Opowiadania: TINA – pies asystent

Tina waruje pod biurkiem, wita ochoczo wszystkich znajomych i przegania konsekwentnie obcych. Kiedy tak sobie leży spokojnie pod dachem z biurka, wspomina pewnie dawne, dobre czasy.

Tina nie była zwykłym kloszardem, jak większość schroniskowych psiaków. Zajmowała bowiem zacne stanowisko, była psem powszechnie poważanym i miała swój własny świat. Tak było zawsze. Tina urodziła się w portierni pewnej znamienitej firmy. Nie pamiętała co stało się z mamą, dość, że kiedy była jeszcze szczeniakiem została sama. Wielki biurowiec był całym jej światem. Kiedy już dorosła i nauczyła się wielu ważnych rzeczy, zamieszkała w gabinecie samego pana dyrektora. To był dopiero prestiż. Odtąd wszyscy wiedzieli, że w firmie są dwie najważniejsze persony, pan dyrektor, no i Tina. A niech by się tylko ktoś Tinie naraził ... Mijały lata, Tina z wielkim oddaniem pilnowała, aby w jej maleńkim świecie wszystko było w najlepszym porządku. Kochała pana dyrektora, pana Wacka, panią sekretarkę i panią Wandę, która przygotowywała codziennie jedzonko. W gabinecie stał jej własny koszyczek z całym arsenałem zabawek. To wszystko było chyba jednak zbyt piękne, by mogło trwać długo. Po jakimś czasie w firmie zmieniła się dyrekcja. Nowy pan dyrektor stwierdził, że prestiż firmy nie pozwala na przetrzymywanie psa w pomieszczeniach biurowych. Wydał jednoznaczny wyrok – Tiny trzeba się pozbyć !

Sunia nie wiedziała co się dzieje. Kochany pan dyrektor, ani pan Wacek nie przyszli jak co rano. Pani sekretarka i Pani Wanda były przybite. Tina bezskutecznie próbowała je pocieszyć. One głaskały ją czule, a na podłogę spadały łzy. Nadszedł sądny dzień. Zapięto Tinie smycz, zabrano koszyczek z zabawkami. Poszła – bo tak kazano. Cały jej mały świat wielkiego biurowca został z tyłu. W tym drugim nowym świecie wszystko było inne i obce.

Pani Wanda przytuliła Tinę tak mocno, że ta nie mogła oddychać, była bardzo smutna. Tina nie wiedziała co robić, trwała w bezruchu. Samochód którym jechali zatrzymał się. To było jakieś dziwne miejsce. Tina nigdy w życiu nie widziała tylu psów na raz. Wszystkie szczekały, nie rozumiała czego od niej chciały. Ktoś odprowadził ją do małego pokoiku, postawił na ziemi jej koszyczek z zabawkami i zamknął drzwi. Tina widziała przez okno jak pani Wanda odchodzi. Odchodzi, i zostawia ją w takim miejscu – samą ... Tina zaczęła szczekać, może pani Wanda o niej po prostu zapomniała. Potem jeszcze długo wyła, wieczorem popiskiwała już tylko cichutko, leżała w koszyku i drżała, patrzyła na nas nieufnie swoimi wielkimi, przerażonymi oczami. Ktoś zabrał jej cały świat.

Minęły trzy lata. Tina lubi leżeć pod biurkiem, jak kiedyś za dawnych, dobrych czasów. Nie wygląda na psa nieszczęśliwego. Jedno jest pewne, schronisko to nie jest jej światem, ale może kiedyś wszystko się zmieni, może świat Tiny okaże się jeszcze piękniejszy niż ten który znała dotychczas.

Beata Drzymała Kubiniok
http://www.fauna.rsl.pl

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie