Mam psa: Człowiek, pies i dzikie zwierzęta

Każde duże miasto, rozrastając się, powoduje kurczenie się terenów, na których dzikie zwierzęta żyły do tej pory. Skoro więc miasto „wprowadza się" do ich środowiska, nie pozostaje im nic innego jak migrować, wymierać lub przyzwyczaić się do życia w pobliżu człowieka lub nawet dzielić z nim najbliższą przestrzeń. Wielu gatunkom dzikim się to udaje i stają się one gatunkami synantropijnymi. W ten sposób w mieście można spotkać lisy, dzikie króliki, sarny, nietoperze, ptaki drapieżne, zaskrońce i wiele innych (jakich -  to zależy od regionu w jakim miasto jest położone). Mieszkańcy miasta niewiele zazwyczaj wiedzą o biologii gatunków synantropijnych, nie wiedzą też jak się mają zachować na wypadek bliskiego spotkania z nimi, a już zupełnie nie wiedzą jak wychować psa, by nie uganiał się za sarnami, nie atakował dzików, nie aportował jeży czy zaskrońców. W zoo rusza niebawem kampania edukacyjna na temat dzikich gatunków, z którymi można się we Wrocławiu spotkać, ja natomiast skupię się na kilku, które mogą być „problemem" podczas spaceru z psem.

Zaskroniec - żyje w pobliżu wody, poluje na małe zwierzęta, jest dla człowieka niegroźny, schwytany wydziela cuchnącą woń, gdy go zobaczysz zostaw go w spokoju, odejdzie sam. Pies na pewno będzie zainteresowany tym gadem, ale zapach zestresowanego zwierzęcia, powinien go skutecznie zniechęcić do dalszych prób brania zaskrońca w pysk.

Jeż - jest w Polsce gatunkiem objętym ochroną, jest zwierzęciem aktywnym w nocy, nie zrobi  człowiekowi krzywdy, należy go jednak chronić przed atakami psów (moja suka Border Collie jakiś czas temu uznała, że jeże zwinięte w kulę są świetną piłką do aportowania i nauczyła się chwytać jeża zębami za kolce, a potem upuszczać mi go na stopy, bym jej go rzucił. Oduczenie jej tego zwyczaju zabrało mi sporo czasu. Przysięgam, że żaden jeż nie ucierpiał podczas treningu).

Dzik - może być niebezpieczny ( szczególnie młode samce oraz samice chroniące młodych), nie wykonuj przy nim gwałtownych ruchów, wycofaj się spokojnie. Nie dokarmiaj tych zwierząt, bo to podstawowa przyczyna ich obecności w miastach a nawet zmiany trybu życia z nocnego na dzienny. Pies, jeśli rzuci się w kierunku dzika, może nie przeżyć natarcia, a poza tym dzik może przekierować agresję na właściciela psa, jeśli ten podbiegnie bliżej lub przypadkiem odetnie zwierzęciu drogę ucieczki.

Lis -  jego obecność w mieście jest nieunikniona zwłaszcza tam, gdzie ludzie wyrzucają resztki jedzenia. Nie należy do niego podchodzić ani zachęcać do kontaktu z człowiekiem. Lis zawsze wraca do miejsc, w których znajduje pokarm. Zazwyczaj sam schodzi człowiekowi z drogi, atakuje tylko „przyparty do muru". Pies, po tym jak wyczuje obecność lisa, może puścić się w pogoń za nim. Psy instynktownie gonią za wszystkim co ucieka.

Zając - powszechny na obrzeżach miast, czasami można go spotkać na  nadodrzańskich łąkach, preferuje duże otwarte przestrzenie, dlatego w mieście spotkać go trudno.  Jego krewniak - dziki królik, też jest w polskich miastach rzadki, choć zupełnie inaczej sprawa się ma w miastach Europy Zachodniej. Wydaje się jednak, że tamtejsze psy są przyzwyczajone do widoku stad królików pasących się w parkach. Jestem pewien, że wrocławskie psy miałyby duży problem w zachowaniu spokoju i kontaktu z właścicielem podczas spaceru po takim parku.

Sarna - rozbudowa miasta oznacza zawsze kurczenie się terenów polnych i leśnych, na których sarny lubią przebywać. Nic więc dziwnego, że można je coraz częściej zobaczyć na zielonych terenach spacerowych. Zimą - powodowane głodem -  podchodzą do ogródków przydomowych lub działkowych w poszukiwaniu pożywienia. Nie są jednak wielkimi szkodnikami i nie stanowią zagrożenia dla ludzi. Natomiast psy stanowią zagrożenie dla nich a pogoń za sarną jest też zagrożeniem dla psa - pies, który odkryje w sobie instynkt łowiecki, będzie wypatrywał saren, węszył za nimi a potem znikał ( i to czasami na bardzo długo) właścicielowi, który nie zdążył psa przywołać lub wziąć na smycz.

Prędzej, czy później spotkanie dzikiego zwierzaka na spacerze z psem na pewno nastąpi. Co więc należy robić, by pies nie popadł w tarapaty?

  • w okresie szczenięcym przyzwyczajać psa do widoku innych zwierząt, ale zaraz potem przekierowywać jego uwagę na siebie i jak szczeniak nawiąże kontakt wzrokowy natychmiast go bardzo wybitnie nagradzać. Chodzi o zbudowanie skojarzenia „ widzę i wyczuwam sarnę - spoglądam na człowieka i dostaję coś bardzo przyjemnego, czego aktualnie bardzo potrzebuję". Uda się, jeśli najpierw wytworzymy u psiaka stan motywacji.
  • Szkolić psa czyniąc z komend przywoławczych (np., „do mnie"), koncentracyjnych (np., „uwaga") i korygujących („ nie", „nie wolno" itp.) - komendy priorytetowe,
  • nie puszczać psa luzem na terenach, gdzie występuje duża szansa spotkania się z dzikimi zwierzakami, ćwiczyć komendy przywoławcze na długiej (minimum 10 metrowej) smyczy lub lince i wybitnie nagradzać psa za każdy powrót, bo to przecież oznacza, że jego człowiek jest bardziej atrakcyjny od np., sarny,
  • dostarczać psu dostatecznej porcji ruchu i ćwiczeń dziennie, wychodzić na spacer w miejsca żerowania saren, tylko po porządnym wybieganiu psa i zabierając ze sobą atrakcyjne nagrody, by móc kontynuować trening,
  • nie rozbudzać w psie myśliwskim lub pasterskim zachowań łowieckich jeśli pies ma być psem towarzyszącym,
  • konsultować trudniejsze przypadki ze specjalistami.

Marcin Wierzba - Fundacja Wzajemnej Pomocy Ludzi i Zwierząt „Audiatur", Zoo Wrocław.

WORTAL PSY24.PL

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie