Psy terapeutyczne to nie psy towarzyszące

Tłumaczenie ze strony „Service and Therapy Dogs” (fragmenty)

Strona ta poświęcona jest głównie psom-terapeutom. Jednak najważniejszą informacją dla ciebie o psach terapeutach jest to, czym one nie są. Nie są one mianowicie psami towarzyszącymi, lub asystującymi („service”, lub „assistance”). Jakie to ma znaczenie? Ma, gdyż psy asystujące są niezwykle ważne dla ludzi niepełnosprawnych, mających to szczęście, że posiadają te wspaniałe zwierzęta...

...Natomiast psy terapeutyczne wykonują swoje zadania podczas wizyt. Właściciel psa-terapeuty nie ma większego prawa do odwiedzania szpitala, domu opieki, lub innego miejsca publicznego, niż każdy inny pełnosprawny człowiek ze zwierzęciem (zauważcie, że słowo „prawo” odnosi się w każdym przypadku do człowieka, nie do zwierzęcia!. Nie każdy stosuje się do tego ważnego odróżnienia.) Jak przeczytacie we fragmentach poniższego wirtualnego wykładu profesora Hunta na temat psów-terapeutów, większość szpitali wymaga wielu dokumentów zanim łapa psa terapeutycznego stanie na ich terenie; na ten sam teren każda osoba niepełnosprawna z psem asystującym ma bezwarunkowe prawo do wejścia...

Kto?... lub co stanowi o dobrych rokowaniach psa-terapeuty? Najważniejszym czynnikiem jest usposobienie. (Pamiętacie odwieczne zasady wyceny nieruchomości: „położenie, położenie i jeszcze raz położenie”? W pracy terapeutycznej są to „usposobienie, usposobienie i jeszcze raz usposobienie”, gdyż nic nie jest w stanie go zastąpić.)

Pies, który jest przyjazny, który naprawdę, mówiąc ogólnie, lubi ludzi, jest obiecującym kandydatem. Pies, który jest przyjazny i dobrze wychowany – nie skacze, nie biega dookoła i nie liże ludzi bez potrzeby – jest na dobrej drodze do uzyskania certyfikatu. Pies, który jest wyszkolony do pracy z ludźmi przykutymi do łóżka, lub wózka, który stale jest pod ścisłą kontrolą opiekuna, który umie wykonywać kilka zabawnych sztuczek – jest w połowie drogi do sukcesu. Pies, który radzi sobie „z biegu” z niespodziewanymi przypadkami (takimi jak krzyk zdenerwowanego pacjenta, lub wymachiwanie laską), który podobnie radzi sobie z powtarzającymi się w nieskończoność zachowaniami pacjenta chorego na Alzheimera, z chwytaniem i bełkotaniem dziecka i z nieprzewidywalnością pacjentów oddziałów psychiatrycznych, a zarazem wykazuje wyraźne zadowolenie ze swojej pracy – jest prawdziwym psem terapeutą.

Zauważcie jak niewiele powiedziane zostało na temat treningu jako takiego. Tak. Trening jest ważny – lecz jeśli pies nie jest przyjazny na samym początku, trening może być marnowaniem czasu dla osiągnięcia tego właśnie celu. Znam osobiście wiele świetnie wyszkolonych psów, niektóre z naprawdę imponującymi osiągnięciami w posłuszeństwie, które nie bardzo (jeśli w ogóle) nadawałyby się do terapii. Najlepiej wyszkolony spośród naszych psów, rozpoznający z nazwy wiele przedmiotów, potrafiący przez dłuższy czas pozostawać w pozycji siedzącej poza zasięgiem wzroku opiekuna itp., itd., nie rokuje większych sukcesów jako pies terapeutyczny z wielu powodów, a najważniejszym z nich jest ten, że pies ten lubi obcych, ale niestety nie wszystkich. Wykazuje on też bardzo normalne reakcje na różne zakłócenia i zauważalne zagrożenia dla siebie, lub nas. Z drugiej strony, jeden z naszych słabiej wyszkolonych psów (suczka) jest wrodzonym talentem. Nie tylko kocha wszystkich, ale sprawdziła się praktycznie w wielu sytuacjach z ludźmi. Kiedy rowerzysta przejechał jej podczas parady po ogonie nie rozszczekała się na niego, jak to uczyniłby jej lepiej wyszkolony kolega; spojrzała tylko na mnie, czekając na sygnał. Wiecie już o co chodzi?

