Opowiadania: Pirat król kloszardów - pies weteran

To pies weteran, mało tego, że wygląda jak kombatant, i że jest jednym ze zwierząt najdłużej przebywających w schronisku, to na dodatek jego przeszłość jest historią jak z bajki, z tą tylko różnicą, że w bajkach zawsze wszystko dobrze się kończy.

Pani Ewa pracowała w Katowicach, codziennie rano przed otwarciem biura zachodziła pod śmietnik nieopodal pobliskiej kamieniczki. Każdego dnia czekały tam na nią cztery psy. Przewodnikiem tego stada psich kloszardów był niewielki i niepozorny kundel ze sztywną tylną łapą ( pewnie kiedyś łapa była złamana i widocznie sama się zrosła ). Hierarchia psiej społeczności była ściśle określona. Przewodnik – Pirat zawsze jadał pierwszy. Zawsze też pierwszy musiał zostać pogłaskany. Naruszenie kolejności było równoznaczne z wywołaniem wielkiej awantury, z użyciem zębów włącznie.

Mijały dni ,tygodnie i miesiące, a pani Ewa taszczyła codziennie pociągiem z Rudy do Katowic wielką siatę z psim śniadaniem. Pewnego dnia stało się coś dziwnego, pod śmietnikiem czekały na nią tylko trzy psy, zabrakło szefa – Pirata. Po południu pani Ewa obeszła całą okolicę, odwiedziła wszystkie śmietniki – na próżno. Pirat przepadł. Minęły trzy dni, a pies nie przychodził. Czwartego dnia, kiedy pani Ewa straciła prawie nadzieję, że kiedykolwiek zobaczy jeszcze Pirata, już na rogu ulicy zobaczyła leżący pod śmietnikiem czarny, drżący kłębek. Jej serce zaczęło bić szybciej, rzuciła siatki i pobiegła w stronę śmietnika. Tak, to był on. Kiedy pochyliła się nad nim, podniósł z wielkim wysiłkiem łeb, jego oczy przepełnione były cierpieniem. Drżał cały. Po chwili podniósł się na chwiejnych łapach i położył łeb na kolanach pani Ewy. Wtedy dopiero zobaczyła ogromną ranę na jego boku. Sierść przy zadzie pozlepiała się od spływającej ropy. Pirat resztkami sił dokuśtykał z tą swoją sztywną łapą i potwornie bolącą raną, tam, gdzie wiedział, że człowiek mu pomoże. Wpatrując się pani Ewie głęboko w oczy błagał ją o ratunek. Pani Ewa zabrała go do biura i ukryła za szafą. Po skończonej pracy zataszczyła Pirata do lecznicy. Lekarz wyczyścił i zszył ranę, podał psu całą batalię zastrzyków. Stan zdrowia psa oceniał krytycznie. Cóż było robić. Pani Ewa zabrała psa do domu. Troskliwa opieka sprawiła, że bardzo szybko doszedł do zdrowia, rana zabliźniła się. Dzieci pani Ewy pokochały go od pierwszego wejrzenia. I już wydawało się, że historia skończy się heppy endem – Pirat już prawie stał się członkiem rodziny pani Ewy. Kiedy się okazało, że najmłodszy syn Tomek ma alergię na psią sierść. Lekarz kategorycznie zabronił trzymania w domu jakichkolwiek zwierząt. Cała rodzina pogrążyła się w rozpaczy, tylko przeszczęśliwy Pirat nie wiedział co właściwie się dzieje.

Nie było wyjścia. Spakowali cały dobytek Pirata, kocyk, miseczki, gumową kość i pojechali. Pirat ciągle nie mógł zrozumieć co się dzieje, dlaczego wszyscy płaczą i zabierają na spacer jego rzeczy. To był ich ostatni wspólny spacer, który zakończył się w schronisku. Pamiętam jak dziś, wszyscy milczeliśmy, od czasu do czasu ktoś ukradkiem wycierał dłonią łzy. Nie mogłam wydusić z siebie słowa – coś ściskało moje gardło. Pirat przez kilka godzin stał nieruchomo wpatrzony w drzwi, za którymi znikła jego ukochana rodzina. Taki długi spacer – tak bardzo chciał już wracać do domu, ale powrotu nie było, drzwi zamknęły się ostatecznie. Ta bajka nie skończyła się dobrze. Po raz kolejny los boleśnie doświadczył psa kloszarda. Pirat znów został samiuteńki na świecie.

http://www.fauna.rsl.pl

 

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie