Sterylizacja / kastracja psa

Trzy sytuacje:
1) „Pani Doktor, moja Punia będzie miała szczenięta!”- mówi do mnie rozradowana właścicielka ślicznej i milusiej suczki, która jednak jest, jakby tu nie patrzeć, zwykłym kundelkiem. Stąd nie mogę podzielić radości tej Pani, bo jako osoba aktywnie zaangażowana w działalność schroniskową doskonale wiem, co może się stać z tym tak wyczekiwanym Puniowym potomstwem. Pomimo tego, iż właścicielka zapiera się, że na wszystkie szczenięta ma już chętnych, ale wiadomo, jacy są ludzie… Do tego robi mi się przykro, że te szczenięta, które przecież przyjdą na świat tylko przez kaprys właścicielki, zabiorą miejsca tym wszystkim psiakom, które z utęsknieniem czekają na nowy dom… 

2) domek z ogrodem, po którym biega śliczna suńka, będąca najwyraźniej w „gorącym” okresie; za płotem stado chętnych kawalerów, wśród których co chwilę wybucha bójka. Jeden pies ma oberwane ucho, drugi- paskudną ranę na udzie. Jeszcze inny ledwo może ustać na nogach, taki jest słaby. Całe towarzystwo po 2 tygodniach rywalizacji nie wygląda najlepiej- psy są chude, poranione i chyba poważnie przemarznięte- w końcu jest luty… Zza bramy co chwilę wypada wściekły właściciel suczki, rozdzielając kopniaki próbuje przepędzić kawalerkę. Na mój widok mruczy: „przeklęte kundle, spać po nocach nie dają…”

3) do lecznicy przychodzi zapłakany chłopczyk z pudełkiem, w którym kłębią się ślepe szczeniaczki- to dzieci jego suczki, która przerażonym wzrokiem wpatruje się w drzwi gabinetu, popiskując z cicha. Chłopczyk drżącym głosem prosi mnie, bym maluchy uśpiła, bo w przeciwnym przypadku tatuś je utopi. Z ciężkim sercem sięgam po strzykawkę, cały czas czując na sobie wzrok suczki…

Znane, prawda? Codziennie ktoś wyrzuca bądź zabija zbędnego „kundla”. Codziennie psy giną zagryzione w walce, z ran odniesionych w bójce, z wycieńczenia czy pod kołami samochodów. Codziennie gdzieś rodzą się niechciane szczenięta, z których zaledwie ułamek procenta znajdzie szczęśliwą przystań. Wszystko to jest wynikiem nieodpowiedzialności nas, ludzi. A przecież możemy temu zapobiec- wystarczy jeden zabieg, by nasz pies wiódł szczęśliwe życie, nie dręczony nieubłagalną potrzebą rozmnażania. Jeden zabieg, by zapewnić sobie spokój, a psu oszczędzić cierpień i zapobiec wielu groźnym chorobom (nowotwór sutków, nowotwór jąder, ropomacicze, przerost prostaty).
 
Mity i fakty na temat kastracji:
1)  pies nie żyje w swoim naturalnym środowisku, tylko został siłą wrzucony do naszego;  skutkiem tego nie możemy pozwolić psu na takie życie, jakie by wiódł w naturze, musimy zaś kontrolować płodność trzymanych przez nas zwierząt; chyba, że zgadzamy się też na selekcję naturalną- wtedy natura sama zadba o ograniczenie populacji; niestety, uważamy się za jednostki współczujące, stąd schroniska, gdzie, jak nam się wydaje, bezdomnym psom będzie lepiej- a nie jest!!! Schronisko jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać psa, dlatego nie dokładajmy się do powiększania populacji schroniskowych psów- a w końcu któryś z potomków naszej „ślicznej, nierasowej, za to jakiej mądrej! Puni” tam trafi;

2)  pies nie jest człowiekiem i nie chodzi mu o seks jako taki; pies jest zwierzęciem, jego życiem w znacznym stopniu kierują instynkty, także INSTYNKT rozmnażania, sterowany HORMONAMI produkowanymi przez narządy rozrodcze; zwierzę pozbawione tych narządów nie produkuje hormonów i nie ma już instynktu rozmnażania, ale nie odczuwa ŻADNEJ straty;

3)  suka wcale nie musi mieć szczeniąt- w naturze do rozrodu dopuszczane są tylko niektóre wilczyce, reszta przez całe życie zajmuje się pomocą w odchowywaniu potomstwa (stąd ciąże urojone u suk- pozostałość po przodkach)

4)  blokada hormonalna nie jest lepszym i tańszym rozwiązaniem- zastrzyk trzeba podawać regularnie co 5 miesięcy; bardzo dużo blokowanych suk zapada na nowotwór sutków albo ropomacicze, które w 99% kończy się interwencją chirurgiczną z tym, że wtedy ryzyko zabiegu jest ogromne; poza tym sumując te kilkadziesiąt złotych dwa razy w roku przez wiele lat otrzyma się kwotę przekraczającą jednorazowy koszt sterylizacji;

5) sterylizacja/kastracja nie zmienia charakteru zwierzęcia, za to często drastycznie zwiększa apetyt; karmione tak, jak dotąd psy tyją, stają się ospałe i niechętne do ruchu i TO nazywa się zmianą charakteru- a jest tylko wynikiem braku odpowiedzialności właściciela!
 
 
Kastracja: jest prostym zabiegiem, trwającym ledwie 15 minut. Pies zostaje uśpiony na czas zabiegu, po czym usuwa mu się jądra. Niektórzy lekarze szyją worek mosznowy, inni nie. Po wybudzeniu pies praktycznie natychmiast odzyskuje sprawność fizyczną. Psy, które były szyte, wymagają większej uwagi, żeby nie wygryzły szwów. Poza tym czasem powikłaniem takiego zabiegu jest opuchlizna worka mosznowego. U psów nieszytych w zasadzie powikłań nie ma. O tym, czy pies po zabiegu wymaga szycia decyduje lekarz weterynarii.
 
Sterylizacja: jest już nieco bardziej skomplikowana, bowiem polega na otworzeniu jamy brzusznej i wycięciu jajników wraz z macicą. Po zabiegu suka jest nieco obolała i ze względu na czas potrzebny na zrośnięcie się powłok brzusznych, powinna mieć ograniczoną możliwość wykonywania wszelkich skoków oraz gwałtownych ruchów. Przeważająca większość suk przez pierwsze dni po zabiegu nie próbuje „grzebać” przy szwach ze względu na ból. Po kilku dniach, gdy ból zanika, a rana zaczyna swędzieć, może chcieć usunąć te „drażniące niteczki”, dlatego do czasu zdjęcia szwów (zazwyczaj 10 dnia po zabiegu) powinna pozostać pod kontrolą lub nosić specjalny „klosz”.

Jeżeli zdecydujecie się na sterylizację swojej suczki, to pamiętajcie, że:
1)   w Europie sterylizuje się suki PO pierwszej cieczce; teoretycznie ma to na celu wyeliminować ryzyko ewentualnego nieotrzymania moczu, ale tak tylko dodam, że moja suczka Zupa była wycięta po 3 cieczce i leje, gdzie popadnie- i nie są to błędy wychowawcze ;-)

2)  W USA sterylizuje się już szczenięta- badania dowiodły, że sterylizacja PRZED pierwszą cieczką eliminuje ryzyko raka sutków, PO pierwszej cieczce zmniejsza to ryzyko, natomiast późniejsza sterylizacja pozostaje bez wpływu; niemniej ja jestem zdania, że powinno się pozwolić psu dojrzeć, zanim przeprowadzi się zabieg;

3)  Poza tym amerykańscy naukowcy dowiedli, że suki duże (typu rottweilery, ON) powinny być wysterylizowane NIE WCZEŚNIEJ, niż w 3-4 roku życia, gdyż wcześniejsza sterylizacja nawet 4-krotnie zwiększa ryzyko raka kości; póki co nie słychać, aby w Europie cokolwiek na temat tych badań mówiono, więc do końca nie wiadomo, jak to z tymi badaniami jest;

4) Zabieg najlepiej przeprowadzić w 2-3 miesiące po cieczce, kiedy suka wchodzi w okres spokoju płciowego;

5) Sterylizacja nie jest bardzo skomplikowanym zabiegiem, niemniej jest to operacja na otwartej jamie brzusznej; trzeba liczyć się z możliwościami komplikacji podczas znieczulenia jak i samego zabiegu; najlepiej zdecydować się na zaufanego lekarza weterynarii, który zminimalizuje ryzyko i nie sugerować się ceną, ale fachowością;
 
 
Przygotowanie psa do zabiegu:
W zasadzie jest to przygotowanie do narkozy. Na dwa dni przed warto ograniczyć jedzenie, a na dzień przed- zastosować dietę. Chodzi tu przede wszystkim o samopoczucie psa- środki usypiające często powodują wymioty, zazwyczaj przed zabiegiem, ale często też przy wybudzaniu się. U psa „na głodzie” w przeważającej większości takie powikłanie nie występuje. Poza tym u suk przegłodzenie w znacznym stopniu poprawia bezpieczeństwo zabiegu- „wypchane” jelita przeszkadzają lekarzowi przy pracy, często pchając się pod nóż…

Sukę przed zabiegiem warto wykąpać, zwłaszcza odnosi się to do suk podwórkowych.
 
Postępowanie z psem po zabiegu:
Po zabiegu nie karmimy psa do czasu, aż całkowicie się wybudzi (zwykle potrzebuje na to całego dnia), zapewniamy mu jedynie świeżą wodę. Potem można zacząć karmić psa podając mu małe porcje kilka razy dziennie.

Jak już wspomniałam sukom powinno się ograniczyć ruch i pilnować rany. Zazwyczaj suka dostaje również antybiotyk, mający zapobiec ewentualnym powikłaniom bakteryjnym. Na pierwszą dobę można wziąć od lekarza środki przeciwbólowe, ale zasadniczo unika się faszerowania psów po zabiegu lekami przeciwbólowymi- pies, którego boli będzie się oszczędzał.
 
Po zdjęciu szwów można zacząć cieszyć się znowu swoim psem BEZ konieczności przejmowania się problemami rozrodczymi. Jedyne na co teraz należałoby zwrócić uwagę- to na żywienie psa, by nie stanowił kolejnego potwierdzenia mitu, że psy kastrowane zawsze tyją…  
 
Le.wet. Aleksandra Mucha
Właścicielka 2 wykastrowanych suk rasy kundel pospolity ;-)
www. muchawet.pl

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie