Opowiadania: Smutna historia o przyjaźni i rozłące - zdradzony pies

To był pochmurny, szary dzień, padał deszcz. Z samego rana rozległ się dzwonek do bramy schroniska. Za furtką stał przemoknięty, zmarznięty chłopiec, trzymał na smyczy dużego, pięknego psa. „Mama kazała mi go przyprowadzić, straciła pracę, nie mamy pieniędzy, nie stać nas na jego utrzymanie” – chłopak wydusił z siebie te słowa z wielkim trudem, stawały mu kością w gardle. Podał mi smycz, a po policzkach spłynęły mu łzy. Szybkim ruchem przytulił psa, wytarł nos w rękaw, krzyknął : „proszę, znajdźcie mu dobry dom...” i pobiegł przed siebie. Pies chciał biec za nim, szarpał się nerwowo na smyczy, z trudem udało mi się utrzymać ją w rękach. Zamknęłam go w klatce, jak oszalały biegał w kółko próbując znaleźć wyjście, z dziką pasję gryzł grube, metalowe pręty, przy tym wył i skomlał przeraźliwie.

To był najsmutniejszy dzień w ich życiu. Jakaś złośliwa ironia opatrzności. Oboje nie mieli prawie nic prócz siebie nawzajem, lecz zły los i to im zabrał – zniszczył tą czystą i bezinteresowną przyjaźń.

Mars leży w budzie nie wychodzi z niej całymi dniami. Jest nieobecny, jego oczy straciły swój dawny blask. Kiedyś był pięknym, pełnym energii, tryskającym szczęściem psem. Teraz stał się płochliwym, obojętnym na wszystko, chuchrowatym kundelkiem. Leży i spogląda gdzieś w głęboką dal. Jak wytłumaczyć biednemu psu, że jego pan go nie zdradził, kocha go nadal, lecz życie nie zna litości, a los jest okrutny – jak ukoić jego cierpienie ?

A chłopiec ... , każdego wieczoru prosi, by opatrzność zgotowała lepsze życie jego ukochanemu psu. Czy jego modły się spełnią ... pozostaje jedynie wiara, że świat nie jest aż tak okrutny.

http://www.fauna.rsl.pl

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie