Spacer z psem może być znakomitym doświadczeniem dla osób, które badają ludzkie zachowania lub przygotowują obszerną pracę socjologiczną. Ilu ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, szczególnie wytężając słuch i wyłapując słowa tych, którzy szepczą za plecami. Z drugiej strony niezłe kwiatki potrafią paść z ust samych właścicieli. Oto najciekawsze teksty, jakie słyszy się podczas spaceru z psem.
Klasyczny tekst właścicieli, którzy nie zdają sobie sprawy, że pies to tylko zwierzę i jego reakcji nigdy nie da się w 100% przewidzieć. Pies może się przestraszyć, zostać sprowokowany np. przez dziecko i to już wystarczy do tego, aby zachował się agresywnie. Nigdy więc nie wolno pozwalać na to, aby pies swobodnie podbiegał do obcych ludzi.
Oczywiście rodzice zawsze będą się troszczyć o dzieci i to zrozumiałe, że nie życzą sobie, aby w pobliżu spacerowały psy (szczególnie wyglądające groźnie). W takiej sytuacji nie należy wdawać się w pyskówkę tylko odejść nieco dalej. Psa lepiej nie przyprowadzać na plac zabaw, również ze względów sanitarnych.
Co to znaczy: „nie lubi”? To właściciel jest przewodnikiem psa, a nie odwrotnie i to do człowieka należy takie wychowanie zwierzęcia, aby było posłuszne i chodziło na smyczy bez szemrania. Jeśli jest inaczej, to coś tu ewidentnie nie gra. Właściciel nie może się wykręcać tym, że jego pies czegoś nie lubi i dlatego np. terroryzuje całe osiedle. To absurd.
Ten tekst niejednokrotnie słyszeli właściciele psów ras powszechnie uważanych za agresywne, np. rottweilerów czy amstafów. Nie ma sensu się na to obrażać. Po pierwsze: o gustach się nie dyskutuje. Po drugie: ludzie zawsze boją się tego, czego nie znają. Dobrze wychowany pies rasy bojowej może być wspaniałym członkiem rodziny, co nie zmienia faktu, że przekonywanie obcych ludzi do pokochania go jest bez sensu.
Tekst padający z ust osób, które nie widzą problemu w tym, że ich pies jest postrachem okolicy, kompletnie się nie słucha i robi wszystko, co mu się żywnie podoba. Tutaj potrzeba wychowania, a nie czekania, aż pies „wyrośnie” z głupoty. To drugie raczej przydałoby się właścicielowi.
Swoje na sumieniu mają więc zarówno właściciele psów, jak i osoby, które tylko lubią sobie komentować. Cóż, pełnej zgody między oboma obozami raczej nigdy się nie doczekamy.