Wreszcie jest. Taki mały, słodki, pocieszny. Nic, tylko go przytulać. To typowy obrazek w każdym domu, w którym pojawia się szczenię. Małe psy potrafią zmiękczyć najtwardsze serce i nic dziwnego, że wielu właścicieli wpada w pułapkę nadopiekuńczości. Niestety, pies szybko dorasta, a doba wcale się nie wydłuża. Po początkowej fascynacji zostają tylko wspomnienia, ale zwierzak nie rozumie, dlaczego pan już nie poświęca mu tyle czasu, co wcześniej. Jak uniknąć tego błędu i nie narobić sobie kłopotów?
Chodzi o to, aby nie dawać psu specjalnych względów tylko z tego powodu, że jest mały i słodki. Wiemy, że trudno się przed tym powstrzymać. Cała rodzina jest mocno „zaaferowana” i próbuje uchylić szczeniakowi nieba. Jednak to złe podejście, ponieważ pies, który przyzwyczai się do tego, że wszyscy poświęcają mu cały swój czas, w przyszłości będzie się domagać tego samego.
Dlatego przede wszystkim zalecamy, aby od początku wdrażać psa w zasady obowiązujące w domu. Należy wymagać od niego posłuszeństwa, ale także poświęcać mu odpowiednią ilość czasu. Nie miotamy się od ściany do ściany – staramy się zachować emocjonalny constans.
Bardzo typowym i często popełnianym błędem jest początkowe przyzwyczajenie psa do tego, że pan czy inni domownicy są gotowi do chodzenia z nim na długie spacery o dowolnej porze. Często wygląda to tak, że gdy pies pojawia się w domu, wszyscy nagle wyrywają sobie smycz, bo koniecznie chcą się pochwalić pupilem przed sąsiadami.
Niestety, z czasem zaczyna brakować chętnych do spacerowania z psem. Pupil, który wcześniej przyzwyczaił się do częstych i długich wędrówek, nagle musi zadowolić się krótką przebieżką wokół bloku i nie rozumie, dlaczego tak jest. Mamy więc tutaj do czynienia z klasycznym przykładem destrukcyjnej nadopiekuńczości.
Nadopiekuńczość może się objawiać także próbą ochronienia psa przed wszelkimi zagrożeniami tego świata. Zalecamy, aby się przed tym powstrzymać. Pies musi poznać okolicę, inne psy, ludzi, bo to niezbędny element procesu socjalizacji.
Jeśli zamiast tego właściciel nosi pupila na rękach (bo przecież mógłby sobie skaleczyć łapkę), szerokim łukiem omija osoby spacerujące ze swoimi psami, a gdy tylko robi się nieco chłodniej skraca spacery do niezbędnego minimum, to tak naprawdę wyrządza zwierzakowi krzywdę.
Nadopiekuńczość może być więc tak samo zła, jak niepoświęcanie psu dostatecznej ilości czasu. Staraj się kierować zasadą złotego środka, choć wiemy, że na początku będzie to trudne.