O eutanazji psów

Kilka słów o eutanazji

Już słowo eutanazja, czyli dobra śmierć zawiera w sobie pewien problem.
Czy śmierć może być dobra?
Czy życie należy chronić za wszelką cenę?

Pytań w tym obszarze może być zadanych wiele. Można na zagadnienie śmierci patrzeć z różnych pozycji. Ja pragnę podzielić się z Państwem moimi poglądami na eutanazję widzianą oczyma lekarza weterynarii, który z jednej strony leczy zwierzęta i walczy o ich życie, lecz z drugiej strony pracuje w rzeźni, w nadzorze weterynaryjnym i do jego obowiązków należy badanie przedubojowe i poubojowe oraz badanie mięsa i jego przetworów.

Truizmem jest stwierdzenie, że wszystko co żyje musi umrzeć, a śmierć jest nieodłączną częścią życia, ale stwierdzenie to jest mi potrzebne do przeprowadzenia pewnego wywodu. Skoro śmierć jest częścią życia, jest więc zjawiskiem naturalnym, podobnie jak wschód słońca i fale na morzu. Trudno więc oceniać ją jako dobro lub zło. Inną sprawą jest cierpienie, przerażenie, strach, ból towarzyszące umieraniu. Tu może pojawić się ocena moralna. Na pewno ból i cierpienie są złe. Swoją rolę, jako lekarza weterynarii, w ograniczaniu tego zła widzę w postaci walki z bólem, strachem i cierpieniem.

Na zadane na wstępie pytania odpowiem następująco:
Uważam, że w uzasadnionych przypadkach można zadać zwierzęciu śmierć. Ale uważam też, że można sprawić by śmierć zadawana z konieczności np. w celu pozyskania mięsa dla wyżywienia ludzi lub też w związku z ochroną życia ludzkiego przed wścieklizną czy inną chorobą zakaźną, była pozbawiona zła czyli strachu, bólu, cierpienia. Dostępne są obecnie po temu odpowiednie środki techniczne, a weterynaria posiada doskonałe leki psychotropowe i przeciwbólowe. Od nas zależy, kiedy i w jakim zakresie będziemy z nich korzystać.

I wreszcie uważam, że postawa obrony każdego życia za wszelką cenę, jest postawą nie do obrony. Najprostszy zabieg leczniczy, czyli odkażanie rany lub też podanie antybiotyku, sprowadza ją do absurdu. Przecież mikroby to też organizmy żywe!

I jeszcze kilka słów o takim zjawisku, jak przyprowadzanie do lecznicy „ do uśpienia” zdrowego lub dającego się łatwo wyleczyć zwierzęcia. Chciałbym jasno wyrazić swoje stanowisko. Lekarz weterynarii nie może być traktowany przez nikogo jak kat wykonujący wyrok wydany przez jakiegoś Piłata, umywającego ręce i zcedowującego na niego konieczność zabicia zwierzęcia!

To lekarz weterynarii ocenia i w swoim sumieniu rozważa szanse na wyleczenie i ewentualną konieczność uśmiercenia nieuleczalnie chorego i cierpiącego pacjenta.

Drodzy czytelnicy! Uważam, że warto przed pochopnym zakupieniem puszystego szczeniaczka pomyśleć o tym, że są przecież wakacje, że mieszkamy w małym mieszkaniu na trzecim piętrze, że puszek urośnie i może będzie szczekał pod naszą nieobecność, wprowadzając w szał sąsiadów i wreszcie, że wyżywienie psa kosztuje.

Pamiętajmy o tym, że uśpienie psa nie jest absolutnie możliwe, jako nasze widzimisię, w sytuacji gdy znudziliśmy się już naszym pupilem!!!

autor: Przemysław Brodzikowski
http://www.leczymy.com/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie