Nie podaje łapy, ale otworzy drzwi, przyniesie wodę z lodówki...

Nie ukrywam, iż wiadomość, że od ponad pół roku w Brzeźnicy szkoli się psy asystujące, była pewnym zaskoczeniem. Przede wszystkim co to jest ów "pies asystujący"? Wymiana e-maili, telefon i mam zaproszenie. Umawiamy się na któreś lipcowe przedpołudnie. Najpierw drogą asfaltową, później polną docieram na miejsce.

Magdalena Samitowska, prezes fundacji "Alteri", i Agnieszka Orłowska, trenerka psów, obiecują udzielić wszelkich informacji. Zaczynamy od pierwszego pytania. - Pies asystujący ma ułatwić codzienne życie osobom niepełnosprawnym, które nie tylko, że zmuszone są poruszać się na wózku, ale dodatkowo mają kłopoty z wykonaniem najprostszych czynności, np. z powodu zwiotczenia mięśni, braku koordynacji ruchowej - wyjaśnia pani prezes.

- Szkolimy je do wykonywania takich czynności, jak podnoszenie przedmiotów, które wypadną z niesprawnych rąk, przyniesienie kubka ze stołu lub butelki wody z lodówki, otwarcie drzwi, przyciągnięcie wózka w pobliże łóżka osoby chorej... Taki pies musi być nie tylko użyteczny, ale również powinien być "bratem-łatą", który wiernie patrzy w oczy, radośnie merda ogonem, położy głowę na kolanach, cierpliwie pozwoli się głaskać i przytulać... Cóż, całkiem sporo obowiązków, nie lada wyzwanie, by wszystkiemu sprostać!

Oczywiście, nie każdy pies nadaje się do tej roli - włącza się do rozmowy pani Agnieszka. - Nie mamy ustalonej listy ras, ale musi to być pies duży, silny, a jednocześnie łagodny, życzliwy ludziom, dobrze znoszący zmianę otoczenia. Naszym zdaniem najlepiej sprawdzaj się retrievery, psy z gatunku aportujących. Szkolenie rozpoczynamy dość wcześnie: już 6-tygodniowy szczeniak wykazuje pewne cechy charakterologiczne, które są wskazówką, że można zainwestować w niego czas i pieniądze. A jedno i drugie to niebagatelne wartości: szkolenie obejmuje od 1,5 roku do 2 lat, kosztuje średnio ok. 20 tys. zł!

W tym czasie pies pracuje z trenerem w ośrodku szkoleniowym, ale również przebywa rodzinach zastępczych, gdzie przyzwyczaja się do przebywania z ludźmi w domu i na ulicy. Na początek musi wyzbyć się najmniejszych oznak agresji i nadużywania własnej siły w stosunku do ludzi i zwierząt, opanować chodzenie na smyczy, nauczyć się rozumienia podstawowych komend wydawanych głosem i gestem: "zostań ", "waruj", "podaj", "siadaj" itp, - w sumie około sześćdziesięciu. Nie uczymy psów podawania łapy ani w ogóle uczestnictwa w zabawie. Chodzi o to, by pies mimowolnie nie wyrządził krzywdy osobie, której ma być pomocny. Później przychodzi czas na wyższy stopień wtajemniczenia. Na koniec pies i jego przyszły podopieczny muszą się i nawzajem do siebie przyzwyczaić. Dopiero wtedy uznajemy, że pies asystujący może rozpocząć swą służbę.

To rzeczywiście jest służba - trudna, mozolna, odpowiedzialna. Wystarczy posłuchać, co na ten temat mówią ci, których los przykuł do wózka: "Pies asystent to dla mnie nieoceniony pomocnik. Najważniejsze jest chyba to, że cały czas jest przy mnie. Nie muszę się martwić, co zrobię, jak spadnie mi telefon a będę sama w domu, ani się zastanawiać, czy sąsiadka wpadnie zapalić mi światło, gdy zapadnie zmierzch, a najbliżsi akurat będą w pracy. Poza tym pomaga, bo to lubi i cieszy się zawsze, gdy może coś dla mnie zrobić. Nie muszę nikogo prosić i nikim się wysługiwać. Dzięki psu staję się bardziej samodzielna, mogę nawet sama iść na zakupy, chociaż jeżdżę na wózku i mam bardzo mało siły. Taki pies to prawdziwy przyjaciel na dobre i złe, który zawsze czuwa, by niczego mi nie brakowało".

Szkoleniem psów asystujących zajmuje się krakowska fundacja "Alteri", która działa od sierpnia 2002 r. Ułożone psy przekazuje osobom niepełnosprawnym za darmo, ale nie na własność. Aktualny opiekun psa a zarazem jego podopieczny, musi mieć ukończone 16 lat, być osobą niepełnosprawną fizycznie (poruszać się przy pomocy wózka), ale pełnosprawną umysłowo, mogącą mówić i mającą dostateczne środki na utrzymanie czworonożnego towarzysza (ok. 200 zł miesięcznie). Fundacja pozyskuje środki z darowizn od osób fizycznych i firm, z opłat za prowadzenie kursów dla psów "normalnych" i ich pełnosprawnych właścicieli, którzy chcą mieć dobrze ułożonych czworonożnych przyjaciół. Można również zostać "ojcem" lub "matką chrzestną" psa, który będzie przekazany niepełnosprawnemu. Co to oznacza? Po prostu sfinansowanie kosztów zakupu i wyszkolenia psa asystenta. Taki obowiązek mogą wziąć na siebie osoby prywatne, firmy, uczniowie i przedszkolaki, członkowie organizacji społecznej, samorządy lokalne. Każdy pies asystujący to szczęście i ogromna radość kogoś, kto nie potrafi żyć bez czyjeś pomocy i opieki.

A kolejka oczekujących jest duża - w tej chwili około 40 osób. Brzeźnicka gmina liczy ponad 10 tys. mieszkańców. Gdyby każdy z nich przekazał tylko 2 zł w roku, uzbierałoby się na wyszkolenie jednego psa asystującego. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w tej liczbie są niemowlęta, dzieci i bezrobotni, dla których nawet dwa złote to nieosiągalna kwota, ale też w gminie mieszkają osoby i funkcjonują firmy zdolne bez szkody dla własnego budżetu wyłożyć znacznie większą kwotę. Dewizą "Alteri" są słowa Seneki: "Alteri vivas oportet, Si vis tibi vivere - Musisz żyć dla innych, jeśli chcesz żyć z pożytkiem dla siebie". No właśnie.

Zainteresowanych pomocą dla Ośrodka Szkolenia Psów Asystujących Fundacji "Alteri" zapraszam do odwiedzenia strony www.alteri.pl, gdzie można uzyskać szersze informacje i kontakty.

Maria Biel

www.alteri.pl

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie