Omawiając problem otyłości u naszych ulubieńców, nie mogę oprzeć się pokusie przedstawienia Państwu pewnej anegdotycznej, choć absolutnie autentycznej opowiastki. Kilka lat temu do mojej przychodni zgłosiła się pewna pani ze swoim pupilem, sympatycznym pudelkiem miniaturowym. Powodem wizyty było zaniepokojenie tym, że od pewnego czasu piesek stracił apetyt. Nie chce jeść nie tylko normalnego pokarmu, ale nawet gardzi łakociami i smakołykami.
Aby zilustrować mi to zjawisko, właścicielka wyjęła z torebki mały woreczek foliowy z apetycznymi, pachnącymi plasterkami szynki. Piesek nie dał się jednak skusić, a na próby podania mu szyneczki reagował odwracaniem głowy i widać było malujące się na jego obliczu obrzydzenie. Właścicielka wyjaśniła, że codziennie karmi pieska łyżeczką, wmuszając wręcz w niego połknięcie posiłku. Prosiła o lek wzmagający apetyt. Muszę nadmienić, że ten skądinąd niewielki piesek ważył ponad 14 kg i przypominał tłustą kulkę na czterech łapkach. Szczegółowo zbadałem pieska, stwierdzając obok widocznej otyłości początek kilku groźnych chorób, w tym: niewydolności krążenia, kamicy nazębnej i paradontozy. Zaproponowałem właścicielce stosowne leczenie oraz wyjaśniłem konieczność odpowiedniej dietoterapii odchudzającej. Pouczona właścicielka, zaopatrzywszy się w odpowiednie leki oraz worek karmy EUKANUBA RESTRICTED CALORIE udała się wraz z pieskiem do domu.
Podczas kontrolnej wizyty, po około miesiącu, nie mogłem ukryć zdziwienia. Pudelek nie tylko nie schudł, ale wręcz przytył i ważył prawie 15 kg. Właścicielka zaklinała się, że pies zjadł cały worek, drogiej skądinąd karmy , a efektu nie widać. To niemożliwe, myślałem. „Proszę pani, czy piesek na pewno dostawał karmę odchudzającą? Oczywiście, panie doktorze! A czy może dostawał coś jeszcze? Ależ oczywiście ! Dostawał to, co zwykle, no i tę pańską karmę odchudzającą też, ale ona go nie odchudziła i nadal nie ma apetytu”.
Myślę, że obok walorów humorystycznych opowiastka ta wskazuje na odwieczny problem porozumiewania się między ludźmi, ale płynie z niej szereg nauk. Po pierwsze dla mnie. Chcąc leczyć zwierzęta i mieć w tej pracy dobre wyniki muszę mieć pewność, że właściciele moich pacjentów otrzymali ode mnie właściwe zalecenia i że zrobiłem to w sposób komunikatywny.
Dla właścicieli zwierząt zaś nauką jest stwierdzenie: Nie zawsze to co nam wydaje się korzystne, jest takim dla naszych podopiecznych. Często litując się nad pieskiem lub domniemając, że np. cierpi na jakieś niedobory karmimy go ponad miarę, wyrządzając mu przysłowiową „niedźwiedzią przysługę”.
Otyłości, powszechnej zresztą u naszych wypielęgnowanych i „wychuchanych” pupilów towarzysza często bardzo groźne powikłania, jak wspomniana już niewydolność krążenia, cukrzyca, niewydolność wątroby, paradontoza oraz choroby skóry.
Chcąc naprawdę dbać o zdrowie naszych psów i kotów należy bezwzględnie przestrzegać zasady: psy i koty nie są ludźmi, mają inne niż my potrzeby i należy je karmić pokarmami przeznaczonymi dla nich, w ilościach przewidzianych dla danej rasy i wieku.
autor: Przemysław Brodzikowski
http://www.leczymy.com/