Oto był Pepe i jego historia : Pewnego dnia początkiem czerwca zadzwoniła do nas Pani i poprosiła o konsultacje swojego psiaka, wspominając o tym, że ma on dość zawiłą i nie do końca poznaną chorobę.
Naszym oczom ukazał się piękny 5-miesięczny Dożek o wdzięczny imieniu Giuseppe zdrobniale Pepe, niestety w ciężkim stanie ledwo chodził z ogromnym obrzękiem stawu kolanowego prawego, na przykurczonych łapkach ledwo podszedł do mnie i całym sobą złapał mnie za serce. Tak oto zaczęła się nasza wspólna walka o życie.
Po dokładnym zagłębieniu się w cały przebieg dotychczasowych objawów i wcześniejszych badań zaczęłam podejrzewać choroby układu krwiotwórczego, braliśmy pod uwagę chorobę von Willebrand'a lub co gorsza hemofilię. Zagłębiając się coraz bardziej, po wielu dodatkowych i dość skomplikowanych badaniach, zapadł wyrok HEMOFILIA typ A- choroba ciężka i co najgorsze nieuleczalna.
Większość zwierząt, z takim rozpoznaniem zostaje poddana eutanazji. Tu chciałabym wspomnieć o jednym fakcie, który ma ogromne znaczenie otóż właściciele Pepcia bez względu na wszystko podjęli decyzje o leczeniu i ratowaniu życia zwierzaka, nawet po wytłumaczeniu na jaki trud się piszą nie zrezygnowali. Dlatego, chylę czoła przed taką postawą, wszyscy razem zdajemy sobie sprawę z tego jakie to będzie trudne i niestety bardzo kosztowne.
Po tych 3 miesiącach razem, po wielu ciężkich, a nawet bardzo ciężkich chwilach kiedy jakiś miesiąc temu miał wylew wewnętrzny i w stanie krytycznym trafił do gabinetu. Nasz wspaniały Giuseppe był z nami i miał się coraz lepiej.
Pepe dostawał mnóstwo leków, które zabezpieczały go przed ciężkimi wynaczynieniami, szczególnie tymi wewnętrznymi i do stawowymi. Ponieważ był to pies rasy olbrzymiej, jego wzrost był specyficzny i normalne zdrowe psiaki tej rasy maja często problemy ze stawami, a co dopiero nasz pacjent. On nie rósł tak jak jego rówieśnicy, ale wszyscy byliśmy zadowoleni, że się rozwija i przybiera na wadze około 1kg-1,5kg na tydzień. Głównym zadaniem jakie nas wszystkich czekało to było podawanie Pepciowi preparatu jakim jest - KRIOPRECYPITAT. Jest to frakcja osocza (uzyskiwana z psiej krwi od dobrowolnych dawców), zawierająca czynniki krzepnięcia a w szczególności czynnik VIII, którego brakowało naszemu pacjentowi. Niestety to był jedyny skuteczny sposób, aby Pepe mógł w miarę normalnie funkcjonować, a co za tym idzie bardzo kosztowny. Ilość jaką potrzebujemy jest zależna od wagi zwierzaka koszt jednego podania to około 500zł, a może i więcej. Faktem jest, że podaje się go w odstępach co 3-6 tygodni w zależności od stanu pacjenta.
Tak naprawdę, to tylko część kosztów jakie musieli ponosić właściciele. Inne leki, stale podawane kilka razy dziennie, specjalna dieta oraz składniki odżywcze, częste badania kontrolne, to wszystko było potrzebne, żeby ten zwierzak mógł w miarę dobrze funkcjonować. Wiem, że ktoś może powiedzieć, przecież sami tego chcieli, a inni powiedzą, że to tylko męczenie psa. Otóż nie, Pepe miał szanse na dobre życie, został uratowany ( ktoś inny chciał go uśpić bo najłatwiej jest pozbyć się problemu). Pragnęliśmy mu tylko w tym pomóc, a to nie było łatwe i jak widać wcale nie tanie. Tak szczerze to nie właściciele prosili o pomoc, sami jak mogli tak starali się podołać temu czego się podjęli, osoby w to zaangażowane, jak mogły próbowały ich wesprzeć. Starałam się pomóc jako lekarz, ale i jako człowiek, który rozumie ogromny problem z racji własnej choroby hematologicznej. Może dlatego jego życie nie było mi obojętne.
Z ogromną przykrością muszę przekazać, że pewnego dnia kiedy nic się nie zapowiadało 14.09.2007 w południe, Pepe cudowny pies odszedł nagle z powodu wynaczynienia wewnętrznego do płuc. Niestety nie udało się nam go uratować stało się to czemu wszyscy chcieliśmy zapobiec, jest to strasznym ciosem szczególnie dla mnie. Ze łzami w oczach piszę do wszystkich tych, którzy razem z nami chcieli mu pomóc. Bardzo dziękujemy za tak wspaniały odzew na nasz apel, widać nie brakuje ludzi dobrej woli, w tym miejscu chcę wspomnieć , że Pepciowe konto zostało zamknięte.
"A było już tak fajnie i tu nagle trach"