Gdzie pracują psy-terapeuci? Psy terapeutyczne pracują wszędzie tam, gdzie są zapraszane. Niektóre z nich to: szpitale, domy opieki stałej i dziennej, poradnie zdrowia psychicznego, placówki edukacyjne ze szkołami specjalnymi włącznie, placówki opieki nad ofiarami przemocy domowej, domy dziecka, więzienia, wizyty domowe.

Lista ta ułożona została mniej więcej w kolejności od najtrudniejszego do najłatwiejszego dostępu. Innymi słowy, zwykle łatwiej dostać się do domu opieki społecznej, niż do szpitala, i t.d. w dół listy. Jeśli opiekun, lub jego organizacja ma dobrą współpracę z domem dziecka, lub schroniskiem dla kobiet itp., dostęp do nich nie musi zależeć bezpośrednio od kwalifikacji psa, lecz od wiarygodności organizacji.

Co właściwie robią psy terapeutyczne? Jest wiele pożytków płynących z wykorzystania psów-terapeutów; niektóre z nich są wymierne, ale większość nie. Tak więc większość z nich ma charakter „luźnych obserwacji” (słowo, które budzi grozę u każdego specjalisty klinicznego). Poniższa lista ułożona jest, w przeciwieństwie do poprzedniej, od poziomu najbardziej ogólnego, do najtrudniejszego, wymagającego lepszego wyszkolenia.

- powodujący ogólne dobre samopoczucie (dzieci, starsi, ogólnie pacjenci szpitali)

- dostarczający bezinteresownego uczucia sympatii tym, którzy go potrzebują (więźniowie, pensjonariusze domów poprawczych, domów opieki nad ofiarami przemocy domowej zwłaszcza)

- poprawiający zdolność skupienia uwagi (pacjenci z Alzheimerem oraz cierpiący na kliniczną depresję)

- oddziaływujące na mających trudności z porozumiewaniem się (zakłócenia mowy; niektórzy pacjenci psychiatryczni, osoby z zakłóceniami skojarzeniowymi)

- stymulujące funkcje pamięciowe (zwłaszcza u pacjentów z Alzheimerem)

- stymulujące i wspomagające funkcje mowy (n.p. u pacjentów po wylewach). Zwróćcie uwagę, że wszystkie powyższe działania opierają się na kombinacji dotykania, rozmowie itd., w czasie których pies nie musi „robić” wiele, poza okazywaniem przyjaźni i woli poddania się poleceniom.

- motywujące proste upośledzone czynności ruchowe (n.p. głaskanie, szczotkowanie itp.)

- dostarczające okazji do specyficznych ćwiczeń fizykoterapeutycznych (rzucanie piłki, dawanie przysmaków itp.). W tych przypadkach pies wykonuje bardziej wyspecjalizowane zadania i wymaga specjalnego wyposażenia. Obecnie wypróbowujemy szczotki podobne do tych używanych do koni (płaskie, owalne, z paskiem na grzbiecie) z pacjentami mającymi trudności z wyprostowaniem palców. Mamy też Hula Hoop, przy pomocy którego zarówno pies, jak i niektórzy pacjenci mogą ćwiczyć specyficzne ruchy.

- Kształcące wytrwałość (wiele psów terapeutycznych przeżywało straszne doświadczenia, pacjenci zaś wydawali się pocieszeni, że pies nie tylko wyszedł z tych prób zwycięsko, ale także okazał się przydatny dla innych).

Jak certyfikować psy terapeutyczne? Różnie. Zwykle odbywa się to zarówno poprzez organizacje ogólnokrajowe (w sprawach testowania i certyfikowania oraz ubezpieczania), jak i poprzez lokalne ośrodki szkoleniowe (w sprawach organizacyjnych - planowaniu wizyt)... Zalecam , aby tam gdzie to możliwe korzystać z organizacji miejscowych, mających dobry kontakt z krajowymi... Każda organizacja na szczeblu krajowym powinna dostarczyć listę stawianych wymagań; potem możesz sprawdzić która z organizacji miejscowych jest afiliowana przy organizacji krajowej...

Dobrze rokujący pies jest następnie testowany w różnych, czasem stresujących, okolicznościach i pilnie obserwowany w czasie wizyt w placówkach...

A co z opiekunem? Pies to tylko połowa zespołu. Musisz nie tylko efektywnie pracować ze swoim psem; musisz także nauczyć się efektywnie współpracować z pacjentem, którego odwiedzasz. Oznacza to, że będziesz pracował co najmniej tak ciężko, jak twój pies. W wielu placówkach otrzymasz specjalną pomoc zawodowego personelu; w innych – jak w licznych domach opieki – będziesz pozostawiony praktycznie samemu sobie. Radzę próbować odwiedzić placówkę (bez psa), aby poobserwować doświadczonych profesjonalistów przy pracy w tych specjalnych warunkach... Potem poświęć jedną krótką wizytę z psem na spotkanie z personelem.

Prewencja, to najlepszy sposób na nieprzewidziane przypadki podczas wizyt, a wiele organizacji kładzie – paradoksalnie – nacisk na ochronę przede wszystkim twojego psa. Nie wszyscy pacjenci chcą mieć kontakt z psem, i często wyrobienie bezproblemowego odruchu wymaga czasu. Niektórzy pacjenci stają się bardzo pobudzeni na wspomnienie psów z dzieciństwa i psów, z którymi nigdy nie będą w stanie bawić się z powodu swojej niepełnosprawności. Ważne jest organizowanie zabaw według planowanych zawczasu scenariuszy! Ważny jest także kontakt z profesjonalnym personelem oraz z innymi zespołami terapeutycznymi, mającymi większe doświadczenie.

Niektórzy przewodnicy mają kłopot z pracą z różnymi kategoriami pacjentów (ciężko chore dzieci, pacjenci z zaawansowanym Alzheimerem, z porażeniem kończyn itp.); winni oni zdać sobie sprawę ze swoich silnych i słabych punktów, aby móc skoncentrować się bardziej tam, gdzie mniej sobie radzą. Na przykład nasz zespół radzi sobie lepiej z pacjentami psychiatrycznymi (zarówno hospitalizowanymi, jak i pozostającymi w domu) i z rehabilitowanymi, niż z rezydentami typowych domów opieki, choć odwiedzamy jeden taki dom opieki dziennej. Z tego powodu chodzimy teraz częściej do szpitala, gdzie jesteśmy bardziej wydajni, zaś dom opieki „sprzedaliśmy” innemu zespołowi, który lepiej tam pracuje.

Choć większość badań naukowych koncentruje się na efektach terapii u pacjentów, co najmniej jedne z nich dotyczą opiekunów i ich emocji...

A co z innymi zwierzętami? Naturalnie można wykorzystywać inne zwierzęta. Strona „Pets and People”, do której odnosiłem się wielokrotnie, opisuje skuteczne programy terapii z udziałem kotów; zobaczcie to... Konie wykorzystywane są wielostronnie w terapii zwłaszcza dzieci, jednak praktyka ta, ograniczona do zajęć plenerowych i wymagająca znacznych inwestycji w zwierzęta, stajnie, ekwipunek, czas wolontariuszy, różni się znacznie od dyskutowanych wcześniej rodzajów terapii prowadzonej we wnętrzach. Słyszałem o szkolonych ptakach, choć sam ich nie widziałem. Inną możliwością są świnki brzuchate.

Ekwipunek, ubranie itp. Przygotowując się do pracy terapeutycznej należy poświęcić nieco uwagi wyposażeniu siebie i psa. Zacznijmy od psa.

Obroża: musi być atrakcyjna, dobrze pasująca i zgodna z wymaganiami organizacji krajowej. Osobiście sądzę, że obroża powinna – jeśli to możliwe - dać się prać, zwłaszcza kiedy pracujecie w warunkach szpitalnych lub z osobami z obniżoną odpornością.

Standardy są różne: TDI (Therapy Dogs International) wymaga obroży prostych zapinanych, lub zatrzaskowych – żadnych kolczatek, ani zaciskowych. Niektórzy dopuszczają wszystkie trzy. Ja lubię obrożę zaciskową, ponieważ (1): jest dwustronna i pies może pracować z każdej twojej strony, (2): pies nie może się z niej wycofać. Nawet wyszkolony pies czasem panikuje, a obroża zaciskowa minimalizuje ten problem...

Smycz: również w tym przypadku wolę szmacianą, bo można ją uprać. Wielu opiekunów ma różnokolorowe smycze na różne pory roku i inne okazje. Niektóre organizacje są bardziej precyzyjne i wymagają smyczy nie dłuższej niż 1.20m i rekomendują krótsze dla większych psów.

Kamizelka: nie jest w zasadzie wymagana, ale za to pożyteczna, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z niewyszkolonym personelem, lub strażnikami. Mój sznaucer Toby nosi czerwoną kamizelkę identyfikacyjną z haftowanym znaczkiem przyszytym po prawej stronie z napisem: Toby i „pies terapeuta”. Toby potrafi siedzieć na wysokim krześle od czasu, gdy pracował w hospicjum i musiał siadać na wysokości głowy pacjenta...

 

(tłum. M.Zieliński)

http://www.pies-dla-stasia.waw.pl/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie