Chociaż Ewa cierpi na zanik mięśni, nie czuje się bezradna. Ma przyjaciela...
Goldi jest na każde zawołanie. I potrafi zrobić wszystko: podać telefon, przynieść kubek, otworzyć lodówkę, wyjąć kefir... I patrzy na Ewę wzrokiem pełnym miłości!
Ewa odrywa wzrok od komputera. Przeciera oczy. Zaaferowana sprawdzaniem materiałów do swojej pracy dyplomowej, nawet nie zauważyła, że zrobił się wieczór. - Goldi! Światło! Zapal! - wola do leżącego na posłaniu psa. Złocisty golden retriever podchodzi do ściany, naciska Łapą kontakt. W pokoju robi się jasno. - Dobry pies - dziewczyna głaszcze Goldiego i daje mu w nagrodę smakołyk.
Ewa ma 27 lat. Gdy miała półtora roku, lekarze stwierdzili u niej postępujący zanik mięśni. - Moja mama opowiada, że umiałam już wtedy chodzić - mówi Ewa. - Ja nie pamiętam. Nie wiem jakie to uczucie, kiedy człowiek sam stawia kroki, porusza się, biegnie... Nie umiem nawet sobie tego wyobrazić. To musi być coś cudownego! - dziewczyna uśmiecha się.
Ewa pogodziła się ze swoją chorobą. Dzięki miłości i opiece rodziców oraz przyjaciół zdała maturę. Skończyła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Teraz przygotowuje się do obrony pracy magisterskiej.
- To, co jest najgorsze w mojej chorobie, to bezradność. Przez to, że nie mam siły w rękach. Są osłabione, wiotkie. Często zdarzało się, że spadł mi telefon na podłogę. Leżał tam, dopóki ktoś nie pojawił się w domu. Rodzice dzwonili, ja nie odbierałam. No bo jak? Przerażeni zwalniali się z pracy, pędzili do domu sprawdzić, czy nic mi się nie stało. Dopiero od roku, odkąd jest ze mną Goldi, moje życie wygląda inaczej. Bo już nie jestem ani samotna, ani bezradna.
Ewa do dziś zdana byłaby wyłącznie na siebie i swoich najbliższych, gdyby nie jej przyjaciółka, Agnieszka Orłowska. To ona razem z czwórką znajomych wpadła na pomysł, jak ulżyć osobom takim jak Ewa. Założyli Stowarzyszenie Terapii Wspomagającej ALTERI. I zaczęli szkolić psy do pomocy ludziom poruszającym się na wózkach inwalidzkich. Ich pierwszym uczniem był właśnie Goldi.
Goldi jest dla Ewy jak troskliwa niańka, zawsze gotowy do pomocy
Karamba, trzymiesięczna labradorka, jest już piątym szczeniakiem szkolonym na psa opiekuna. - Karamba, siad! - Agnieszka spokojnym głosem wydaje komendę. Szczenię przerywa bieg za własnym ogonem. Siada i od razu się zrywa, próbując dopaść natrętną muchę. Instruktorka powtarza polecenie. Karamba posłusznie siada. Kolejna komenda: "Podaj klucze!". Szczeniak bierze w zęby leżący tuż obok niego pęk kluczy i pędzi z nim do stojącej kilka metrów dalej instruktorki. Siada. Agnieszka wyjmuje mu klucze z pyska. - Dobry pies - chwali i nagradza smakołykiem.
- Karamba trafiła do nas z bardzo dobrej hodowli. Tak jak Goldi. To ważne - mówi Agnieszka, która jest szefową ALTERI. - Wybieramy tak zwane hodowle domowe, gdzie szczenięta od pierwszych chwil życia mają kontakt z ludźmi. Dowiadujemy- się wszystkiego o ich rodzicach, np. czy są bardziej skłonni do dominacji, czy uległości. Muszą mieć naprawdę nienaganny charakter. Słuchamy też opinii hodowcy. Wybrane z miotu szczeniaki poddajemy specjalnym testom. A potem szkolimy tylko te pieski, które zdają je celująco.
Nie każdy pies nadaje się na opiekuna i pomocnika chorego człowieka
Ten wstępny test wcale nie wygląda na poważny egzamin. Postronnemu obserwatorowi skojarzyłby się raczej z beztroską zabawą. Ale specjaliście jej przebieg powie wszystko o charakterze i predyspozycjach potencjalnego psa opiekuna. Agnieszka już po paru minutach obserwacji szczeniaka wie, czy warto inwestować w jego szkolenie.
- Gdyby Goldi podczas swojego pierwszego sprawdzianu nie miał ochoty na zabawę, kulił się i obawiał kontaktu ze mną - wyjaśnia instruktorka - z pewnością nie byłoby go dziś u Ewy.
Każdego szczeniaka, który pomyślnie przejdzie wstępny test, instruktor zabiera do domu i przez miesiąc obserwuje, czy pies nie przejawia agresji albo nadmiernego lęku, czy chętnie się bawi swoimi zabawkami z ludźmi. Po czterech tygodniach szczenię trafia na miesiąc do "rodziny zastępczej". A potem do trzech kolejnych. Może się to wydawać okrutne - psy przecież zwykle boleśnie przeżywają rozstania z ludźmi. Ale nie w tym wypadku. Te zmiany to istotny element szkolenia. Dzięki nim psiak nauczy się życia w różnych domach, a ponadto zakoduje sobie, że jego pan może się zmienić. I gdy do tego dojdzie, nie będzie przeżywał rozstania ani tęsknił.
- W dwunastym tygodniu życia szczeniak musi zdać test na tzw. "złotą dwunastkę" - mówi Agnieszka Orłowska. - Powinien na przykład poznać 12 różnych powierzchni: parkiet, dywan, mokrą trawę, ziemię, głęboki piasek, w którym zapadają się łapy, linoleum itd. Musi nawiązać kontakt z 12 osobami różnej płci, w różnym wieku i kondycji. Oswoić się z faktem, że ludzie poruszają się czasem o kulach, że nie widzą albo nie mogą chodzić.
W życiu szczeniaka, z którego ma wzrosnąć pies opiekun, wszystko jest ważne. Dlatego zapoznaje się go także z różnymi miejscami i dźwiękami. Największym przeżyciem są zapewne festyny, gdzie nie tylko panuje olbrzymi ruch i łatwo zgubić się w dumie, ale także do psich uszu dociera zewsząd mnóstwo nieznanych dźwięków: głośna muzyka, nawoływania, wycie strażackich syren.
Po takich doświadczeniach i po półrocznym intensywnym szkoleniu żadnego psa opiekuna, tak jak Goldiego, nic nie jest w stanie zaskoczyć ani wystraszyć. Mogą obok niego wybuchać petardy, lądować helikoptery, szaleć motory, on spokojnie będzie stał przy wózku swojej pani gotowy, by jej służyć.
Dobrze wyszkolony pies wiele potrafi. Aż dziwne, że nie umie mówić
Ale Goldi oprócz tego, czego nauczył się podczas zasadniczego szkolenia, potrafi znacznie więcej. Ten pies wykonuje ponad 40 komend! - Daj wodę. Lodówka - mówi Ewa. a on otwiera lodówkę, wyjmuje zębami butelkę wody mineralnej, podaje. Kiedy trzeba, przyprowadzi też wózek, pomoże zdjąć skarpetki...
- Jest moimi rękami - uśmiecha się Ewa. - Nikt oprócz ludzi chorych tak jak ja,nie zrozumie, co to znaczy mieć kogoś, kto zawsze jest przy tobie i pomoże. Tak jak ten mój mądry przyjaciel i opiekun-pies.
Jolanta Pilipczak
Pani Domu nr 38 13-09-2004 r.
1.
Grupa zapaleńców, która stworzyła ALTERI, przygotowuje psy do pomocy niepełnosprawnym.
2.
Wózek inwalidzki jest niezbędny przy szkoleniu psów. Muszą się z nim oswoić.
3.
Trzymiesięczna Kramba przynosi na komendę klucze.
4.
Otworzyć lodówkę i wyjąć z niej coś, to dla Goldiego żaden problem. Gdy już poda Ewie wodę, zamknie lodówkę.
5.
Instruktorka wydaje polecenia, siedząc na wózku inwalidzkim.
żródło: www.alteri.pl