał inną małpę na elektryczny bodziec. Istnieją też nowsze prace naukowe dotyczące empatii u myszy. W badaniach tych jednej albo obu myszom z pary dorosłych osobników wstrzykiwano kwas octowy powodujący, że wiły się z bólu, zaś badacze mogli zaobserwować, czy gryzonie te są zdolne do współodczuwania cierpienia innych, czy też nie. Naukowcy odkryli, że myszy, które patrzyły na doświadczającego bólu partnera, były bardziej wrażliwe na odczuwanie własnego cierpienia fizycznego - potraktowane kwasem octowym zwierzę silniej przeżywało ból, gdy jego partner także go doznawał. Gryzonie do wytworzenia tej empatycznej reakcji wykorzystały sygnały wzrokowe, chociaż zwykle w sytuacjach społecznych używają one węchu. Zatem, jak możemy zobaczyć w opowieściach otwierających ten rozdział, zwierzęta (także myszki) mają zdolność współodczuwania. Co więcej, jest także wiadome, że empatyczna odpowiedź u myszy przekazywana jest przez te same mechanizmy mózgu co empatia u ludzi.

Oczywiście badania te również niepokoją. Czy naukowcy rzeczywiście musieli zadawać ból, by dojść do tych wniosków?  Myszy (i szczury nie są obecnie chronione przez Ustawę o ochronie zwierząt (Animal Welfare Act), ale może te i inne odkrycia zostaną wykorzystane do podniesienia ich statusu do tego, który obejmuje psy, koty i naczelne, jeśli chodzi o inwazyjne eksperymenty. Jak przekonamy się w rozdziale 6, Ustawa o ochronie zwierząt sama w sobie daleka jest od adekwatnej ochrony zwierząt, ale może stanowić jej dobry początek. Po tym jak pojawiły się studia nad współodczuwaniem, dotarło do mnie wiele opowieści o empatii obserwowanej u najrozmaitszych zwierząt, także u gryzoni. Ludzie na co dzień żyjący ze zwierzętami - jak łatwo się domyślić -nie byli zaskoczeni tym odkryciem.

CeAnn Lambert, która prowadzi w Indianie schronisko dla kojotów Indiana Coyote Rescue Center, opowiedziała mi, jak pewnego gorącego letniego poranka zobaczyła na dnie głębokiej umywalki w swoim garażu dwie młode myszki. Próbowały wydostać się z pułapki, ale nie mogły pokonać stromych i śliskich ścianek. Jedna z myszek sprawiała wrażenie mniej wyczerpanej. CeAnn nalała trochę wody do nakrętki i położyła ją w zlewie, a bardziej żwawe zwierzątko natychmiast podeszło, by się napić. Na drodze do wody mysz znalazła okruszek pokarmu, podniosła go i zabrała ze sobą do wycieńczonej towarzyszki. Osłabione zwierzę usiłowało skubnąć nieco jedzenia, podczas gdy drugi gryzoń powoli przesuwał kąsek w kierunku wody. W końcu także słabsza mysz dotarła do naczynia i mogła ugasić pragnienie. Obie nabrały sił i wydostały się na zewnątrz, wspinając się po deseczce, którą CeAnn położyła w umywalce.  Można przytoczyć wiele kolejnych przykładów, dotarliśmy jednak do sedna sprawy - nawet jeśli zwierzęce emocje nie są dokładnie takie jak nasze uczucia albo różnią się u poszczególnych gatunków, nie oznacza to, iż zwierzęta nie czują. Jak pokazują powyższe historie, emocje zwierząt nie są odgraniczone jedynie do „instynktownych reakcji", ale zdają się pociągać za sobą całe bogactwo świadomego myślenia.

Marc Bekoff
O zakochanych psach i zazdrosnych małpach
Emocjonalne życie zwierząt

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie