Nasza zwierzęca klasa

Dzięki Naszej-klasie psy, koty, świnki morskie, a nawet węże i rybki akwariowe przemówiły ludzkim głosem. Gadają ze sobą, komentują swoje zdjęcia i chwalą się swoimi osiągnięciami. Lansują się prawie tak dobrze, jak ich właściciele - pisze Marcin Zasada.
Pies Sinus. Podobny do beagle'a. Mama jamniczka, ojciec nieznany. Sinus w styczniu skończył dziesięć lat. Pochodzi z Zakopanego, ale od szczeniaka mieszka w Bytomiu. Na jego profilu możemy przeczytać, że "jest typowym przedstawicielem rasy zaczepno-obronnej", a także "rozpieszczonym pieskiem o niespotykanej urodzie". Sinus to psiak wykształcony - skończył Akademię Zwierząt w Nibylandii, Najwyższą Szkołę Terroryzmu Domowego (specjalność: demolka i chaos pod nieobecność, jak i na oczach przerażonych opiekunów), Międzynarodową Wyższą Szkołę Relaksu (kierunek: łóżkologia długoterminowa) oraz Wyższą Szkołę Psich Spraw (kierunek: strażnik domowego ogniska). Na jego naszoklasowej stronie przeczytamy, że jest także całkiem fotogeniczny. Przekonamy się o tym sami, oglądając zdjęcia, na których pozuje podczas łóżkowej drzemki, dumania na parapecie i wyglądania z balkonu na czwartym piętrze. "Proszę, uważaj, bo można wypaść" - radzą internetowi kumple Sinusa: pies Dżeki i kotka Pusia z Ruśca. Sinus w dwa tygodnie uzbierał prawie 250 znajomych. Wśród nich kotkę Lusię, parę chomików: Alberta i Jurka, oraz labradora Arko z Poznania, który w wystrzałowych okularach przeciwsłonecznych spogląda ze zdjęcia. Sinusa lubią nawet gady. Pod fotografią, na której oddaje się spacerowym swawolom na łonie na-tury, Wąż z Wilanowa napisał ze zrozumieniem: "Widzę, chłopie, że ciebie też ciągnie do lasu".
- Rzeczywiście go ciągnie, bo to pies o duszy tropiciela - uśmiecha się jego właścicielka Sabina Nadajczyk. Psie konto na Naszej-klasie utworzyła, jak większość, dla zabawy. Rzecz jasna, zawczasu zapytała o zdanie samego psiaka. Nie spodziewała się jednak, że akcja "Daj głos swojemu pupilowi" osiągnie takie rozmiary.
- Już w dniu stworzenia profilu Sinusowi zaczęły do mnie, a właściwie do niego, pisać inne zwierzaki. Po przeczytaniu mu wszystkich wiadomości wydawał się równie zadowolony jak po obgryzieniu solidnej kości. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie - żartuje Sabina.
Pepi, amstaf Marka Rynkiewicza z Tychów, pisze o Sinusie, że ten wygląda na równego gościa. Z kolei on sam wygląda dość groźnie, ale zaręcza, że "jest cierpliwy i nikomu nie odgryza nic bez powodu".
- Kawalarz z niego. Czarny, wisielczy humor to jego drugie imię. Żarty trzymają się go od rana do wieczora - zdradza Marek, porozumiewawczo mrugając okiem. - Pepi musiał mieć konto na Naszej-klasie. Skoro wszystkie kundelki z okolicy je miały, to on, szef osiedla, miałby być gorszy? Pepi na znak zrozumienia merda ogonem. A swoim barytonowym "hau, hau" oznajmia najpewniej, że żałuje tylko, iż sam nie nauczył się jeszcze obsługiwać komputera. Nad tym sa-mym boleje Darek Kołaczyk z Krakowa, właściciel kota Tolka, dachowca, którego dostał na urodziny od swojej dziewczyny. - Po Naszej-klasie sur-fujemy razem. Ja siedzę przed komputerem, a Tolek usadowiony na biurku gapi się w monitor. Może patrzy, czy nie wypisuję o nim jakichś głupot? - rechocze Darek.
Szefów portalu zwierzęca ofensywa specjalnie nie dziwi. Jak przypomina jego rzeczniczka Joanna Gajewska, od początku istnienia Nasza-klasa była miejscem narodzin wielu niecodziennych pomysłów. Internauci za-kładali konta gwiazdom filmowym, politykom i fikcyjnym postaciom, takim jak Myszka Miki, Ędward Ącki czy Superman. - Przy czternastu milionach użytkowników naprawdę nie sposób zapanować nad wszystkimi pomysłami - podkreśla Gajewska. - Wiemy, że części naszych użytkowników takie inicjatywy przeszkadzają, dlatego od przyszłego tygodnia będzie możliwe rozróżnienie profilów autentycznych i fikcyjnych. To zapewni większy porządek.
Bez obaw - nie zagrozi to naszemu porządkowi świata, któremu antropomorfizacja, czyli nadawanie zwierzętom (podobnie jak przedmiotom, zjawiskom czy pojęciom) cech ludzkich, towarzyszy od zarania dziejów. Który z właścicieli psa lub kota nie przemawia do niego po powrocie do domu? Popołudniami w wielu polskich do-mach pobrzmiewa specyficzny dialog: "Witaj, piesku, byłeś grzeczny? (merdanie ogonem). To dobrze, dobry piesek! (intensywniejsze merdanie ogonem). Za to, że byłeś grzeczny, dostaniesz coś do jedzenia". Nie wspominamy już na przykład o ubieraniu psów w dziecięce ubranka.
- Ale to lepsze niż traktowanie zwierzęcia jako ozdoby albo dodatku do torebki - uważa psycholog Renata Romanowska. - Antropomorfizacja jest nam potrzebna, nawet jeśli to tylko pozory. Dzięki niej potrafimy rozmawiać o zwierzętach, próbujemy je zrozumieć i porozumieć się z nimi. Te relacje są mniej skomplikowane i zróżnicowane niż międzyludzkie. Z drugiej strony przypisywanie zwierzakom ludzkich motywacji nie zawsze wychodzi im na zdrowie. Na przykład gdy oskarżamy psa, że złośliwie pogryzł nam buty.
W przekonaniu o potędze ludzkiego umysłu próbujemy porozumieć się nie tylko z psami i kotami, ale i z bardziej egzotycznymi przedstawicielami świata zwierzęcego. Tomek Kańtoch jest fanem jaszczurek. Eudora to jego trzeci legwan zielony. Pierwszy, który lansuje się w internecie.
- Na razie musi się jeszcze przyzwyczaić do nowego środowiska, dlatego prawie nie wychodzi z terrarium. Ale profil na Naszej-klasie już ma, żeby poczuł się pewniej. Powiedziałem mu o tym - śmieje się Tomek. Nowe zjawisko w polskim inter-necie socjolog Jacek Kurczewski nazywa "kolejnym przejawem rozszerzania świata rozumnych".
- Ja swoją papugę rozumiem i też mógłbym zrobić jej profil na Naszej--klasie - mówi Kurczewski. - Ludzie coraz częściej nie dają sobie rady w kontaktach z innymi ludźmi, więc próbują znaleźć wspólny język ze zwierzętami. A te są nie tylko wierne i cierpliwe, ale i posłusznie upodabniają się do trybu życia właściciela. Ileż to razy widzimy w parku, jak opasły pan maszeruje ze swoim opasłym psem! A potem wracają do domu i siadają do jedzenia przed telewizorem.
Ze zdjęć zamieszczonych na Naszej--klasie wynika, że możliwe jest również zjawisko odwrotne. To, że człowiek może fizycznie upodobnić się do swojego pupila, pokazywał słynny niegdyś serial "Gliniarz i prokurator" (tytułowy prokurator i jego mops byli jak dwie krople wody). A co powiecie na zdjęcia hodowców gołębi o gołębich twarzach? Albo właścicieli chomików czy świnek morskich, na których widok przysięglibyśmy, że mają oni w sobie coś z gryzonia?
- Można powiedzieć, że jest to zgodne z zasadą, że nasze zwierzęta świadczą o nas - przypuszcza dr Joanna Iracka, weterynarz i behawiorystka. - Na końcu sznurka, na którym prowadzony jest pies, zawsze przecież znajduje się człowiek. W internecie te granice się zacierają, dzięki czemu mamy ro-dzaj pewnego teatru, karnawału, podczas którego ludzie przywdziewają maski z podobiznami swoich zwierząt.
Według socjologa Krzysztofa Łęc-kiego kolejnym krokiem może być personifikowanie swoich pluszaków.
- Przecież one są jeszcze sympatyczniejsze, bo mogą leżeć bez narzekania w kącie i nie trzeba ich karmić. Trzeba pogodzić się z faktem, że żyjemy w infantylnym świecie - uważa dr Łęcki. - Założę się, że pierwszy inter-nauta, który umieścił na Naszej-klasie profil swojego psa, uznał to za żart. Dziś większość jego naśladowców po-kazywanie światu swoich zwierzaków traktuje śmiertelnie poważnie.
U wielu to ta sama powaga, która nakazuje im wzbogacać swój profil o kolejne zdjęcia i śrubować listę znajomych, nawet jeśli z większością osób w życiu nie zamieniło się słowa. Skoro ludzie mogą, to mogą i zwierzęta. Piotrek Popczyk konta na Naszej--klasie nie ma. Ma za to królika Charlesa, który już przy pierwszym kliknięciu w jego profil zaznacza: "Zaproszenia przyjmuję tylko od zwierząt".
Nie on jedyny - wiele psów, kotów i papug też gada w internecie jedynie z przedstawicielami fauny. Człekokształtnym, o zgrozo, wstęp wzbroniony. Czekamy, aż zwierzaki przejmą władzę na Naszej-klasie i wygonią z niej wszystkich ludzi. Żeby jednak powstał orwellowski folwark zwierzęcy, musiałoby zalogować się więcej świń, bo to one z rządzeniem radzą so-bie najlepiej. Chyba że zastąpią je świnki morskie. Pierwszy kandydat? Zdzisław, świnka z Warmii: "Nie akceptuję ludzi, więc nie przysyłajcie mi zaproszeń! Jasne?". Jego kumpel, świnka Buźka: "Jasne, Zdzichu. Pamiętaj, żeby dać mi znać, jak będzie jakaś imprezka". "Kwi, kwi" - odpowiada z pełną aprobatą reszta świńskiej ferajny.
Nasi bracia mniejsi
Rozmowa z Dorotą Gąsiewską, redaktor naczelną miesięcznika "Mój Pies" Myśli pani, że zwierzęta rzeczywiście są zadowolone, gdy ich właściciele chwalą się nimi na przykład na Naszej-klasie?
Myślę, że jest im wszystko jedno. Dopóki nie nauczą się czytać, a na razie się na to nie zanosi, raczej nie dowiedzą się, co piszą o nich w internecie. Choć ktoś niedawno się chwalił, że nauczył konia liczyć.
Specjalnie mnie to nie dziwi. Konie to przecież inteligentne zwierzęta. Podobnie jak psy, koty, delfiny czy małpy. Właściciele papug albo gołębi też powiedzą, że ich ptaki są najmądrzejsze na świecie. Problem w tym, że z inteligencją u zwierząt jest trochę inaczej, niż nam się wydaje. Wierzymy, że na przykład psy kierują się zdrowym rozsądkiem, przewidują konsekwencje i odróżniają dobro od zła. W istocie najczęściej działają instynktownie, więc ocenianie ich przez pryzmat ludzkich cech jest błędem. Zwierzęta domowe nie postępują źle, to znaczy nie działają z premedytacją. One najczęściej wykonują polecenia swojego pana albo robią pewne rzeczy pod wpływem różnych bodźców i doświadczeń. Psy, koty czy delfiny potrafią się bawić. Moja kotka sama wymyśla sobie zabawy, otwiera drzwi do pokoju i szafy. Gdy do niej mówię, patrzy na mnie ze zrozumieniem. Kocia zabawa zwykle oparta jest na instynkcie łowiec-kim. Koty mają "zdolności manualne", są zwinne i sprytne, ale nie tak skłonne do współpracy z człowiekiem jak psy. Stanley Coren psią inteligencję uzależniał właśnie od predyspozycji do kooperacji z ludź-mi. Na szczycie jego zestawienia znalazł się border collie. Przedstawiciel tej rasy, Rico, na podstawie nazwy potrafi rozróżnić i przynieść ponad 200 prze-dmiotów. Wysoko w rankingu Corena są pudle, ow-czarki niemieckie, labradory i goldeny. Te psy od stuleci współpracują z człowiekiem i nauczyły się go do-brze rozumieć. Na drugim biegunie znajdują się rasy mniej skore do współpracy - m.in. charty i szpice. Nie znaczy to, że są mniej inteligentne, lecz bardziej niezależne, bo wyhodowane do innych zadań.
Czy zwierzęta nas kochają?
Nie jest to na pewno miłość ludzka. Na przykład psy szukają bliskości z człowiekiem, bo są zwierzętami stadnymi. Kierują się w tym własnymi potrzebami. Doskonale, gdy są one zbieżne z naszymi. Zwierzęta są naszymi najlepszymi przyjaciółmi, gdy potrafimy się z nimi obchodzić. Powinniśmy je kochać, bo one potrzebują naszej czułości. Okazując ją, sami stajemy się lepsi i bardziej wrażliwi na potrzeby innych istot.
Marcin Zasada - Dziennik Zachodni
 

http://www.naszemiasto.pl/pies/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie