Mam psa: Zmiana domu dorosłego psa

Zdarzają się sytuacje, że dorosły pies zmienia dom. Często niewiele wiadomo jak wyglądało dotychczasowe życie czworonoga i jakie mogły nastąpić zmiany w psychice zwierzęcia. Dlatego wskazany jest okres próbny pobytu. 10 dni do dwóch tygodni wystarczy na obserwację - czy szeroko rozumiany, nowy dom będzie szczęśliwą kompozycją z udziałem psa? Jako argument przemawiający za takim rozwiązaniem chciałbym przytoczyć autentyczne zdarzenie.

Kiedyś w Warszawie u attache wojskowego pewnej ambasady był doberman. Facet i jego żona nie mieli czasu i musieli go oddać. Czworonóg trafił w inne ręce. Tytułem próby, roztropnie  wzięto  go na dwa tygodnie. Dom z ogrodem i w domu młoda, 8-mies. dobermanka. Wspomniany pies był wyjątkowo duży, piękny, spokojny. Pod koniec próby gospodarz nowego domu poszedł na pół godziny po zakupy. Pies, z młodą dobermanką zostali w ogrodzie.

Po powrocie właściciela do domu okazało się, że suczka jest tak poszarpana, że trzeba było zawieźć ją do kliniki na ratowanie, szycie itd. Oczywiście sprawca pogryzienia wrócił do poprzednich właścicieli. Później przechodził z rąk do rąk. Nie znam końca historii tego psa, ale zapewne nie był radosny...

Wyżej opisane zachowanie psa nie musi być regułą. Natomiast może wiązać się z błędami postępowania ludzi, którzy wcześniej niewłaściwie „opiekowali się" zwierzęciem.  Przyjrzyjmy się jakie były koleje losy nieszczęśnika i jakie mogą być skojarzenia?

On już w 3 czy 4 dniu pobytu w w/w nowym domu, zaczął przejawiać agresję wobec domowników, choć dosyć dziwną. Po pierwsze, głównie wieczorem, po zmierzchu, ale  w jasno oświetlonym pokoju. Po drugie, jeśli w pomieszczeniu znajdowała się tylko jedna osoba, to nie był agresywny, problemy zaczynały się, gdy było więcej osób - przypuszczam, że wówczas czuł się zagrożony. Na pana domu, bodaj nigdy nie warczał, gorzej było z żoną pana domu, a najgorzej z chłopcami.  Od poprzedniej właścicielki było wiadomo o pewnych, smutnych przejściach psa.  Wcześniej był świetnym przyjacielem rodziny, a zmiany charakteru pojawiły się po transporcie samolotem z USA do Warszawy. Podróżował oczywiście w klatce, w luku bagażowym i przez pomyłkę został skierowany nie do Polski, ale do jakiegoś innego miejsca, gdzie spędził pewien czas (kilkanaście godzin?). Istniała prawdopodobna hipoteza, że w czasie tego postoju, czy przeładunku wypuszczono go, lub sam się wydostał, z klatki i rzucił się na obsługę. Wówczas zbito go zbiorowo (co by tłumaczyło jego późniejszy lęk przed obecnością jednocześnie kilku osób w pomieszczeniu). W rezultacie, po przybyciu do Polski to już jakby nie był ten sam pies, co przedtem. Drugą ciężką traumą, tym razem spowodowaną błędem właścicieli, był fakt, że psa, który był przedtem w bardzo bliskim z nimi kontakcie (zwłaszcza z panem, do którego był podobno bardzo silnie przywiązany), po urodzeniu się dziecka wyrzucono na margines, usunięto z sypialni, gdzie przedtem spał itd.  Błąd, ale często spotykany! Wtedy opisywany doberman  zrobił się nieprzyjemny, miewał konflikty z robotnikami pracującymi okresowo w domu tych obcokrajowców (jeden z robotników kopnął go podobno tak mocno, że trwale uszkodził mu nogę, pies kulał), więc wzięto go na łańcuch. Smutna historia. Niestety, w kolejnym domu też nie mógł pozostać bo byłoby to zbyt niebezpieczne. Jaki był jego los późniejszy? Raczej trudno być tu optymistą.

Piszę o tym dlatego, żeby uczulić przed popełnianiem błędów poprzez nieodpowiednie traktowanie psów, nagłe ignorowanie, odsuwanie ich na margines życia domowego. Taka amplituda nastrojów w stosunku do psa jest bardzo źle odbierana. Zwierzę odczuwa to boleśnie a skutki mogą być podobne do wyżej opisanych.  Przez brak wiedzy, ignorancję, bardzo łatwo wyrządzić krzywdę naszym braciom mniejszym.

Jan Borzymowski
wortal psy24.pl

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie