Radość ma cztery łapy

Marcin ma 18 lat. Większość życia spędza w łóżku i miał już dwie operacje na odleżyny. Na wózku inwalidzkim nie może siedzieć zbyt długo - to dla niego zbyt męczące. Do niedawna nie miał chęci do życia. Zmieniła to jedenastomiesięczna biszkoptowa labradorka Tasja.

Tasja przywędrowała do Marcina z Łomży. Hodowcy chcieli za nią bardzo dużo pieniędzy, ale kiedy zobaczyli, komu ma pomagać, sprzedali ją za 600 zł. Odkąd Tasja zamieszkała w domu państwa Wyżynów, wszystko się zmieniło.

Przełamane bariery

- Marcin, gdy był mały, nie przejmował się swoją chorobą. To się zmieniło, gdy dorósł, zaczął dostrzegać swoją inność. Zamknął się w sobie, tak jak większość osób niepełnosprawnych. Nie chciał wychodzić z domu, nic go nie interesowało - opowiada mama Marcina. - Ten pies przełamał w nim jakieś bariery, pomógł mu się otworzyć. Wydaje mi się, że Marcin przestał się czuć inny. Ma cel: pracę z Tasją.

Chociaż Marcin nadal dużo czasu spędza w łóżku, stał się bardziej aktywny. Poprawiły się jego stosunki z domownikami. Jeżeli ma wyjść z domu z psem - a robi to bardzo chętnie - nawet sam się ubiera. Tasja chętnie przynosi mu buty i czeka na spacer.

Na początku jednak Tasja w ogóle nie zwracała uwagi na Marcina, który niemal ciągle leżał. Bawiła się i uczyła z Ewą, siostrą Marcina. Dopiero gdy pojęła podstawowe komendy, zaczęła pracować z Marcinem. Teraz uwielbia być koło niego. Rozpycha się na łóżku, domaga głaskania i drapania.

Strzał w dziesiątkę

- Marcin często korzysta z internetu. Sam nawiązał kontakt ze Stowarzyszeniem Alteri z Krakowa, które przygotowuje psy do pracy z osobami niepełnosprawnymi - opowiada pani Anna, mama Marcina.

Na psa wyszkolonego w ten sposób trzeba jednak długo czekać.

Najpierw stowarzyszenie wybiera szczeniaka. Potem szuka sponsorów, którzy sfinansują jego zakup i szkolenie. W tym czasie szczeniak jest przygotowywany do towarzyszenia ludziom. Następnie wkracza instruktor, który siedząc na wózku inwalidzkim, uczy psa współpracy z osobą niepełnosprawną.

Państwo Wyżynowie nie chcieli czekać, sami poszukali psa. I okazało się, że trafili w dziesiątkę: suczka świetnie przystosowała się do pracy z osobą niepełnosprawną. W przypadku Tasji rolę instruktora spełniła Ewa, siostra chłopca.

Potem do akcji wkroczył Marcin, który musiał trochę zmodyfikować komendy. Tasja, choć jeszcze nie ma roku, umie chodzić przy wózku, obraca się w lewo i prawo, przynosi wskazane przedmioty. Robi to zarówno w domu, jak i w mieście, wśród obcych ludzi. Aby to wszystko osiągnąć, Marcin musiał się bardzo starać. Aktywnie uczestniczył w zajęciach z psem na placu treningowym, chociaż przebywanie na wózku bardzo go męczyło - opowiada Alina Bendiuk, treserka. - Za to teraz Tasja potrafi nawet przynieść ze sklepu kiełbasę w zębach i jej nie nadgryźć.

To dopiero początek: Tasja musi się jeszcze wiele nauczyć, by ułatwić Marcinowi życie. Za rok powinna już przyciągać wózek do łóżka, otwierać szafki czy lodówkę i przynosić z nich konkretne rzeczy. Może nauczy się nawet otwierać pralkę i wyciągać z niej pranie.

Trening trwa latami

Dzięki Tasji Marcin chętnie wychodzi z domu. Lubi spotykać się z ludźmi. Nie znosi jednak spotkań z osobami, które tak jak on, są niepełnosprawne. Być może latem wyjedzie na obóz razem z Tasją, rodziną i treserką Aliną Bendiuk.

- Treser psa osoby niepełnosprawnej, czy tego chce, czy nie, staje się przyjacielem rodziny. Z powodu szkolenia kontakt z ludźmi jest tak długotrwały, że z czasem spotkania nabierają charakteru towarzyskiego - twierdzi Alina Bendiuk.

- Nawet jeżeli rodzinie zabraknie pieniędzy, nie można z tego powodu przerwać szkolenia, bo wiele rzeczy może pójść na marne.

Do pracy z niepełnosprawnymi należy wybrać odpowiedniego szczeniaka: nie może być agresywny ani płochliwy. Podstawą jest socjalizacja, czyli nauczenie psa przebywania z ludźmi, akceptowania ich i słuchania. Uczenie odbywa się na zasadzie zabawy, a za każde dobrze wykonane polecenie zwierzak otrzymuje nagrodę.

Z nagradzania można zrezygnować dopiero wtedy, gdy pies znakomicie nauczy się reagowania na komendy. - Pies musi chcieć ze mną współpracować - twierdzi Alina Bendiuk. - Musi czuć się przy mnie pewnie, żeby nie reagować na krzyki i stuknięcia niepełnosprawnych dzieci. Nie powinien szczekać, warczeć ani pokazywać zębów.

Suczka Tasja przeszła podstawowe szkolenie psa towarzyszącego. W czasie nauki zwrócono jednak szczególną uwagę na to, by świetnie aportowała: ma przecież pomagać niepełnosprawnemu Marcinowi i przynosić mu wszystkie niezbędne rzeczy. Tasja jest bardzo spokojna, opanowana; od razu wzbudza sympatię, być może ze względu na jasną barwę sierści i spokojne spojrzenie. Z ufnością podchodzi do wszystkich, pozwala się głaskać. Umie zasypiać w towarzystwie obcych, nie zwraca uwagi na hałas czy krzyk.

Psie uprawnienia

Chociaż Marcin ma psa pomocnika, Tasja nie ma żadnych dokumentów, które by to potwierdzały. Nie może ze swoim panem wejść do kina, teatru, sklepu czy restauracji. Nie zgadzają się na to właściciele tych placówek, a często także sami klienci, którzy nie chcą przebywać w tym samym pomieszczeniu, co pies.

- Takie psy są rękoma czy oczami osób niepełnosprawnych - mówi Alina Bendiuk. - Psy pomocnicy powinny mieć wyjątkowe uprawnienia. Dobrze by było, gdyby miały specjalne ubrania, widoczne z daleka i wskazujące na ich przeznaczenie.

Być może niedługo to się zmieni i psy osób niepełnoprawnych będą miały specjalne licencje i prawo do przebywania w miejscach publicznych. Marcin wierzy, że tak będzie. Wszyscy wtedy zobaczą, jak bardzo Tasja potrafi mu pomóc.

Jeśli potrzebujesz "asystenta"...

Osoba niepełnosprawna występuje z wnioskiem do Stowarzyszenia Alteri (adres podajemy obok) o przyznanie psa-pomocnika (formularz wniosku można pobrać ze strony internetowej stowarzyszenia). Stowarzyszenie, po wstępnym wywiadzie, przeprowadza kwalifikację psa i rozpoczyna okres szkoleniowy.

W wywiadzie przedstawiciel Alteri zapoznaje się z warunkami mieszkaniowymi osoby niepełnosprawnej oraz możliwościami zapewnienia psu odpowiedniej opieki weterynaryjnej, wyżywienia, wystarczającej dawki aktywności fizycznej i regularnych spacerów.

Rozmowa wstępna pozwala również na zapoznanie się z konkretnymi potrzebami osoby ubiegającej się, co przyczyni się do dostosowania programu szkolenia.

Katarzyna Michałowska
www.alteri.pl

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie