Opowiadania: Obiecałam jej, że będzie szczęśliwa ... - pies który się boi

Ostatnimi czasy , moje życie obfituje w wydarzenia, które początkowo potrafią zmrozić krew w żyłach, po czym ich finał okazuje się zupełnym banałem. Niedawno pisałam o rzekomych psach ludojadach, które faktycznie były przemiłymi i łagodnymi niczym baranki zwierzakami. Kilka dni temu odebrałam w czasie swojego dyżuru kolejne zgłoszenie interwencji o łudząco podobnej treści. Tym razem wielki bernardyn wprowadził się na czyjąś działkę, po czym miał stwierdzić, że to jest wyłącznie jego terytorium, okazywał więc swoje wielkie niezadowolenie na widok nieproszonych gości.

Pojechałam pod podany adres, właściciel działki wypatrywał już przy drodze naszego samochodu interwencyjnego. Gdy wyszłam z auta, mężczyzna z przekąsem zapytał czy to ja chcę zabrać tego wielkiego psa z jego działki. Twierdząca odpowiedz z moich ust wywołała nieszczery uśmiech na jego twarzy. „Ten pies jest większy niż pani” – usłyszałam. „Cóż – jakoś musimy sobie poradzić” – odpowiedziałam z wielką pewnością siebie. Muszę się jednak przyznać, że w głębi duszy poczułam zwyczajny strach. Wydałam swojemu ciału polecenie całkowitego wyłączenia funkcji emocjonalnych i poszłam – na pożarcie dzikiej bestii ...

Weszłam na działkę, błoga cisza, spokój, gdzie mógł się schować ten ogromny pies ? „Jest pod ławką” – mężczyzna krzyknął do mnie zza płotu. Podeszłam bliżej – jest. Tyle że, o ironio, żaden ogromny bernardyn, lecz sparaliżowana strachem młoda kaukazica. Wyciągnęłam do niej rękę – zawarczała, pokazując swoje bielutkie ząbki. Trzeba było rozpocząć psio – ludzkie pertraktacje. Starałam się jej wytłumaczyć, że nie spotka jej nic złego, że pojedzie do schroniska i tam postaramy się jej pomóc, że muszę ją stąd zabrać, i wreszcie, że wiem, iż może mnie ugryźć jeśli zechce – tylko po co to robić ... Tak sobie rozmawiałyśmy dobrych kilkanaście minut. Psy to naprawdę bardzo mądre zwierzęta, rozumieją bez problemu wszystko, co staramy się im przekazać – jeśli tylko zechcą nas zrozumieć. Sunia wyglądała na bardzo rozumnego i poczciwego psa, postanowiłam podjąć próbę założenia smyczy na jej szyję. Pierwsza próba zakończyła się sukcesem. Po serii moich usilnych próśb, udało mi się ją nakłonić, aby wstała i poszła ze mną w stronę samochodu.

W schronisku czekała ją cała seria długich wizyt w „psim salonie piękności”. Niestety musieliśmy sprawić, że stała się kaukazem gładkowłosym. Jej sierść pokryta była grubym pancerzem, składającym się z kołtunów, cuchnącego brudu i wszelakich wplątanych śmieci, a całe ciało pokrywała liczna kolonia wypasionych kleszczy.

Suńka siedzi całymi dniami wtulona w kąt kojca. Inne psy odpędza od siebie groźnym warczeniem. Na widok człowieka reaguje panicznym strachem. Szczególnie boi się mężczyzn. Pewnie przywołują jakieś makabryczne wspomnienia. Kiedy wczoraj głaskałam ją i tłumaczyłam, że wszystko będzie dobrze, że na pewno znajdzie niedługo nowy dom i prawdziwego, kochającego pana, pierwszy raz pomerdała do mnie swoim dziwacznym przystrzyżonym ogonem, po czym liznęła mnie w nos i patrzyła głęboko w oczy. Ona dobrze rozumie każde moje słowo. Uwierzyła mi, że teraz jej życie będzie szczęśliwsze. A ja wierzę, że wśród Państwa znajdzie się ktoś, kto pomoże mi sprawić, by obietnica stała się rzeczywistością.


http://www.fauna.rsl.pl/

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie