Psia kupa

Wszędzie gdzie do głosu dochodzą emocje trudno o konstruktywne wnioski - to była pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy po przeczytaniu licznych wypowiedzi na forach internetowych, gdzie poruszano temat psiej kupy.

Jedni dyskutanci (najczęściej ci , którzy psów nie mają) jako rozwiązanie wskazują nałożenie większych obciążeń na właścicieli psów. Wg nich problem zostanie rozwiązany , gdy pojawią się wysokie kary za nakrycie na gorącym uczynku psa... wraz ze współwinowajcą, czyli właścicielem. Inni chcą zwiększenia opłat za posiadanie psa czego nie postrzegam w kategoriach związku z fizjologią.

Pojawiają się również zupełnie skrajne pomysły jak np. zakaz posiadania psów w mieście. Te rozwiązania wydają mi się mało konstruktywne. Dlaczego? Po prostu - żaden z tych pomysłów nie rozwiązuje problemu "psiej kupy".

Wysokie kary. I cóż to da? Pies i tak musi kupę zrobić... Z rozmów przeprowadzonych z osobami posiadającymi psy w mieście wynika, że są chętne do sprzątania po swoim podopiecznym. W czym jednak leży problem? Na przykładzie mojego miasta: wychodzę z psem na spacer, pies robi co trzeba, sprzątam więc po nim i ... przez 500m (lub więcej) maszeruję z kupą pod pachą bo w pobliżu niema żadnego pojemnika! OK. W końcu znajduję odpowiedni śmietnik, pojemnik. Powstaje inny problem. Kowalski też sprząta po swoim psie i Jankowski też, i inni. Idą więc do tego samego śmietnika i wrzucają psią kupę. Przez kilka godzin może być spora sterta. Co się z nią dzieje zwłaszcza w upał ? Samo wyobrażenie - mrozi krew w żyłach. Powstaje problem częstotliwości opróżnień pojemników. Jeżeli takie zbiorowisko psich kup ma zalegać tygodniami to z dwojga złego lepsza jest naturalna utylizacja na trawniku... czyli wracamy do punktu wyjścia.

Załóżmy jednak, że pojemniki na psie kupy są rozmieszczone w odpowiednich miejscach i służby miejskie opróżniają je stosunkowo często.

W każdym rozwiązaniu konieczna jest jednak dyscyplina. Czy nasze społeczeństwo dojrzało do podporządkowania się nakazom zapewniającym czystość, czy też jednak trzeba opornym pomóc... poprzez mandaty? Tego się chyba uniknąć nie da, bo zawsze znajdą się tacy, którzy z całą świadomością bedą lekceważyli zasady współżycia społecznego.

Widzę jeszcze inne trudności. Dość powszechnie występują w naszych miastach następujące zwyczaje. Pan Y i pani X wypuszczają swoje psiaki solo, bez żadnej opieki - a więc one i tak zabrudzą trawniki. Nikt nie będzie latał za psem i szukał jego właściciela by go ukarać?

Zwiększenie opłat za posiadanie psa. Kogo to zdyscyplinuje i do czego? Wspomniana dokuczliwość spotka głównie garstkę właścicieli psów rasowych, czyli tych którzy nie są autorami różnego typu problemów wynikających z posiadania psa. Do czego to może prowadzić? Do zwiększenia ilości psów nierasowych, różnej maści kundelków, które swobodnie i bez właścicieli przemieszczają się na większości osiedli. A więc - jeszcze więcej psów w schroniskach , i jeszcze więcej kup na trawnikach!

Zakaz posiadania psa w mieście....Słowo "zakaz" w Polsce źle się kojarzy i od stuleci Rodacy doskonale potrafią go omijać. Nie tędy więc droga!

Jak wynika z wielu badań - psy łagodzą obyczaje. Ludzie posiadający psy są często bardziej zadowoleni z siebie i życia, łatwiej nawiązują znajomości, są nastawieni bardziej przyjaźnie do otoczenia, komunikatywni. Każdemu więc, kto żywi głęboką niechęć do właścicieli psów, proponuję włączyć się do akcji "z uśmiechem"....pański piesek coś zostawił, proszę to zabrać...

Omówiłem tylko niektóre aspekty różnych pomysłów jakie dotyczą rozwiązania problemu "psiej kupy".

Reasumując - twierdzę, że trawniki ładniej wyglądają bez psich kup. W naszej rzeczywistości najczęściej wszystko zaczyna się i kończy na pieniądzach. Jednocześnie powszechnym zjawiskiem jest bezrobocie. Mam pomysł, który może zapewnić czystość trawników miejskich a jednocześnie da komuś możliwość zarobienia przysłowiowych "paru złotych". Sadzę, że większość właścicieli czworonogów jest gotowa płacić więcej za posiadanie psa - ale ta opłata musi pójść na konkretny cel. Gdyby określono, że 5 zł w miesiącu muszę zapłacić i że za te środki zostanie rozwiązany problem psich kup - bez sprzeciwu zapłacę. Miasto zyska podwójnie: zniknie "zafajdany krajobraz" i jednocześnie ktoś dostanie pracę tzn zmniejszy się bezrobocie.

Obserwując próby rozwiązania problemu przez władze niektórych miast (chwała im za to, że w ogóle próbują) dochodzę do wniosku, że albo pomysłów brak, albo są bardzo kiepskie (np. woreczki na kupę wrzucane do śmietnika).

Ażeby uporządkować omawiany tu problem wskazane są pewne regulacje. Podstawową sprawą jest możliwość identyfikacji każdego psa. - Wprowadzić powszechny obowiązek chipów. Zabieg ten można wykonać przy okazji szczepienia wścieklizny. - Wprowadzić niewielką opłatę dla każdego właściciela psa na budowę psich toalet *) oraz zatrudnienie służb porządkowych. - Zorganizować edukację właścicieli psów poprzez miejscowe media.


*) Psie toalety to świetny pomysł urzędników z Poznania. Z trzech stron ogrodzenie drewniane, a w środku piasek. Taka toaleta jest regularnie sprzątana przez służby miejskie. Inny pomysłem jest wybieg dla psów (10m na 10m, ogrodzony), który powstał na jednym z tamtejszych osiedli - również regularnie sprzątany przez służby miejskie.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie